okazało właściciele wykręcają się .W ich mniemaniu
kot nie jest ich, jest kotem wolnożyjącym, ale przebywa w
ich domu, jak nie chodzi po dworze.
W każdym bądź razie kot nigdy nie
był leczony, nazywa się Dragon, ma 7 lat, nie jest kastrowany, bo też nigdy
"właściciel o to nie zadbał" nie chcąc kotu robić krzywdy, a
to że wracał wciąż pogryziony jest normalne.
Kociak okazał się fantastycznym przytulakiem, lubi inne koty, zgadza się
z psami. Niestety badania krwi wykazały chore nerki. Kreatynina -3,31,
dostaje juz kroplówki.
Kociak zostaje w schronisku. Widać, ze bardzo zle znosi
pobyt w klatce - w klatce odmawia
jedzenia ,zamieszkał na izolatce poza klatką, chodzi sobie po pomieszczniu,
a prawie całe dnie śpi na kocach przy kaloryferze.
Nie wiadomo co z nim zrobić...trudna decyzja,czy oddać na wieczną tułaczkę,która pewnie niedługo się skończy śmiercią,czy pozostawić.Nie może jednak wciąż przebywać na izolatce.Nie wiadomo czy jak trafi na otwartą kociarnie,to czy nie wyjdzie sobie bez powrotu...
widze,że z imageshackiem coś nie tak...gdzie można wrzucić fotki?


