Witam serdecznie Cindy!
Nie umiem przejść obojetnie, licząc,że ktos pomoże, bo wiem,że nie pomoże
Łatwiej jest zyć, nie widząc, jadąc do pracy środkami komunikacji, autem, ale gdy sie idzie, a pod nogami siedzi skulone, głodne i przemarznięte "cóś", na dodatek oswojone, to juz tak łatwo nie jest.
Pod powiekami pozostaje obraz cierpiącego zwierzęcia i serce nie chce słuchać rozumu.
Wiem,że nie wszystkim da się pomóc, ale tych wywalonych z domu najbardziej żal, bo kiedyś miały ciepły kąt, ręce do miziania i straciły wszystko.