» Pon lut 17, 2014 11:39
Re: Pinokio - pomoc potrzebna bardzo
Wiecie, rozmawiałam wczoraj Panem z Gliwic, z rozmowy wszystko ok, choć jak powiedziałam o wizycie przed adopcyjnej oraz umowie, to wydawało mi się, jakby trochę ochłonął.
Prosiłam, aby jeszcze się na spokojnie zastanowił i porozmawiał z żoną. Powiedziałam o tym, że nie są zaszczepieni, że mają jeszcze słabą odporność, że Gizmek przyjmuje nadal witaminy, że dopiero szczepienie gdzieś za 3 tygodnie no i docelowo potem kastracja za dłuższy czas. Czyli tutaj strony finansowe ujęłam.
Dziś Pan zadzwonił do mnie rano i powiedział, że chce maluchy, że przemyślał wszystko razem z żoną, opowiedział mi o sobie, o dzieciach, o psie, którego kiedyś miał przez 16 lat. Pan chce sam przyjechać z Gliwic po maluchy !! To jest jakieś 600 km w jedną stronę....
Pisaliście wcześniej, że za daleko, żeby szukać bliżej. Co robić? Ja bym spróbowała i dała szansę, poszukała kogoś do zrobienia wizyty przed adopcyjnej i jeśli byłoby ok, wyadoptowałabym.
Pan sam powiedział, że potem można go śmiało kontrolować z racji znacznej odległości.