Ale zafundowałam Makowemu Dzień Kota...

Dziś był w baaardzo bojowym nastroju. Okazało się że u weta z Makusiem można zrobić wszystko oprócz dotykania jego łapek. Grzebanie w paszczy - żaden problem, czyszczenie uszu - może być, termometr w du*** - nie ma sprawy. Ale precz z łapami od łapek! Wściekło się kocisko jak nie wiem co jak tylko wetka przetarła łapkę wacikiem. Ostatecznie trzeba było go spacyfikować kocykiem. Ale potem już cierpliwie czekał aż wszystko skapało.
Na szczęście kroplówka już za nami, dzielna Makówka odpoczywa. Wenflonu jeszcze nie wyszarpał ale śmiesznie wymachuje tą łapką, jakby lewy sierpowy trenował

I cały czas próbuje to zlizać.
Ma nadzieję, że poskładam jutro to ustrojstwo i jakoś mu podepnę...
Uratować jedno życie - to znaczy uratować komuś cały świat. Dziękuję Avian, dziękuję Lakino.Najważniejsze żeby kot był szczęśliwy. Jeśli jest - to było warto.
Myślałam, że Maki mnie znienawidzi za ten wypad do weta. I za wciskanie tabletek na siłę. Ale na szczęście nie uciekł do pościelnika. I ciągle śpi przy mnie
A jaki głodny! Suche, morke, nerkowe mokre, wszystko dziś smakuje!
Miraclle - zawieszka dotarła w całości. Śliczna jest
Avian bardzo bardzo dziękuję za rady. W ogóle Wam wszystkim za to, że jesteście
