Mam takiego tymczasika w Warszawie. Feluś vel Farfocel:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theaterhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theaterhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theaterhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theaterTo kocurek nieco starszy około 9-mczny. Nie jest ludzkim miziakiem, on potrzebuje do szczęścia innego kota, a człowiek jest przede wszystkim podajnikiem karmy, czyścicielem kuwety i kawałem cielska do którego można przyleźć do łóżka w nocy, oczywiście z kumplem i wtedy do leżącego się przytulić jednocześnie ugniatając innego kota. W stosunku do człowieka mu się to nie zdarzyło - znaczy ugniatanie.

Czasem przychodzi by go pogłaskać, ale wyłącznie od łopatek w stronę ogona. Chyba ma jakieś złe doświadczenia bo boi się ludzkiej dłoni na głowie.
Jeśli chodzi o stosunek do innych obcych kotów przegląd sytuacji miałam w święta gdy zjechałam ja z moim zwierzyńcem i moja siostra ze swoim MCO. O ile moi rezydenci (rodzeństwo starsze mniej więcej o miesiąc) nasyczało i starało się spacyfikować "obcego", o tyle Feluś pokazał całą gamę zachowań o które bym go nie podejrzewała. Krygował się jak panienka w XIX w. na wydaniu. Zaczepiał obcego kota, kładł się przed nim kołami do góry, gadał do niego, machał ogonem i głaskał łapkami przed nim (żeby nie było - oba kocury i kastraty, a "obcy" młodszy z tym że większy jak to MCO). Komedia.
Jest zaszczepiony, zaczipowany i wykastrowany. Potrzebuje domu gdzie przede wszystkim jest kot, nikt na siłę nie będzie chciał go brać na ręce i głaskać po głowie. Jeśli sam zechce, przyjdzie, pogada i każdy się domyśli - teraz głaskaj i weź na kolana.
Aktywność kocią przedstawia wyłącznie ze swoim gatunkiem, poza tym lubi zabawę laserkiem, wyciągnąć się na parapecie i w odpowiedniej odległości od "dużego" poleżeć w umywalce, na dodatek jest trochę fajtłapą.
