Samą podróż i wizytę Duduś zniósł dobrze, chociaż po powrocie chodził obrażony

Znacznie gorzej było z umieszczeniem go w transporterku. Za nic w świecie nie chciał do niego wejść! Chyba bał się, że chcemy go oddać

U weterynarza zachowywał się bardzo kulturalnie

Został zaszczepiony przeciw wściekliźnie, zaczipowany (zapomniałam wczoraj o tym wspomnieć), na oczy zpstały przepisane mu krople. Za miesiąc czeka go jeszcze jedno szczepienie, tym razem na wirusy. Duduś chyba polubił Pania doktor, nawet dał jej się przytulić, nie wyrywał się i był bardzo cierpliwy

Niestety, tak już wspomniałam nie dało się całkowicie uniknąc stresu, ale mam nadzieję, że nam wybaczy
