Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob sty 04, 2014 18:31 Re: Nasze białaczkowce cz.4

oddam tez lekarstwo do leczenia kociego kataru bo juz go nie potrzebuje

galga

 
Posty: 22
Od: Wto sie 28, 2012 17:12

Post » Sob sty 04, 2014 20:27 Re: Nasze białaczkowce cz.4

galga, przykro mi, że musiałaś uśpić kotka :(

z tego co mi tu dziewczyny pisały i co wet potwierdziła, wirus białaczki po pół godzinie w powietrzu ginie, więc nie musisz nic wyrzucać. koty malutkie zarażają się szybko i często przechodzą to świństwo ciężko. Koty dorosłe nie zarażają się tak łatwo - głównie przez ślinę innego kota, a i to nie jest takie proste.

PCR u mnie (wawa) kosztuje 154 zł. Paskowego nie robiłam ale kosztuje ok. 80 zł.

Jeśli od dziś odliczysz 4 tygonie, i wtedy zrobisz test, to będziesz wiedzieć, czy kot się zaraził. Ale kot może się zarazić a potem sam pozbyć wirusa z krwi, dlatego aby wiedzieć nie tylko czy się zaraził, ale też czy sam się nie wyleczył, czeka się 3 miesiące. (ych... jestem taka mądra, bo po dyskusji tutaj tak teraz robię z moją drugą kotką).

Dużo ciepła przesyłam.
Obrazek Carmen Obrazek Tusia

polichtanna

 
Posty: 85
Od: Wto wrz 24, 2013 12:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 04, 2014 20:33 Re: Nasze białaczkowce cz.4

ja placilam za paskowy 120 zl niestety,martwie sie jeszcze o ich matke bo nie wiem czy trafi do wet poza tym wciaz zaraza bo niby skad by mialy maluchy jak nie od niej? zabralam je jak mialy trzy mies.Ewent one mogly zlapac w jakims miejscu a matka jest zdrowa ale to malo prawdopodobne...uspalam dwa miesiac po miesiacu
Ostatnio edytowano Sob sty 04, 2014 20:51 przez galga, łącznie edytowano 1 raz

galga

 
Posty: 22
Od: Wto sie 28, 2012 17:12

Post » Sob sty 04, 2014 20:35 Re: Nasze białaczkowce cz.4

:cry:

a matki nie można do sterylizacji ? (i przy okazji test)

jej, ile tych maluszków było? co za smutek :(

jaka to miejscowość?
Obrazek Carmen Obrazek Tusia

polichtanna

 
Posty: 85
Od: Wto wrz 24, 2013 12:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 04, 2014 20:54 Re: Nasze białaczkowce cz.4

matka jest wysterylizowana juz ,to wolnozyjaca kotka dokarmiana przez ludzi ,zyje na portierni zal mi jej ze moze umierac dlugo i bez pomocy ,choc mysle ze ludzie ktorzy o nia dbaja pojda do weta ,sa powiadomieni o tym ze kotki byly chore tylko nie wiem czy zrozumieja jak straszny jest ten wirus ,ja tez nie mialam pojecia ze cos takiego jest

galga

 
Posty: 22
Od: Wto sie 28, 2012 17:12

Post » Pon sty 06, 2014 17:20 Re: Nasze białaczkowce cz.4

PCR u mnie (wawa) kosztuje 154 zł. Paskowego nie robiłam ale kosztuje ok. 80 zł.


Dopowiem może resztę tej historii.
Polichtanna wzięła ode mnie kotkę z białaczką w pażdzierniku. W grudniu wzięła kotkę z Palucha. Zrobiła mojej kotce test PCR - wyszedł oczywiście dodatni. Kotki z Palucha nie testowała. Kotkę moją oddała obcym ludziom bez mojej wiedzy i zgody.
TEST PCR ŚWIADCZY O TYM, ŻE KOT JEST ZARAŻONY ALE NIE O TYM CZY JEST ZAKAŹNY DLA INNYCH KOTÓW, O TYM ŚWIADCZY TEST ELISA, KTÓREGO NIE ZROBIONO. IZOLOWANIE KOTA O KTÓRYM NIE WIADOMO CZY ZARAŻA OD KOTA KTÓRY NIE WIADOMO CZY NIE JEST CHORY JEST BŁĘDEM.

Już pomijam fakt ŚWIADOMEGO narażenia nowego kota na zarażenie białaczką a mojej kotki na choroby ze schroniska!!!!
AnielkaG
 

Post » Pon sty 06, 2014 17:25 Re: Nasze białaczkowce cz.4

AnielkaG wg Ciebie koty plusowe PCR nie zarażają ?
Masz na myśli PCR z krwi czy szpiku ?

