Z Fantusi robi sie kot szagkowy-cały dzień przesiaduje w szafce pod zlewozmywakiem, dopiero jak przychodzę z pracy-rozespana mordka wyłania się , gdy otwieram szafkę, bo wiem,że tam się chowa. Wieczorkiem, jak juz się kładę na kanapę-malusia kładzie się obok mnie na mizianki, a potem idzie "w nogi" i tam zasypia. Nadal syczy na koty, ale teraz już z wzajemnością-zarówno Bella, Adele jak i Pimpuś odpyskowują jej -reszta olewa
Dzisiaj Klara była u wetki, bo i wczoraj i dzisiaj protest przeciwko jedzeniu-rano udało mi sie wmusić w nią połowę gourmetowego musu z ciepłą wodą, by móc chociaż antybiotyk podać.
Nie moglam iść rano do wetki, bo miałam pilną pracę, ale jak tylko sie obrobiłam w pracy, poleciałam z nią do lecznicy. Edytka zbadała ją-temp w normie, pysio nie obolały, wszystko sie goi.
Czyli co?-no to znów badamy krew-wyniki idealne, zero stanu zapalnego-ki diabeł????
Pozostało nam jedynie obstawić zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego, wskutek podawania antybiotyku, pomimo podawania lakcidu.
Dostała jeszcze rapidexon, catosal i lek wspomagający wątrobę z ornityną(nazwy nie zapamiętałam-ale nie ornipural)
I włączamy pół kapsułki bioprazolu dziennie, żeby uspokoić żołądeczak i jelitka, podrażnione od antybiotyku.
Jeśli to nie pomoze, włączamy lincospectin w iniekcji i czeka mnie codzienne wychodzenie z pracy wczesniej i latanie z Klarą na zastrzyki do soboty włącznie, bo ja jej linco nie podam za cholerę!-to strasznie bolesne zastrzyki i trzeba je domięśniowo podawać.