Znam ten ból.
Mój 13-letni Starszy Pan nie uznaje w ogóle mokrego, na wszelkie sposoby próbowałam go nakłonić, próbowałam ze wszystkiego rodzaju puszkami, od najlepszych po Whiskasy, wszelkie rodzaje mięska, nie da się, poliże, zje kęs i koniec. Jak się da mokrego do chrupek, to nie ruszy ani jednego ani drugiego. Rosołek, śmietana, jogurt - niejadalne. A on jest w takim wieku, że nerki mogą w każdej chwili wysiąść. Najgorsze jest to, że na niego nie działa w ogóle metoda "przegłodzić, to zje", bo on po prostu przestaje wtedy jeść. W ogóle. I już. I potem jak nawet dostanie to, co lubi, to nie je. Nie bo nie, księciunio nie chce. Po kilku parutygodniowych napadach anoreksji*, kiedy go musiałam ręcznie po jednym chrupku karmić, żeby cokolwiek raczył zjeść, i wszystkie kości mu przez futro sterczały, dałam sobie spokój z wmuszaniem w niego tego, co powinien jeść. Je teraz to, na co ma ochotę, kiedy ma ochotę i ile ma ochotę. Odpukać, od roku nie mieliśmy strajku głodowego (poza dwoma dniami po sanacji paszczy teraz w styczniu).
Szlag mnie trafia, bo kto jak kto, ale on powinien jeść wyłącznie mokre.
* tak, kot miał za każdym razem robione badania, nie, nie wyszło w nich nic, co mogłoby tłumaczyć anoreksję, przeciwnie, wyniki krwi ma jak na swój wiek ok, w paszczy nie było wtedy nic strasznego, żadnych bolesności w brzuchu, żadnych zmian w moczu, nic