Apetyt i mizianie, oraz rozrabianie bez zmian.
Zen wczoraj postanowił utrzeć mi nosa za chwalenie się na forum skutecznymi sposobami karmienia i przestał jeść. W ciągu dnia dał się namówić na pół spodeczka zmiksowanego, gotowanego kurczaka, wieczorem na 3/4 zmiksowanej saszetki. Dziś zjadł pół saszetki a przed chwilą spodeczek białego sera z żółtkiem i olejem z łososia. Wykończy mnie skubaniec, ale jeść będzie, choćbym go miała karmić strzykawką.

Dziecko mi od urodzenia całe noce przesypiało, nie chorowało, nie marudziło, rezydent wszystkożerny, niekłopotliwy, to tymczasy mi dają do wiwatu. Jak nie motorek w tyłku to niejadek.
