Domowe i bezdomne koty Joli Dworcowej-pomóżcie je nakarmić!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 05, 2014 19:34 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Wyadoptował się Gucio, kotek z Łagiewnik, który zatrzymał Jolę, gdy wracała z akcji sterylkowej. :ok: :ok: :ok:
Jak same widzicie, kiedy kot jest miziasty, nie boi się ludzi, to długo u Joli nie siedzi. Gutek był najpierw w lecznicy długo (zapalenie węzłów, uszu, biegunka), a u Joli w stadzie od razu się zaadaptował. I szybko poszedł do adopcji.
Piszę to dlatego, że część kociarzy uważa, że Jola kotów nie wyadoptowuje. Tymczasem sytuacja jest taka, że Jola nie wyadoptowuje kotów mało adopcyjnych, dzikawych, chorych, płochliwych. Niestety, ma takich dużo. A chętni na wzięcie kota, który będzie tydzień siedział za kanapą jest mało. Coś o tym wiem, bo sama mam w domu 7 takich "wypłoszków". Oczywiście, próbuję znaleźć im dom, ale to musi być specjalny rodzaj domu, taki bardzo odpowiedzialny, raczej bez dzieci, bo wypłoszek wymaga cierpliwości i uwagi (jeśli np. wydostanie się z mieszkania, znalezienie go jest bardzo trudne). Można wydać takiego kota "byle gdzie", ale ma się wtedy świadomość, że kot tam nie przetrwa. W najlepszym razie szybko dostaje się go z powrotem do domu, często wystraszonego, zestresowanego i trudniej go potem po raz drugi wyadoptować (tak bylo z Kajtkiem, z Misiem).
Wiadomo, że Jola nie powinna brać do domu więcej kotów. Ale tym, które są trzeba szukać domów, trzeba znaleźć stadninę, która przyjmie wiosną te najmniej oswojone, kupić karmę. Staram się to robić, ale sama nie dam rady, dlatego tak liczę na Waszą pomoc i współpracę. :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Ostatnio edytowano Nie sty 05, 2014 20:20 przez jolabuk5, łącznie edytowano 1 raz
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69261
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 05, 2014 19:36 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

jolabuk5 pisze:Wyadoptował się Gucio, kotek z Łagiewnik, który zatrzymał jolę, gdy wracała z akcji sterylkowej. :ok: :ok: :ok:

Z Gucia niesamowity miziak jest - sam wdrapywał się na kolana.
Powodzenia w nowym domku Guciu! :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 05, 2014 21:27 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Jak się uważnie czyta wątek, raczej trudno twierdzić, że pani Jola nie wyadoptowuje kotów (w domyśle: jest zbieraczką). Trzymam za całokształt.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon sty 06, 2014 10:47 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

MalgWroclaw pisze:Jak się uważnie czyta wątek, raczej trudno twierdzić, że pani Jola nie wyadoptowuje kotów (w domyśle: jest zbieraczką). Trzymam za całokształt.

Nie wszyscy czytają wątek. A jak słyszą o tylu kotach, to oceniają, że zbieraczka :( A przecież Jola wyadoptowała tylko w ubiegłym roku 19 kotów! A wcześniej - na pewno ze 200 by się zebrało w sumie (ja sama wyadoptowałam ok. setki kotów odkąd się tym zajmuję, a przecież działam na mniejszą skalę niż Jola).
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69261
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 06, 2014 11:08 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

To polska specyfika: nie doczytać, nie dowiedzieć się, a sąd wydać - błyskawiczny, ostry i bezkrytyczny.
Ostatnio edytowano Pon sty 06, 2014 14:23 przez MalgWroclaw, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon sty 06, 2014 14:03 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

MalgWroclaw pisze:To polska specyfika: nie doczytać, nie dowiedzieć się, a są wydać - błyskawiczny, ostry i bezkrytyczny.

jolabuk5 pisze:Nie wszyscy czytają wątek. A jak słyszą o tylu kotach, to oceniają, że zbieraczka :( [...]

święte słowa dziewczyny!
-----------------
ponawiam więc apel:
kochani pomóżmy spłacić Joli Dworcowej dług w lecznicy
prawie każdy ma darmowe przelewy, więc nie ma się co wstydzić wysyłając choćby 5 zł...
z takich piątaków też się coś uzbiera
dziękuję Kotylionowi za pomoc!
dziękuję wszystkim, którzy do tej pory Jolę wspierali!
dziękuję wszystkim, którzy postanowią ją wesprzeć!

