Wiesz co , Moniko?
Nie mam żadnych doświadczeń z tfx, aczkolwiek wydaje mi się dziwna taka kuracja.
Mam natomiast doświadczenie z leczeniem przewlekłego kalici u Leosia.
I mam dobrego specjalistę od jamy ustnej.
Wydaje mi się ,że jeśli są objawy kalici (a są one dosyć oczywiste) to trzeba zrobić sanację z ostrzyknięciem dziąseł.
Leczenie interferonem (czyli zmniejszenie stężenia wirusa w komórkach , tak prosto mówiąc) jest już bardziej dyskusyjne, aczkolwiek my mamy niezłe efekty.
Ja podnosiłam leosiową odporność Zylexisami, Ecomerem i Scanomunem.
Skutecznie.
Teraz, kiedy stosujemy interferon nie mogę tego robić rzecz jasna , bardzo się bałam tego odstawienia leków na odpornośc, ale o dziwo jest dobrze.
Za miesiąc kończymy kurację inetrferonową, w dziobie jest ślicznie.
Nie ma nawrotów kk ( lizynę przyjmuje codziennie w postaci pasty), a koteczek przytył i ma się świetnie.
Właśnie jemy jedną łyżeczką cerme brule...

Leoś kocha każde "dużo", a że właśnie wykonał sobie piękną kupkę to się miejsce w nim zrobiło i zjadłaby wszysko...byle dużo...
I mimo, że liże sobie dzielnie odrobinkę z łyżeczki to gdybym przed nim postawiła całe opakowanie....
Dobra , to napiszemy troszkę o stadku.
Mel ma się dobrze.
Nie znamy przyczyny jego choroby, ale jeśli dalej będzie wyjadał kocie kupy z kuwety...
CO JA MAM Z NIM ZROBIĆ???
Jest szybki jak wiatr, zrywa się na dźwięk zasypywania i jeśli go nie powstrzymam ZJADA.
Ma ktoś jakiś pomysł??
Dwie noce temu niedomagała Fiona.
Wymioty, biegunka, złe samopoczucie - dziś jest już ok.
Coś nas ostatnio choroby dopadają, najpierw Lal, potem Mel, Kotkins a teraz Fio...
Fio się obecnie głownie opala i odbywa rekonwalescencję. Boi się ,że straci wypracowaną figurę (zbliżoną do kuli) , więc mało się rusza i sporo je. W nocy nieodmiennie śpi na mnie, na zmianę z Lalkiem.
Ponieważ Kotkinsowo wzbogaciło się w śliczną kocią leżankę z plecionego rattanu z białą poduchą i wygiętymi nóżkami Fio odbywa na niej rekonwalescencję.
Za dwa dni przyjdzie druga taka sama.
Są w zasadzie do nowego domu ,ale ta jedna sobie stoi bo tak się kotom spodobała ,że chyba nie mamy serca jej wynieść na te trzy miesiące. W związku z czym nasza sypialnia jest niemożebnie zagracona, w większości przez sprzęty kocie.
Leżanki zostały kupione z myślą o Leosiu, ale wszystkim się podobają. Amelka je niestety drapie. Duży na nią wtedy krzyczy a ona go tak straszliwie
kofa- włazi na niego, kręci ósemki pod jego nogami...bo Amka stała się teraz bardzo otwartym i nastawionym na pieszczoty kotkiem.
Rano radośnie wybiega ze swojej sypialni (ma poduszeczkę w kolorze - a jakże - różowym pod naszym łóżkiem) po czym wskakuję na mamę i tatę żeby się przytulać, głaskać , gryźć oraz drapać nasze ręce.
Bo w środku gdzieś tam jest ciągle tą kotką z podwórka śpiącą w psiej budzie...
Porosła już pięknie, tylko...hmm...trzeba ją wykąpać...ale ona tego nie lubi...więc...
Lal ma się dobrze.
Nawet nieźle nam idą kroplówki podskórne, czasem tylko się niecierpliwi bardzo, bo on jest już taki: niecierpliwy mały złośnik.
Lalencjusz nas bardzo kocha i jest prawdziwą przykrością wbijać w kotka dwa razy dziennie igły...
Ale jest duża szansa ,że za tydzień będziemy robili to co drugi dzień, potem może co trzy dni...
Ma wspaniały apetyt, tylko nie daje się namówić na nic poza mięskiem.
Po kuracji ranitydyną zalecaną przez pana doktora Lal od wczoraj nie wymiotował, zobaczymy co dalej.
Szczególnie fajni są we dwóch z Leosiem , kiedy leżą sobie pleckami się wzajemnie grzejąc.
Albo kiedy Lalek je i podchodzi Melon (zawsze na głodzie...) a Lal tak bez złości sobie na niego syczy.
Mel go wtedy zaczyna lizać i po chwili Lalencjuszek zbiera się do ucieczki z mokrą twarzyczką a Mel dobiera się do kociej michy. Bo mądry Lalek wie ,że Melon to w sumie wroga nacja, ale też ,że to taki "swój" wróg, więc co tam się będzie wkurzał.
A! Moja mama chyba będzie potrzebowała kota.
Kiedy my się wyprowadzimy Felix zostanie pozbawiony towarzystwa Melona.
Namówiłam mamę na kota nr dwa. Musi być z tych bawiących się, krótkowłosy.
Mama ma zabezpieczone okna, kot nie wychodziłby chyba ,że w szelkach.
Ja gwarantuję nadzór i pilnowanie weterynarzy itp.
Mama żywi koty RC , przechodzi właśnie z niejakim trudem na ToTW. Felek to konserwatysta niesłychany wręcz.
Dom chyba dobry.
Felix jest fajny, ale chyba potrzebuje towarzystwa, bo wczoraj , kiedy rozmawiałam z mamą i nie zwracałam uwagi na jego "podryw" pacnął mnie uzbrojoną łapą ze złości! Musi być z drugim kotem.
Tylko to musi być kot specjalny, spokojny ale zabawowy, łagodny ale zdecydowany.
No i musi polubić jamnika, który będzie podczas naszych wyjazdów pomieszkiwał u mamy.
Ciężka sprawa...
Kotkins ma zapalenie oskrzeli i przepięknie kaszle.
Jakby cos, to Amelkę bierze Neigh, Fionę i Leosia Małż, a Lala Cairo:)
Mel zostaje z MK.
MK się śmieje ,że on Amki nie odda.
Kto mu zrobi maleńką kupkę do kapcia jeśli nie ona...?