Marksio - PROBLEMY po przeprowadzce (3 strona)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 14, 2014 14:31 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Mój Neo też jest moim pierwzym kotem. Ponad poł roku temu przyniosłam go do domu. u mnie zawsze były zwierzeta, ale jakoś nigdy nie koty. Jednak nie żałuję ani trochę. Mimo, ze jest niedotykalski to nie można go nie kochać. A obecnie pracuję nad kolegą dla niego :) Z psiary staje się ze mnie kociara :P
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Pt mar 14, 2014 14:32 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Mialam jeszcze dodać, że wygląda mi na to, że wyrośnie z niego kawał kota, czyli to co ja lubie najbardziej :)
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Pt mar 14, 2014 14:34 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

yadire pisze:Zastanawia mnie jedna rzecz. Jak tylko ktoś z nas, ja lub mój partner, wejdziemy do pokoju, Marks od razu rzuca się z krzykiem, że jest głodny (widać to po tym, że biegnie do szafki z jego jedzeniem). Zastanawiam się, na ile jest to próba charakterów, a na ile faktyczny głód. Sądząc po tempie przybierania na masie, raczej nie jest wychudzony, wet powiedział nawet, że jest dość zaokrąglony i żeby pilnować stałych pór posiłków. Robimy tak: dostaje rano (około 8, chyba że jest wyjątkowo upierdliwy, wówczas nieco wcześniej), potem około 14, a następnie 20 (ten ostatnia posiłek zdarza się później, zależy kiedy wracamy do domu). Dostaje zazwyczaj łyżkę suchego za każdym razem (tak nie-czubatą), czasami daję mu mokre, a jeśli gotuję sobie jakieś warzywa na zupę (jestem weganką, więc zdarza mi się dość często) to rozgotowuję mu bez soli kawałek ziemniaka, marchewki lub co tam mam w garnku, oczywiście dostaje to wymieszane z mięsną karmą, bo (sprawdzałam) samych warzyw nie tknie (no chyba że jest to avokado).


Jakim suchym karmisz Marksia?
Łyżka suchego trzy razy dziennie dla takiego małego kotka, który rośnie to jest dość mało moim zdaniem.
Raczej powinien on mieć stały dostęp do karmy.
Chyba, że to jest dobra karma bezzbożowa, która zawiera dużo białka?
No i nie ma potrzeby karmić kota warzywami, czyli węgowodanami.
Tych i tak jest zwykle za dużo w kocich karmach.
A one są kotu kompletnie niepotrzebne do funkcjonowania.
Koty potrzebują białka.
A od węglowodanów tyją.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14736
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt mar 14, 2014 14:38 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Młody kot powinien mieć stały dostęp do suchego. Chyba ,że tak jak pisze mimbla dostaje wysokokaloryczną karmę. On rośnie, rozwija się, spala wiele kalorii przy zabawie.... Musi odpowiednio byc żywiony. Dla zdrowia i urody. Mokre możesz dawac np raz dziennie ale suche i woda powinny stać.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt mar 14, 2014 15:10 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

ASK@ pisze:Młody kot powinien mieć stały dostęp do suchego. Chyba ,że tak jak pisze mimbla dostaje wysokokaloryczną karmę. On rośnie, rozwija się, spala wiele kalorii przy zabawie.... Musi odpowiednio byc żywiony. Dla zdrowia i urody. Mokre możesz dawac np raz dziennie ale suche i woda powinny stać.

Niestety na razie nie stać mnie na karmę bezzbożową (tak, wiem, że jest bardziej ekonomiczna, zwlaszcza jeśli w dużych opakowaniach zamawia się ją przez internet, jednak na co dzień utrzymuję się z napiwków, z których łatwiej jest mi wygospodarować nawet raz w tygodniu na bozitę, którą kupuję na wagę w sklepie, niż jednorazowo wydać ponad sto złotych na karmę z internetu; docelowo oczywiście mam zamiar na tę karmę się przestawić, jednak krótko po przybyciu Marksa straciłam dotychczasową pracę, co mi bardzo skomplikowało sytuację), karmię go suchą bozitą. Wiem, że nie jest to najlepsza karma, jednak, jak już wspomniałam, mam pewne ograniczenia.

