





KRAKÓW - NOWA HUTA - BOHATERÓW WRZEŚNIA 24
23.03.14 Zginął czarno-biały kotek, wykastrowany, ma ok. 10 miesięcy. Kotek ma cały czarny grzbiet i ogon, jedna tylna nóżkę czarna, druga białą, dwie przednie białe. Klatkę, cały przód biały i trochę mordki.
Kotek od zawsze był w domu, nie wychodził nawet na krok, jesteśmy zrozpaczeni, że to biedactwo teraz nagle znalazło się na dworze, jest przerażony , kompletnie nieporadny, był bardzo rozpieszczony, zetkniecie ze światem zewnętrznym jest dla niego czymś niepojętym , jadł co godz. był takim małym gapcię – ciapcię, tym bardziej to dla niego trauma, nie poradzi sobie sam. Strasznie się martwimy o niego!!!
Kotka długo leczyliśmy, został odratowany, cały czas była o niego walka, nabrał na wadze, patrzyliśmy jak codziennie zdrowiał, był coraz silniejszy i odżywał, wyszedł z wszystkiego złego po to żeby wszystko poszło na marne i znów wylądował na tułaczce!! Bez niego każdy dzień to koszmar dla nas!!
Liczymy na to, że Kituś podejdzie do kogoś lub zacznie płakać, albo gdy zgłodnieje wyjdzie gdzieś. Jeśli ktokolwiek również zobaczy przejechanego przez auto, lub zagryzionego przez psa, także bardzo prosimy o kontakt!!
795-602-196
BŁAGAMY O POMOC!!!
ZNALAZCĘ WYNAGRODZIMY!
Skomplikowana sytuacja, mianowicie ja kotka miałam w Kielcach , doprowadziłam go do dobrego stanu, wyleczyłam i mam dom tymczasowy, był u mnie 3 miesiące. Odezwała się pani z ogłoszenia , własnie z Krakowa, wydawała się idealna, kupiła mu wszystko to co powiedziałam , spełniła wszelkie warunki.. niestety 2 dni później zadzwoniła do mnie , że niby kotka dała synowi bo się zakochał w kotku, ja od razu wiedziała że jest coś nie tak i ona chciała następnego kota dla siebie, natychmiast wsiadłam w auto i pojechałam do krk . Podała adres syna, ja jak głupia jeździłam po całym krk a tan adres był fałszywy , dzwoniłam do niej, nie odbierała, to pojechałam do niej do domu , nie otwierała drzwi, więc trochę szumu narobiłam i sąsiadka jej wyszła , zaczęłyśmy rozmawiać i wyszło że kot jej uciekł, także kot był niecały 1 dzień w tym miejscu, kompletnie obcy teren, A żeby jeszcze tego było mało to on na dworze nigdy nie był , nie wychodzący kociak. Gdyby on u mnie zginął to ja bym go w sekundę znalazła. Ta kobieta potem podała jak już wtargnęłyśmy do jej domu, że kotek uciekł przez okno, choć u nas bał się panicznie i nie dochodził do okna, nic go tam nie interesowało, po tych wszystkich jej kłamstwach, spodziewam się wszystkiego! Mogła go nawet walnąć i zabić, jeśli np. jest sadystka, która umie tak super udawać.. Ze względu na to że mieszkam w Kielcach, ciężko mi go szukać, byłam 2 dni w krk, w nocy też jeździłam do 4 rano, ale jakbym szukała igły przysłowiowej... Na koniec powiedziała żebym go nie szukała , bo go nie znajdę!!
Jeżeli ktoś ma go w domu i nie chce oddać to błagam tylko o to żeby mnie powiadomić, nie zabiorę go. Chciałabym wiedzieć tylko ,że jest bezpieczny! Jeśli zabrał go ktoś w jakiś złych celach, jestem w stanie zapłacić 1000zł. za oddanie! Lub więcej!


