kotkins pisze:Czy lizynę można przedawkować?
Mnie się wydaje ,że raczej nie, podobnie jak taurynę.
Choć gdzieś czytałam ,że tauryna konkuruje w organizmie z serotoniną, która wpływa na nastrój.
Depresja u kota po taurynie?
U kota nie stwierdzono - gorzej z ludźmi (u nas tauryna nie ma takiego znaczenia jak u kotów i nie potrzebujemy jej tyle). Wszystko w nadmiarze szkodzi. Lizyna też - tyle, że trzeba by połknąć końskie dawki suplementów, żeby organizm ludzki nie nadążył dorobić argininy jako równoważnika. Dlatego najlepiej takie rzeczy regulować dietą (podobnie jak podać minerałów czy witamin). Kot jest bezwzględnym mięsożercą - on jest zaprojektowany na przewagę lizyny nad argininą taką jak przy jedzeniu mięsa. Ale już przy sztucznej suplementacji można przesadzić (koty jedzące mięso czy dobre karmy oparte na mięsie mają sporo lizyny - ale te jedzące dużo zbóż czy grochu mają na bank niedobory, bo i zboża, i groch mają znaczną przewagę argininy).
Ikerka, Bozita ma więcej wody (ponad 80%, więc trzeba dać jej więcej, bo ma tylko 8,5% białka, a CFF np. 10,5-12,5, ale kot lepiej nawodniony, ale z tym taniej to można się kłócić - bo nie liczy się przecież cena za 1kg a koszt dzienny) i wszystkie smaki to kurczak plus dodatek - np. z wołowiną ma kilka % w każdym kawałeczku (to w całości jeszcze mniej), a reszta kurczak i ew. "mięso i by products" - to tajemnica atrakcyjnej ceny /kurczak - w sklepie też widać różnicę w cenie między kurczakiem a innymi mięsami i to poza wieprzowiną/. Nie byłaby zła jeśli uzupełnisz taurynę (bo tej ma mało). Wapnia i fosforu wyjdzie Ci w suchej masie więcej niż nawet w CFF czy animondzie, ale i tak mniej niż w suchych karmach (bo do mięsa czy np. żołądków indyka /podrób o niskiej zawartości fosforu/ nie ma co porównywać).
Odnośnie wody - kot powinien mieć ok. 1ml na 1kcal (to wynika z biochemii), co przekłada się często na 50-60ml na 1kg kota, bo tyle kcal zwykle zjada. Kocie jedzenie w naturze ma ponad 70% wody. U ciebie koty mają 0,4 * 8g + 0,5 * 80g + 0,1 * 70g = 3,2 + 40 + 7 = 50,2 g wody na 100g jedzenia, czyli 50% wilgotność, a kcal znacznie więcej niż 50. Mało, aczkolwiek i tak o niebo lepiej niż na samej suchej karmie. W literaturze podają minimum te 63% wilgotność jako bezpieczną pod kątem zagęszczania moczu. Musiałbyś jednak jakoś je zachęcić (może woda z dodatkami: śmietanka, woda z tuńczyka, cokolwiek? Skoro już dajesz karmy "takie sobie", to może saszetka gourmet perle zblendowana z wodą - 1 szt. na 1l wody zwykle ma wystarczający smak, żeby koty chciały pić /to ma taki zapach, że nawet po rozcieńczeniu ciągnie jak narkotyk/).
Co do soli w karmach (urinary to tona soli: 0,9% w zwykłej i 1,1% w tej mocniejszej, a dobre karmy mają ok. 0,5% plus jakaś tam odchyłka; to jest ten magiczny kompleks przeciw kamieniom - kot po prostu wtedy więcej pije, więc się płucze): duże ilości na krótką metę są OK, ale na długą prowadzą do zaburzenia gospodarki elektrolitami (sporo kotów, które na niej są, po latach ma PNN, a wcześniej wysoki poziom sodu we krwi - to nie jest dobre dla nerek).
Jeszcze jedna ważna rzecz (wyciągnięta z tematu o piciu na BŚ): koty czasami nie chcą pić jak mają za mało minerałów (nie samego sodu, ale jakichkolwiek) - może warto zerknąć na jonogram, czy coś tam nie jest koszmarnie zaniżone (znajomej kot jak przeszła na BARF to z nadmiaru fosforu doszedł do niedoboru, bo nie dodawała kości ani mączki kostnej, a proporcje mięsa i podrobów jak w BARFie należy).
Swoją drogą trzepie mnie, jak ktoś pisze 42% mięsa /Whiskas/, gdy na etykiecie jest mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego /czyli mogą być grzebienie, rogi i kopyta plus 1% mięsa/. Mięso to jest jak jest napisane "mięso bez kości", a najlepiej jak jeszcze dehydratyzowane (bo tak podają składniki zbożowe - jako mączki; z 1kg mięsa po odwodnieniu mamy tylko 300g, więc składnik z 1 miejsca składników jakby go uczciwie pisać powinien być często na 3 lub dalej).
...