Poza tym byłby problem z tą "stałością" suchej karmy, bo nieważne ile mu się nasypie, on zje wszystko. Kiedy do mnie trafił tak właśnie robiłam, a potem zdarzało się, że on nie robił kupki przez kilka dni (to jeszcze był w czasie, gdy miał glisty, więc przerażona byłam totalnie). Dzisiaj rano sypnęłam mu nieco więcej, bo też wydaje mi się to absurdalnie małą ilością karmy, zjadł, po czym przez trzy godziny wylegiwał się w słońcu :)
Może lepiej byłoby, zamiast sypać mu do miseczki tyle, że się zapcha (jak mówiłam, na początku zjadał każdą ilość, jaką miał w miseczce), po prostu w porach karmienia dawać mu więcej?
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Pt mar 14, 2014 15:22 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Nikt nie każe kupować wam bezzbożówek. Poczytaj w necie co i jak z karmieniem młodzików.
Nie dziw się proszę ,że kot jak do was trafił to żarł wręcz. To normalny objaw kota zagłodzonego, który nie wie kiedy zje kolejny posiłek. Prawie każdy tak ma.
Teraz ty robisz z nim podobnie ucząc, że nie dostanie więcej . To co zje to jego.Jak miał wiecej to zjadł wiecej. na potem. By kot nawykł do pełnej miski musi ją mieć dostępną. To nie człowiek co rozumie racjonowanie. Dorosły człowiek ,bo od ludzkich dzieci ciężko też tego wymagać.
Powinien też dużo pić jeśli je tylko sucha karmę.
Ale można mu wrowadzić np skrzydełka kurze czy ugotowany grzbiecik. Ja gotuję zupinke dla nas.My jemy pochlipkę a kociska resztę. Ptaki dostają kości. Skrajam ze skórą.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt mar 14, 2014 15:32 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Z gotowanej dla nas zupy to on może dostać co najwyżej warzywa, ponieważ nie jemy mięsa... :)

Dzięki, że mi to mówisz, ponieważ ile ludzi, tyle opinii i ja już sama nie wiem, jak mam go karmić (w internecie również różne rzeczy czytałam, często wzajemnie się wykluczające). W moim rodzinnym domu mieliśmy psiaki, które dostawały po prostu jeść o konkretnej porze, dorosły kot mieszkał na zewnątrz i poza tym, co mu dawaliśmy (zapewne jakieś mięska od obiadów, chociaż już nie pamiętam, bo byłam bardzo mała) sam polował na jakieś żyjątka, był dość półdziki. Małego kota nigdy nie miałam.

Co do karmy bezzbożowej - kiedy tylko moja sytuacja finansowa się jako tako ustabilizuje, Marks będzie taką karmę dostawał, ponieważ w tych wszystkich meandrach internetu, które przejrzałam na temat kociego żywienia zauważyłam, że zboża w żaden sposób kotom nie są potrzebne, tylko przez nie "przelatują". Jednak jednocześnie czytałam, że od czasu do czasu może skubnąć sobie jakieś warzywo jeśli lubi, ze względu na błonnik. Zresztą to też nei jest tak, że ja mu daję michę warzyw i kapkę mięsa, jeśli już jakieś warzywa dostaje, to naprawdę niewiele (zresztą bardzo pieczołowicie wygrzebuje najpierw mięso), i może raz w tygodniu, nie licząc oczywiście kradziejstwa kanapek z avokado.
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Pt mar 14, 2014 16:42 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Yadire to może, żeby zwiększyć ilość białka, zacznij mu dawać mięso.
Jedną małą porcję dziennie.
Kupowanie po trochu mięsa na pewno nie wyniesie Cię drożej niż gotowe karmy.
Dobra jest surowa wołowina, wcale nie musi być pierwszego gatunku.
Skoro Marksio ma taki apetyt, to spróbuj może z surowymi skrzydełkami kurczaka.
Niektóre koty potrafią zjeść takie skrzydełko w całości, ze skórą i kośćmi.
To sa dobre dodatki do diety.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14736
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt mar 14, 2014 16:50 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Surowe sparzone, jak rozumiem?