-----------------
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 07, 2014 12:48 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

pewnie chodzi o mój wpis na facebooku
czy nie doczytałam? Doczytałam, znam sytuację pani Joli i dlatego właśnie uważam, że powinna postawić sobie granicę. Wspaniale, że pomaga kotom, szkoda, że nie myśli o sobie - ja jej działań nie popieram - po prostu uważam, że powinna pomagać w inny sposób. Nie brać kolejnych kotów, dzikuski po sterylizacji przetrzymywać poza domem, z jak najmniejszym kontaktem i wypuszczać po kilku dniach. Robić to dla siebie. Bo jeśli jej zabraknie to kto się nimi zajmie?
I nie piszcie mi, że nie wiem o czym piszę. Większość z Was dziewczyny nie musi codziennie sprzątać kilkunastu kuwet, myć wielu misek, karmić kilkudziesięciu kotów - zarówno w domu jak i na dworze. To ciężka praca nawet dla zdrowej osoby a pani Jola zdrową osobą nie jest. I myślcie sobie o mnie, że jestem okrutna ale uważam, że pomoc finansowa dla Joli nie jest najważniejsza - a wręcz jej szkodzi - bo wie, że może działać dalej i że ktoś zawsze jej pomoże. Realną pomocą były by adopcje i pomoc Joli wtedy, kiedy znajduje kolejnego kota - by nie brała go do siebie.

edit: sama przez wiele lat prowadziłam dom tymczasowy, nierzadko w naszym domu było po kilkanaście kotów. Z "trudnych" adopcji dorobiłam się 5 kotów i 3 psów. Wszystko bylo fajnie dopóty byłam zdrowa. Teraz - pomijając kwestie finansowe (nie stać mnie na utrzymanie moich zwierząt, mam 700zł renty) nie jestem w stanie nawet sama się nimi opiekować, większość czasu spędzam w szpitalu, wychodzę na 2 tyg przepustki i wracam. Z bólem serca przestaliśmy więc być domem tymczasowym, co nie znaczy, ze zamknęłam swoje serce, jak widzę biedaka to go zgarniam z ulicy - do domu jednak nie biorę bo wiem, że nie mogę.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 07, 2014 13:03 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Magija pisze:pewnie chodzi o mój wpis na facebooku

Magijo, pisałyśmy ogólnie
a Twojego wpisu na fejsbókó nie czytałam
pozdrawiam Cię cieplutko!
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 07, 2014 13:47 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

To może o mój wpis chodzi?
Czytam wątek. Wspieram Jolę, wiele razy wystawiałam allegra cegiełkowe, ale napisałam, co mnie zaczęło niepokoić.

Kluczowe wydaje mi się, dlaczego koty zostają - dzikuski po sterylkach, bo chore, bo żal wypuszczać. Ok, ale jak leczyć chore dzikuski np. z PNN? Leczenie może im zaszkodzić - tak, wiem, o czym mówię. Jeśli wiąże się ze stresem (a czy nie jest stresem kontrolne pobieranie krwi, kroplówki, podawanie tabletek - półdzikim kotom, które najpierw trzeba złapać). Dodatkowo brak izolacji może skutkować chorowaniem zdrowych kotów. Pytanie też, czy półdzikie lub dzikie koty zamknięte w mieszkaniu są szczęśliwe.
Mają ciepło i jedzenie, ale czy to im wystarcza?
29 kotów w mieszkaniu, to naprawdę dużo.
W pomaganiu trzeba stawiać granice, jeśli nie potrafi się samemu, to często robią nasze rodziny (czytaj TŻci) lub głosy znajomych. Też mam za sobą raczej karierę DT. Pomagam nadal, tylko inaczej, już nie jako dt.
Trzeba dbać o swoje zdrowie, bo koty mają tylko nas.

Gdy odejdzie człowiek, nie można już zrobić nic. Ani dla człowieka, ani dla kotów. Czas jest wcześniej.
Przepraszam, ostatni miesiąc żyję z odchodzeniem. I męczy mnie, że mogłam coś zrobić, bardziej zadbać.

