Agnes181jaw pisze:Ale cudo

Jak Ci się udaje zrobić zdjęcie śpiącemu Kotu? toż to u nas awykonalne. Mila zrywa się na każdy najmniejszy dźwięk.
Widać Maru niczego się nie obawia - pełen luz

CZARUJĘ
A serio, to jest tak. Ja nie jestem specjalistą od kotów, ale je kocham i uważnie obserwuję. Dorosły kot (zwłaszcza kocur) nie jest "wyrywny". Jeśli ma dom, jest zaopiekowany w jedzeniu, spokojnym spaniu, leczeniu, głaskaniu - nie walczy z życiem. Nie marnotrawi energii. Jak nie jest głodny i nie ma nic lepszego do roboty - to śpi. Albo drzemie, albo pacza na leżąco. Jak ma ochotę na zabawę to się bawi wszystkim (Albert) albo turkoczącą kulką (Maru). Odik nie uznaje zabaw - bawi się myśląc - taki koci Seneka. Jak się chce pogłaskać, to uruchomi tyłek i przyjdzie, ale zwykle czeka aż ja podejdę.

I podchodzę.
Mamy ten luksus, że od dwóch lat nie rozstaję się z kotem. Najpierw z jednym, potem z dwoma i z trzema. Raz w ciągu dwóch lat musiałem ich zostawić na ponad dobę. Zniosły to dobrze - wierszyk odnośny powstał.
Nigdy dotąd nie zdarzyło się, abym wszedł do mieszkania i pominął koty - choćby chwilę, ale wszystkie trzy muszą być poglaskane i obdarzone dobrym słowem. I są efekty, to przecież wszystko bezdomniaczki - Bercik od urodzenia, Maru i Odiś - wyrzuceni albo nieszczęśliwie stracili domy...
Albert nigdy nie dorośnie - jest nieprawdopodobnie ufny i przyjacielski dla wszystkich kotów i ludzi (to cecha kotów, które wcześnie trafiły pod opiekę człowieka), mruczy cichutko i udeptuje, szczypie po nogach przed śniadaniem. Odiś uznaje tylko mnie (i trochę Mamę) liże ludzia po nosie i skrzekocze okropnie jak chce jeść. Czasem z zazdrości bije moje koty. Codzienne śpi "w nogach".
Maru... To cala epopeja. Początkowo trochę nieufny, jakby wyciszony - po czasie oswoił się i zajął duuużo przestrzeni. Skumplował się z Albertem - razem dostają "szwunga", liżą sobie pyszczki i uszy i grają w łapki przez otwór w kartonie. Bo kartony to jest TO!
Jest pożyteczny bo nie marnuje jedzenia - dojada po Kamratach.
Niestety ma mniejszą pojemność niż świadomość - po trzeciej misce rzyga.
I trzeba uważać z gestami. Żadnych szybkich ruchów przy Marutku - ucieka choćby pod stół, coś jeszcze pamięta.
Milka się uspokoi. Trzeba jej jeszcze czasu... Będzie tak:

Fotka zrobiona przed chwilą. A dziś rano obudziłem się obłożony trzema kotami, z których jeden spał bezpośrednio na mnie.
