No właśnie, z tym mam największy problem: nikt się tak nie zaopiekuje kotkiem, jak ja. I wierzę w to głęboko
I drugi problem mam z przekarmianiem. Dzisiaj nowi opiekunowie Bąbla grzecznie zauważyli, że kotek chyba ma apetyt

Kurna, no.
A teraz się podzielę refleksją dość nietypową jak na mnie. Otóż w piątek dokonywałam przemeldowania z Łodzi do mnie na wieś. Tym samym skutecznie odcinam kolejne nici łączące mnie z rodzinnym miastem. Ale nie o tym miało być.
Otóż poszłam do urzędu gminy, mówię, że chcę się zameldować i pytam, ile to będzie trwało. A pani na to,
miło i z uśmiechem 
, że chwilkę. Poprosiła, żebym wypełniła króciutki druczek z danymi, poklepała
momęcik w klawiaturę i okazało się, że z tym
momęcikiem wymeldowana zostałam z mieszkania w Łodzi i stałam się pełnoprawną członkinią mojej wsiowej społeczności. Kiedyś nie do pomyślenia. Trzeba było dymać do urzędu, żeby się wymeldować, potem dymać do drugiego, żeby się zameldować.
Ale to nie koniec zdziwień. Otóż pani poprosiła mnie o jakiś dokument potwierdzający, że mam prawo do mojego domu. Dałam akt notarialny, w którym stało, że to działka letniskowa

Na śmierć zapomniałam, że tam nie ma poczynionych potem zmian. No to już się najeżyłam: oszszywiście,
teraz każą mi dymać po jakiś dokument potwierdzający, że to działka budowlana i że mam dom. Zonk. Pani - również miło, z uśmiechem i w ogóle nie robiąc z tego zagadnienia - zadzwoniła do wydziału finansowego i
telefonicznie ustaliła, że płacę podatki jak za normalną działkę mieszkaniową. Kiedyś musiałabym dostarczyć na to papier. Bez papieru ani rusz. A teraz myk i się obywatela nie nęka.
I trzecie zaskoczenie, gdy przyjechałam do pracy i trzeba było przystąpić do zamieszczenia dokonanych zmian w stosownych urzędach. Oczami wyobraźni widziałam, jak latam do skarbówki, urzędu gminy, żeby dokonać zmian we wpisie do ewidencji działalności gospodarczej. Zadzwoniłam najpierw - przytomnie - do księgowego. A potem w 5 minutek w necie wrzuciłam wszystkie zmiany

No cuda, pani, cuda. Nasz kraj naprawdę się zmienił, naprawdę jest łatwiej. Jednym kliknięciem przeniosłam się z firmą do urzędu skarbowego w Zgierzu, który to podobno urząd jest bardzo miły i sympatyczny. Heh, naczelnik poprzedniego urzędu pewnie odetchnie z ulgą, bo mu solidnie napsułam krwi

Trzykrotnie musiał się przeze mnie tłumaczyć przed Izbą Skarbową