Zapomniałam dodać, że wodę pije, dużo. Wieczorem nalewam mu świeżą miseczkę, rano zazwyczaj już nie ma.
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Pt mar 14, 2014 17:23 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Nie trzeba parzyć.
Wystarczy umyć.
Wołowinę można na początek spróbować mieloną dawać.
Ale docelowo mięso ma być w kawałkach, żeby kot musiał pogryźć.
To gryzienie jest dobre na dziąsła i zęby.
Bardzo jestem ciekawa, jak Marksio zareaguje na surowe mięso.
Bywają takie reakcje, że kot zaczyna warczeć. :mrgreen:

Jeśli mięsa kupisz więcej, to resztę poporcjować i do zamrażarki.
Wygodne, bo masz posiłek pod ręką, wystarczy rano wyjąć, żeby się rozmroziło.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14736
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt mar 28, 2014 14:43 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Ach, forum padło w najgorszym możliwym momencie...

Marks został w poniedziałek wykastrowany (dla osób z Poznania - w lecznicy Na Polance, w ramach akcji sterylizacja).

Zabieg zniósł dobrze, zawieziony rano został odebrany po 15, jeszcze ogłupiony, ale już się obudził. Po dotarciu do domu najpierw próbował znaleźć sobie ustronny kąt, olewając przygotowane dla niego kartony i zakamarki, skulił się pod oknem i wyglądał tak biednie, że wzięłam go na kolana pod kołdrę i tak dobudzał się do wieczora. Zasnął z nami w łóżku i w sumie do dzisiaj tak z nami zasypia, nie gdzieś w nogach, tylko na twarzy albo na szyi.
Środową kontrolę już mamy też za sobą, rana goi się ładnie. Usłyszeliśmy też, że nasz kot jest "krótki", cokolwiek to znaczy :)
Poza tym zrobił się jeszcze bardziej przytulaśny; ja co prawda nie spędzam teraz w domu zbyt wiele czasu, ale jak już jestem, to Marks obowiązkowo wyleguje mi się na moich kolanach, zdaje się też, że zaakceptował już także mojego partnera jak osobę, od której również można domagać się pieszczot.

Obrazek (poranek w łóżku z Robalem)

Obrazek ogórkowa - podejście sceptyczne :)
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Nie mar 30, 2014 11:45 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Na pierwszym zdjęciu wyglaa na takiego bidoczka... :P
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Śro kwi 02, 2014 8:33 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

MI tam wygląda jak Saruman z LOtR :)
Od kastracji minęło półtora tygodnia, wszystko zagojone, po wypłacie idę na szczepienie.
I co najlepsze: Marks ma kumpla :)

Zaczęłam go wypuszczać z pokoju i na korytarzu spotkał się z Krzysiem, drugim kotem rezydentem, wielkim, białym, 9-kilowym kocurem. Przez te gabaryty trochę początkowo panikowałam, ale okazało się, że całkiem niepotrzebnie, bo oni chyba ogarniają te różnice wielkościowe między nimi, poza tym Marks to jakby nie patrzeć jeszcze dzieciak, więc nie w głowie mu walka o dominację. Obaj wchodzą już też do swoich pokojów, gonią się, skaczą na siebie, wczoraj bawili się nawet przez chwilę piłeczką, a na dobranoc naćpałyśmy ich (mieszkam z moją przyjaciółką, właścicielką Krzysia, i moim partnerem) kocimiętką i obaj się w niej wytarzali. Marks uczy się też od Krzysia wielu rzeczy, właśnie tarzania w kocimiętce i, co jest nieco mniej przyjemne, donośnego miaukania, by wypuścić go z pokoju. Wczoraj, kiedy wróciłam z pracy, usiadłam na chwilę w kuchni i musiał wyczuć, że coś się dzieje, bo darł mordkę tak głośno, jak chyba nigdy dotąd.

A! I jeszcze jedna, świetna rzecz: tuż obok mojego wydziału, czyli miejsca, w którym bywam przynajmniej kilka razy w tygodniu, znalazłam sklep zoologiczny, w którym mogę kupić acanę na wagę. Na próbę wzięłam, bo mu się jego karma kończyła, a chcę go karmić bezzbożówką (wystarczy, że nam chleb podkrada przy śniadaniu) i Marks oszalał. Nawet zaczął grymasić, kiedy mu sypnęłam dzisiaj ostatnią porcję dla kociąt.
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

Post » Pon kwi 07, 2014 16:47 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

No proszę, wie kotek co dobre :)
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Śro maja 28, 2014 16:50 Re: Marksio - kochana znajdka z pyrlandii

