Ja nie wiem po co ja tam w ogóle przyjeżdżam i robię zdjęcia dzieciom jeśli ani się obejrzę a one już w domach

Ale strasznie cieszę się, że byłam wczoraj i widziałam adopcję Fuksa (i kolegi). Dla takich chwil warto... naprawdę warto tam jeździć. Dziękuję również za moją pierwszą (i prawdopodobnie ostatnią w życiu) wystawę. Myślałam, że to będzie tylko ten plakacik na dzień kota

Śmieszne uczucie, tak widzieć swoje zdjęcia upublicznione.
Niestety zdjęcia wysłaliśmy dopiero dzisiaj, przepraszam że tak późno. Mam gluta po pas i gorączkę. Trzymam kciuki, żeby dzisiejszy dzień był tak samo owocny. Myślę, że najtrudniejszymi kotami w tej chwili będą Ubasti, moja piękna jędza

oraz Żagielek adehadowiec. Myślę, że on się musi porządnie, naprawdę porządnie wybiegać i wyskakać i wtedy będzie słodki. O Gongo martwię się coraz mniej, gdyż pierwszy raz w życiu dał mi się pogłaskać i mruczał. Jeśli nawet mnie- tej okropnej babie- się dał, powinno już pójść jak z płatka
