hej,
wątek nerkowy już odwiedzam, więc teraz przyszła pora na tenże

moja kocina Zośka od jakichs 3,5 roku ma zdiagnozowany SUk/FIC
zaczeło sie od krwiomoczu, niestety na początek poszły antybiotyki, ale nie pomagaly,
pózniej dopiero zaproponowano amitryptyline, no i po 3tygodniach od pierwszego podania super efekty, zero krwi w moczu, kotek nawet nie jakos potwornie senny, po 6 miesiacach proba odstawienia i po 3tyg. od odstawienia powrót krwiomoczu. decyzja, ze lek zostaje juz "na zawsze"
była behawiorystka, stwierdziła nadmierne przywiązanie do opiekuna :/ niestety z "terapią" nie poszło najlepiej, bo opiekun, czyli ja, srednio konsekwenty był w nie witaniu i nie zegnaniu kotka, nie wolaniu kotka itp.
Zośka od tamtegio czasu miala regularnie zwiększaną dawkę, ponieważ organizm przyzwyczajał się i przestawł reagowac na lek. doszłyśmy do pól tableki rano, pół wiczorem,
niestety w miedzyczasie pojawiła sie astma, cukrzyca, a teraz jeszcze niewydolność nerek na wczensym etapie. dezycja lekarza, ze odstawiamy amitriptylinę, bo źle na nerki wplywa. zastepujemy kalmvetem. no i jestesmy w trakcie drugiego tygodnia odstawiania.
pytanie czy ktoś z Was stosował kalmvet i ma pozytywne opinie? ja jestem bardzo sceptyczna. zastanawiam się, co robić, jesli nie zadziała. boje sie, ze rozreguluję ją tym odstawieniem totlanie i będę przez kolejne miesiące dobierała dawkę, albo już w ogóle nie zareaguje na lek.
póki co ma nowe zwyczaje (wczesniej podczas odstawiania, zrobiła sie płochliwa, bardzo reagowała na dzwieki), teraz rozmawia z moją toaleta

czego wczensiej nie robiła, a ja juz panikuje, ze moze cos ja boli