Hej!
Trochę się u nas pozmieniało, a mianowicie - pojawił się nowy kot! Tj. konkretnie to u mojej przyjaciółki-współlokatorki. W sumie na chacie mamy teraz Marksa, kotkę z sąsiedniego pokoju raczej nie szukającą (niestety) kontaktu, Krzysia i trzymiesięczną Lunę.
Niezła z niej rozrabiara, w przeciwieństwie do mojego księciunia, urodziła się w domu, jej kocia mama bardzo się o nią troszczyła, tak samo jak właściciele. Może dlatego wyrosła na nieustraszonego i nieposłusznego kociaka. Nie boi się niczego, skacze jak mały królik, od progu ustawiłą sobie staruszka (i giganta) Krzysia i mojego, sycząc i drapiąc. Początki może nie były różowe, ale teraz widzę, jak bardzo kot potrzebuje drugiego kota, zwłaszcza w moim wieku. Marks przy niej jest zupełnie innym kotem, skacze (w życiu nie widziałam, by skakał tak wysoko jak przy niej) razem z nią, mój partner śmieje się, że gdyby istniała dyscyplina "skoki synchroniczne" to ta dwójka spokojnie mogłaby brać udział w zawodach. Początkowo (nadal jestem początkującą kocią mamą, zaznaczam) ich zabawy mnie przerażały, bo wydawały się pełne agresji. Luna, chociaż Marks jest od niej trzy razy większy, rzuca się mu na szyję i przewraca na grzbiet, ten gryzie ją po łapach, skaczą na siebie, przewracają się nawzajem, kradną sobie zabawki. Ale widzę, że sie uwielbiają - mieszkają w różnych pokojach i Marks, od świtu, jęczy, żeby go do niej wypuścić. Całe dnie spędzają na wspólnej zabawie.

Marksiak chowa się dobrze. Kiedy było chłodniej, wkradał nam się do łózka, gdy już zasypialiśmy (nie miał zakazu wchodzenia do nas, ale chyba chciał nam udowodnić "o, taki duży jestem, że nie będę z wami spał"), więc co rano budziłam się z nim na głowie. Teraz są straszne upały, więc sypia zazwyczaj na moim krześle, a od rana wyleguje się w słońcu - nasz pokój wychodzi na południowy wschód, więc mamy słońca aż za dużo. Słońce również wabi Krzysia i Lunę, więc cały dzień - o ile jestem w domu - mam obstawę w postaci całej trójki.
Jada nadal trzy razy dziennie, rano i wieczorem suchą acanę, w ciągu dnia dostaje pół porcji animondy carny albo bozity dla kastratów, zależy co tam akurat mam, wody pije dużo, teraz rozstawiłam w pokoju więcej miseczek, bo raz, że więcej kotów, a dwa, że goręcej. Staram się go w miarę regularnie wyczesywać, chociaż przyznaję, że nie zawsze mam siłę, a kilka razy zbudził mnie już przerażającymi odgłosami - kłaczka, jak się okazało. Nie mam serca patrzeć jak się męczy, więc co jakiś czas podsuwam mu pastę gimpeta na kłaczki, która mimo mięsnego zapachu chyba go nie zachęcała i musiałam ją mieszać z karmą. Czasami, wiem, nie powinnam, ale widzę, jaka ma radochę, dostaję kociego kabanoska, który chyba bardziej służy mu za zabawkę niż jedzenie, bo czasem znajduję niezjedzone kawałki pod łóżkiem, mimo, że długo potrafi za nim gonić, mielić go w pyszczku, podrzucać. No i dorzuciłam mu trochę podrobów, raz w tygodniu wątróbkę, trochę częściej serca. Mięsa surowego jeszcze mu nie dawałam, bo przyznaję, że trudno jest mi je oporządzać, kupowanie i trzymanie w zamrażarce mięsa w większych ilościach mi, wegance mieszkającej w wegańskim mieszkaniu z innymi wegańskimi świrami.
Ach, czasem dostaje też jajko, znaczy wtedy, kiedy przywiozę takie "eko" z kurnika mojej mamy.

No, to może fotki :)

https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... d5f7e7339e kiełek :)
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... dee1ec67fd cała trójka
Marks (ze mną od 20 stycznia 2014)

Obrazek

yadire

 
Posty: 26
Od: Śro gru 25, 2013 14:43

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: raiya i 27 gości