Rafał mówi, że ten żelek nazywa się RenalVet, cokolwiek to znaczy. Na usg robionym z boku brzusia było widać nereczki, wetka mówiła że pracują słabo ale jednak odfiltrowują co mają odfiltrować. Fosfor nie wiadomo bo nie zrobiono badań krwi (co dla mnie jest niezrozumiałe i w ogóle jak można kontrolować fosfor nie wiedząc na jakim jest poziomie

).
W ogóle gdyby nie Rafał to Szarusia już by skazali, 'teściowa' marudzi że ojej chory kotek, że biedny, że długo nie pożyje a sama tak naprawdę lachę na niego kładzie bo to Rafał robił mu kroplówki, Rafał go nosi (bo dla niej za ciężki

), Rafał mu daje ten żel... No biedny Szaruś ale to nie zmienia faktu że może pożyć jeszcze kilka lat mimo tych nereczek.
W ogóle to dziś mi było smutno bo zauważyłam, że jak przyjdę do Rafała rano (10-11) i pomogę jej przy obiedzie (obrać warzywa, no cokolwiek) to ona taka rozmowna i wypytuje i w ogóle taka towarzyska. A dzisiaj rano poszliśmy na ten spacerek i wróciliśmy na obiad to wkurzona była, trzaskała talerzami, tak z łaską - bo jej się nie pomogło i marudzi, że ona taka zmęczona i wszystko sama musiała robić. Ani nie przyszła nic pogadać ani nic, a normalnie (tzn. jak się pomoże w kuchni) to jej się japa nie zamyka. A jej mąż siedział na kanapie od rana i oglądał Soczi i z wielką łaska obrał ziemniaki tylko... I smutno mi że to tak wyszło że przyszłam tylko zjeść i wróciłam do Perełki

No tak głupio jakoś