Kiedyś, gdy pracowałam w zoologu, przychodziła starsza pani po tanie puszki. Okazało się, że ma 20 kotów w mieszkaniu w bloku gdzieś w Łodzi. Mimo że wciąż w domu i sprzątała, jednak koty było czuć i sąsiedzi złożyli skargę. 20 kotów, z tego niemal wszystkie to dzikuski. Mogły trafić do schroniska lub na ulicę. Pani wybrała dla nich eutanazję, by nie trafiły do schroniska. Pytanie, czy by przyjęto - schroniska są dla
Jakie szanse na adopcję ma dziki kot w schronie? W schronisku widywałam koty z interwencji, odebrane, po zmarłych, po chorych, stada po naście kotów - wyadoptowywały się przez kilka lat, część odeszła. Pamiętam młodą kotkę dziczkę, która trafiła do schronu z małymi. Malce się wyadoptowały, kotka pozostała dzika, po kilku miesiącach (3 może 5) pobytu w schronie - nagle odeszła. Zdrowa, młodziutka, dzika. Stres.

Jestem pełna podziwu i życzliwości dla p. Joli, długo zastanawiałam się, czy zabrać głos.

Sporo osób tutaj zagląda. Pomyślcie, jak pomóc kotom p. Joli, tym nieadopcyjnym lub chorującym - może macie możliwość zabrania jakiegoś na dt, by doleczyć i oswoić. Może znacie stajnię lub gospodarstwo w bezpiecznej okolicy, gdzie koty będą mogły żyć obok człowieka, ale dokarmiane i z dachem nad głową? To byłaby nieoceniona pomoc dla p. Joli. Na równi a może bardziej niż ta finansowa.
Bo zdrowym i adopcyjnym znajdowane są domy - i super.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Wto sty 07, 2014 14:41 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Sis pisze:To może o mój wpis chodzi?

dziewczyny, nie mijauł'yśmy nikogo konkretnego na myśli
a na pewno nikogo kto zna Jolę
bardzo przepraszamy, jeśli ktoś się poczuł tymi wpisami urażony
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 07, 2014 15:00 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Ja również wpisałam się na FB i powtórzę to w skrócie tutaj, za tragedią kotów kryje się tragedia schorowanej opiekunki, przecież jeśli pani Jola nie zacznie myśleć o sobie może dojść do tragedii. Pani Jola odmawia własnego leczenia na rzecz kotów, bo co będzie z nimi a co będzie jak pani Joli zabraknie w końcu sił? Bo nie lecząc się na ciężkie schorzenia prędzej, czy później tak będzie. Nikt nie nazwał pani Joli "zbieraczem" ale dla kotów a przede wszystkim dla samej siebie musi ograniczyć pomoc kotom i zadbać o własne zdrowie.
Obrazek
Lara [*] 28.03.2012 Fibi [*] 19.11.2012 Basia [*] 03.02.2013 TRUSIA [*] 24.07.2013 Miłek [*] 01.08.2013 Romisia [*] 24.04.2014 Lidzia [*] 06.05.2015 Gniewko [*] 03.09.2015r. Agat [*] 30.11.2015 Feliks [*] 27.03.2017r. RUDA ['] 07.03.2018r. Kocia ['] 11.07.2019r. LOLA ['] 24.03.2020r. MILKA ['] 03.04.2020r. za dużo Was tu

dilah

Avatar użytkownika
 
Posty: 12558
Od: Wto maja 10, 2011 7:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 07, 2014 23:21 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

Żadnych wpisów w sprawie Pani Joli na fb nie czytałam. Dług w lecznicy przeraża, a żadnego kota od Pani Joli nie mogę wziąć - kto mnie zna, wie, dlaczego.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro sty 08, 2014 0:57 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

