Wariatki!
Kocham Was!
Pomarzyć nie można, ale trzeba!!!
Ja marzę i wierzę, że dla Luny znajdzie się dom wyjątkowy.
Nie oddam do żadnego, wobec którego będę miała choćby cień wątpliwości.
Chyba, że Wy myślicie inaczej, ale wtedy udam, że nie doczytałam.
Lunka ma się ok, śmiga, gada, drze się na mnie, opieprzyła mnie, że jest głodna, bo przecież od wczoraj nie było żarełka.
Dostała troszkę saszetki i teraz sypnęłam jej jeszcze troszkę chrupek.
Rzuciła się na michę, jakby tydzień nie jadła, więc za dużo na raz nie dawałam.
Próbuję zeskanować wyniki badań, ale skaner mój twierdzi, że skanuje, a nie czyni tego. Chyba muszę go poszczuć Luną.... od razu zatrybi.
Jak się ruszy i poczyni swoją powinność, to zaraz wrzucę.
Ponieważ jestem masochistką i kamikadze, zaryzykowałam, co by dziewczynę podnieść i obejrzeć brzuch. Nie zostałam zjedzona, oczy mam na miejscu, kończyny nie zostały urwane, skóry nie trzeba przyszywać z powrotem do czaszki.
Rzeczywiście jest widoczna blizna przez cały brzuch. Bardzo długa - może po sterylce aborcyjnej?
Jedyne, co wyszło nie tak, to zapalenie czegośtam okołoodbytowego (w książeczce ciężko doczytać - no zeskanuję, jak tylko ten drań się ruszy!).
Wetka powiedziała, że wycisnęły to, co tam było, więc na razie jest pusto. Dostała antybiotyk przeciwzapalny, antybakteryjny i jeszcze coś tam robiący - Sultridin, o ile się nie mylę.
Nie mam doświadczenia z tym antybiotykiem, więc niewiele o nim wiem, oprócz tego, co można przeczytać w ulotce i tego, co powiedziała wetka.
Dostałam tabletki do domu, ma brać jeszcze przez 6 dni.
Wylizywanie dupki mogło być własnie przez to zapalenie.
Nie wyczuły żadnych złamań, na usg wszystko wygląda dobrze.
W kupie nic nie wypatrzyły. Za 2 tygodnie trzeba ją jeszcze raz odrobaczyć, po odrobaczeniu tydzień, dwa i można szczepić.
Pod warunkiem, że nic się nie będzie działo.
Mam 2 tygodnie obserwować i alarmować, jeżeli coś będzie nie tak, ale wetka stawia raczej na uraz psychiczny.
I ja mam nadzieję, że ma rację.
Skasowały za wszystko 180zł razem z lekami, które dostałam, więc myślę, że naprawdę potraktowały nas dość ulgowo.
Także teraz spokój, spokój i jeszcze raz spokój.
Ciepełko, relaksik, rączki do głaskania i obserwacja.
Dzięki za wsparcie dziouchy!
