Idąc na początku marca ulicą usłyszałam przeraźliwe miauczenie,myślałam że się przesłyszałam ale nic z tych rzeczy.Z krzaków wyszedł kot cały utrepany w błocie,chodząca kupa nieszczęścia. Dzięki Bogu miałam przy sobie karmę ( mam w zwyczaju mieć czasami coś przy sobie dla bezdomniaków) więc posypałam mu jedzenie i próbowałam odejść bo niestety nie mogłam go ze sobą zabrać lecz on nie odpuszczał, szedł za mną krok w krok aż pod bramę domu lecz gdy już miałam go zostawić i pójść do domu to jego spojrzenie mnie dobiło,miał tak smutne i przerażone oczy jakich nigdy w życiu nie widziałam.Wzięłam go do domu,na początek dałam mu jeść i ogrzać się,tyle mogłam dla niego zrobić.Gdy już posiedział kilka godzin postanowił wyjść się załatwić,wypuściłam go lecz byłam spokojna bo mieszkam przy spokojnej ulicy. Leona nie było przez 2 dni,pomyślałam że poszedł gdzieś sobie i już nie wróci,lecz o północy znów się pojawił siedząc na parapecie.I tak jest już miesiąc,Leon pojawia się aby się najeść i po cichutku ucieka na podwórko gdzie przesiaduje pod drzewem całe dnie lub błąka się po ulicy/sąsiadach.Sytuacja jest pilna z powodu moich zwierzaków: w domu jest 5 kotów,co prawda wszystkie z nich są wykastrowane/wysterylizowane ale ich socjalizacja jest trudna,mówiąc krótko są okropnie zazdrosne, dwie kotki prawie nie pojawiają się w domu na jedzenie odkąd pojawił się nowy kot.Leon mógłby być takim "kotem dokarmianym" lecz kolejną przeszkodą są psy: mamy 2 suki które nienawidzą wszystkich innych kotów oprócz swoich własnych więc Leon jest notorycznie wyganiany,przychodzi tylko wtedy kiedy są one zamykane.Sytuacja jest trudna do opanowania,izolownie psów od kotów i wykarmienie całego towarzystwa jest już i tak trudne a gdy dochodzi kolejny nieplanowany zwierzak jest coraz gorzej. Od początku zaznaczam że nie ma u mnie żadnego kociego przytuliska;p Mieliśmy 2 kociaki a 3 koty zostały przygarnięte,ostatni z nich jest jesiennym podrzutkiem i miał być tym ostatnim lecz jak widać historia lubi się powtarzać.... szukam dla Leona na gwałt dt/ds ponieważ kociak musi spędzać noce na podwórku w kartonowej budce pod wiatą , w domu nie ma szans przetrzymania nocy wśród wrednych psów i nietolerujących się kotów.Na co dzień domownicy wychodzą z domu,Leon spędza całe dnie na podwórku/ulicy. Wracając do charakteru kota to mogę stwierdzić że jest on idealnym kotem do domu, do oddania już,teraz.Nie brudzi w domu,gdy się pojawi to idzie cichutko pospać a potem prosi aby wyjść na podwórko,uwielbia się przytulać do człowieka,początkowo miał trochę problemów z akceptacją nowego otoczenia lecz teraz jest już wszystko w porządku.Został odpchlony i odrobaczony,błagam o pomoc w znalezieniu domu, o pomoc w ogłoszeniach itp.. Wstawiałam już ogłoszenia lecz skutkiem tego było to że mężczyzna chciał go zabrać na wieś do stodoły,gdzieś na myszy i Bóg wie jakie warunki a on po prostu by sobie tam nie poradził,musi mieć w miare normalny dom.Dodam że jestem niepełnoletnia i przetrzymanie kota nie zależy ode mnie, cudem jest fakt że może teraz tutaj przebywać lecz sytuacja nie jest wesoła, kociak szlaja się po sąsiadach którzy nie są lekko mówiąc dobrze nastawieni do kotów lub łazi po sąsiadach,którzy nienawidzą kotów,mamy z tym przykre doświadczenie a u nas nie ma racji bytu.POMOCY!

