Monia - idealnie do niej pasuje.
Słuchajta, a właściwie czytajta, jaki miałam dzisiaj telefon o Pandziochę.
Facet dzwoni, że jemu się bardzo spodobał ten dziwny kotek i jakie musi spełnić warunki, żeby go adoptować.
Odpowiedziałam co i jak, panu wszystko odpowiada, więc rozmawiamy dalej o kocie.
I mówię facetowi wprost:
Panie! Kot jest z kosmosu! Szogun totalny! Wodę wylewa, chrupki rozrzuca, kradnie papier toaletowy, rozwala wszelkie pudła, a ostatnio ukradła i zasypała mi żwirkiem szlafrok, no i nauczyła się otwierać wszelkie drzwi posiadające klamkę. Jest okropna!
Pan mi na to: "To idealnie! Czy ja mógłbym przyjechać i zobaczyć ją na żywo?" (z Bielska!)
Ja: "Owszem, oczywiście, ale nie obiecuję, że ją pan zobaczy, bo jak przychodzą goście, to włazi pod łóżko i wychodzi dopiero jak się oddalą".
Pan: "Cudowna! Jak dobrze, że jeszcze nikt jej nie adoptował!"
Potem w trakcie rozmowy mówię, że może jej to przejdzie, jak dorośnie, może się trochę uspokoi, chociaż nie wiem - może i będzie takim alienem do końca życia...
A pan na to, że ma nadzieję, że jej nie przejdzie za bardzo, bo co to za kot, co cały czas śpi i ani raz nie przebiegnie z dzikim pędem przez cały dom...
No i dodał, że ma nadzieję, że ona może mieszkać w domu, bo on jej nie chce wypuszczać...
I w ogóle on się na wszystko zgadza, byle by nikt mu Pandy sprzed nosa nie sprzątnął...
Musiałam Wam napisać, bo facet też jest z kosmosu, a i tak wszystkiego nie przekażę, bo gadaliśmy chyba z pół godziny.
Tylko wicie, rozumicie.... ja się po tej sprawie z Wojciechem z Zabrza tak panicznie boję samotnych facetów (ten mówi, że jest rozwiedziony i żona wyprowadziła się razem z psem

), że muszę go porządnie zlustrować... bo inaczej nie będę mogła spać.
Facet ma być u mnie w weekend, a jak się okaże normalny, to za tydzień PA.
Trzymajta kciuki, ale cieszyć się nie pozwalam!