magijo, sis, dilah, ja się z Wami zasadniczo zgadzam! Największą pomocą dla Joli jest zmniejszanie jej stada przez adopcje, przez znalezienie stadniny czy gospodarstwa, które przyjęłoby kilka kotów najmniej oswojonych. Bo te koty są w dużej częsci takie "trochę oswojone" - dają się dotknąć, pogłaskać pani Joli. Natomiast boją się obcych. Wiem, jaki to problem przy adopcjach, bo sama mam kilka takich "oswojonych ze mną" i martwię się, jak im znaleźć dom.
Staram się pomagać Joli nie tylko finansowo, ale także przez ogłaszanie jej kotów, obrabianie zdjęć, pisanie tekstów, pilnowanie ogłoseń w internecie. Nie zawsze mam czas to wszystko robić, bo razem z moimi to w sumie ok. 30 kotów. Mam już osobę chętną do pomocy, będzie nam łatwiej we dwie. Piszę o tych kotach na miau, na fb, ale nie da się ukryć, że efekt adopcyjny jest mizerny, bo kotów łatwo adopcyjnych Jola ma mało. Faktem jest też, że przy tej ilości kotów trudno je oswajać. Myślę, że wiele kotów "mało oswojonych" u Joli, gdyby trafiło do cierpliwego, niezakoconego domu, szybko by się oswoiło. Kiedy sama miałam mniej kotów, brałam czasem kota od Joli i wyadoptowywałam. Niestety, teraz juz nie mogę jej w ten sposób pomagać. A nikt inny takiej pomocy nie zadeklarował.
Ja też z przerażeniem myślę, co będzie, jak Joli organizm nie wytrzyma. Też uważam, że Jola nie może już żadnego kota zabrać do domu.
Jednocześnie mam świadomość, że nie można przestać pomagać finansowo kotom Joli, bo one po prostu muszą jeść. Pomoc powinna być dwutorowa - w adopcjach i w utrzymaniu stada. Szczególnie, że Jola przecież także dokarmia koty bezdomne. Wielokrotnie pisałam tu i gdzieindziej o KONIECZNOŚCI znalezienia miejsc, gdzie kilka Joli kotów można będzie ulokować jako dokarmiane, wolnożyjące. Jola bardzo tego chce. Na razie udało mi się znaleźć tylko jedno gospodarstwo, pojechały tam 2 koty, żyją, są szczęśliwe. Bo macie rację, że koty u Joli wcale szczęśliwe nie są. Są bezpieczne, mają ciepło, nie chodzą głodne, ale taka ilość kotów na małej przestrzeni powoduje, ze na pewno są zestresowane.
Jola to wszystko wie. Sama znajduje kotom domy, często lepsze niż te, które ja jej podsyłam z ogłoszeń w internecie. Wie, że sytuacja jest zła, że kotów jest o wiele za dużo. Wie, że jeśli nie wytrzyma fizycznie, koty wylądują w schronisku i większość nigdy z niego nie wyjdzie. Na pewno nie jest jej łatwo wyciągać rękę po pomoc, po wsparcie. I na pewno z ogromną wdzięcznością przyjmie każdą pomoc w wyadoptowaniu kotów.
Sama mówi, że już nie weźmie kolejnego kota. I to jest zasadniczy problem - trzeba ją przekonać, że odwiezienie kota na Marmurową musi być alternatywą zabrania go do domu. Bo nie można dopuścić do sytuacji, że jedne koty się uda ogromnym wysiłkiem wyadoptować, a Jola przyjmie kolejne i za rok sytuacja się powtórzy. Mozna postawić warunek - każdy następny kot trafia do schroniska, szczególnie, jesli jest dzikawy. Kociaki zgarnięte przy okazji łapanek sterylizacyjnych jadą do schroniska. To niestety jedyne miejsce, które można wskazać, bo nie wierzę, żeby znalazł się ktoś chętny do przyjęcia ich na dt... Ale nie można też zaprzestać pomocy, bo bez niej koty nie przeżyją.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69261
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 08, 2014 1:23 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

I nie chodziło o Wasze wpisy na fb, bo wy akurat znacie Jolę i jej sytuację. Ale nie wszyscy ją znają, a dla zewnętrznego obserwatora to może rzeczywiście wyglądać nieciekawie - tyle kotów, czyli zbieractwo :( My wiemy, ze to nieprawda, ale pisząc o kolejnych adopcjach u Joli chciałam zaprzeczyć ewentualnym zarzutom o "zbieractwo".
Faktem jest, że w ostatnich 2 latach trafiły się Joli kilka razy kociaki płochliwe i często w dodatku chorowite. Gacuś, Romcio i Tomcio najpierw dłuuuugo chorowali i nie mogli iśc do adopcji, potem przestali być kociakami, a żaden nie stał się miziakiem. Amper i Dodek, mimo, że trafili do Joli jako kociaki, nigdy nie stali się przytulankami. Co gorsza, syczą kiedy się do nich zbliża rękę, chociaz nie wykazują zadnej agresji. Ale ludzie się takich syczących kotów boją. Podobnie było z Legusią, Burasiem, Myszką. Chociaż Myszka teraz, po 2 latach, zaczęła się nagle przytulać do pani Joli. Wydaje mi się, że to właśnie przez te kociaki, które urosły a się nie oswoiły, stado u Joli tak się powiększyło. W tym czasie sporo innych kociaków, po krótkim pobycie u Joli, znalazło domy. Ale one były miziaste.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69261
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 09, 2014 12:15 Re: 60 kotów Joli Dworcowej - dług w lecznicy 4800 zł Pomocy

ważne!
Lecznica Rosomak na ul. Chryzantem dostała dodatkową pulę pieniędzy na zabiegi sterylizacji i kastracji kotów wolno żyjących
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, irissibirica i 351 gości