Syrniku wczoraj wycięłam kołtuna na szyi. Po dobroci
Trochę sobie pogadał, ale ręki mi nie urwał
Większość kołtunów to sobie sam wygryza - świetnie te jego filce robią za nowe myszy
Głównie je z karaluszej paszczy wyciągam po zawziętym polowaniu
Czarne kotki zaczęły przychodzić same na głaskanie. Mocno nieśmiało, ale oba - Czarcik i Faxe.
Brzdącowi to się zdarza regularnie...
Nawet Baśka jakoś częściej zagląda na łóżko i obwąchuje moją rękę, jak głaszczę czarne gupki

Czyżby syndrom kozy po ubyciu Claude'a?
Czorcik to przyłazi, dość często nie ma też problemu z wygłaskaniem jej tam, gdzie akuratnie zalega.
Tylko co jakiś czas na mój widok wieje w panice, jakby pierwszy raz człowieka zobaczyła
Poza tym ewidentnie nie lubi być brana na ręce, ale nie protestuje jakoś strasznie bojowo.
Dzieci szaleją

Tylko brzuch Lei nieustająco mi się nie podoba.
Ona na pewno nie ma zaparcia, nie ma co jej faszerować parafiną