PCR to tylko 100% potwierdzenie choroby, czy po teście paskowym czy nie jak jest plusowy to zaraża tak czy siak.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon sty 06, 2014 17:51 Re: Nasze białaczkowce cz.4

Test ELISA wykrywa dużą ilość wirusa, test PCR małą ilość wirusa (jest b. czuły) albo zakażenia latentne. Kot plusowy PCR może mieć tak mało antygenu we krwi (albo ma go wręcz tylko w szpiku) że praktycznie jest niezakaźny.
AnielkaG
 

Post » Pon sty 06, 2014 18:25 Re: Nasze białaczkowce cz.4

Dla mnie plus to plus.
Każdy kot plusowy jest źródłem zakażenia.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon sty 06, 2014 20:40 Re: Nasze białaczkowce cz.4

Miraclle pisze:Dla mnie plus to plus.
Każdy kot plusowy jest źródłem zakażenia.

poczytaj sobie wątek,opada wszystko...
Nie wiem ile razy prosze,wałkuje,strasze ,pierdziele głupoty co dla niektórych i ciagle co jakis czas czytam takie własnei historie...A czasami nie czytam,ale wysłuchuje płaczu do telefonu,bo sie boja napisac prawde na forum,bo może maja wsio zakazone,a koty wydaly do adopcji(chyba zarazone).Nieodpowiedzialni ludzie,zawsze "mądrzejsi"od starych doświadczonych osób ,jacy daja rady nie po to ,żeby byc najmądrzejsi,ale zeby ochronic przed wpakowaniem się w kłopoty...Nie wiem jak to nazwać....takie zachowanie...zawsze to okreslam bardzo dosadnie :sku..o :(
viewtopic.php?f=1&t=158989

Anielka G.-bardzo mi przykro :(
Miraclle pisze:Dla mnie plus to plus.
Każdy kot plusowy jest źródłem zakażenia.

z tym się całkowicie zgadzam
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon sty 06, 2014 21:43 Re: Nasze białaczkowce cz.4

Bozena ,daj mi prosze rade jak zaadoptowac kota abym nie powtorzyla historii ktora mi sie przytrafila ,dwa kochane kociaki i oba chore na bialaczke uspalam jedno po drugim ,jak bylo opisalam pare postow wyzej .Jeszcze raz podchodze do adopcji ,rozwazam schron jakie badania zrobic nim go wezme do domu ,bo mam juz jednego u mamy no i dwa u siebie ale to inna parka :1luvu: nie prowadze domu tymczas tylko szukam drugiego kotka do pary .Oczywiscie wszystko zalezy od tego jak wyjda wyniki rezydenta za trzy mies .Skad mam wziasc kota zeby bylo ok ? te trzy o ktorych mowilam sa znalezione ,mialy koci katar ,swierzb ale nie bialaczke....

galga

 
Posty: 22
Od: Wto sie 28, 2012 17:12

Post » Pon sty 06, 2014 21:52 Re: Nasze białaczkowce cz.4

galga pisze:Bozena ,daj mi prosze rade jak zaadoptowac kota abym nie powtorzyla historii ktora mi sie przytrafila ,dwa kochane kociaki i oba chore na bialaczke uspalam jedno po drugim ,jak bylo opisalam pare postow wyzej .Jeszcze raz podchodze do adopcji ,rozwazam schron jakie badania zrobic nim go wezme do domu ,bo mam juz jednego u mamy no i dwa u siebie ale to inna parka :1luvu: nie prowadze domu tymczas tylko szukam drugiego kotka do pary .Oczywiscie wszystko zalezy od tego jak wyjda wyniki rezydenta za trzy mies .Skad mam wziasc kota zeby bylo ok ? te trzy o ktorych mowilam sa znalezione ,mialy koci katar ,swierzb ale nie bialaczke....



no teraz musisz czekac,potem najlepiej pcr zrobic,wszystkim skoro sa razem...inaczej nic nie przynoś.I potem w zalezności od wyników...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon sty 06, 2014 22:14 Re: Nasze białaczkowce cz.4

dzieki za info ,juz mam chyba obsesje na punkcie bialaczki straszne swinstwo to ...i nie jest uleczalne ,te dwa zmiotlo wprost ,nie dalo sie pomoc ,ciesze sie ze nie meczylam .Jest duzo biednych kotow ktrore zgina bo nikt nie dal im domu ,nie bede juz rozpatrywac tego co mi sie przydazylo ,i koncze pisanie tu tez mysle ze plus to plus i trzeba koty zarazone tym wirusem izolowac ,bez wzgl w w jakiej fazie jest ,bo bialaczka jest nieprzewidywalna i nieuleczalna .Sa to wyniki moich rozmyslan o bialaczce na podst mojego krotkiego mam nadzieje doswiadczenia z nia
pozdrawiam

galga

 
Posty: 22
Od: Wto sie 28, 2012 17:12

Post » Pon sty 06, 2014 23:23 Re: Nasze białaczkowce cz.4

BOZENAZWISNIEWA pisze:poczytaj sobie wątek,opada wszystko...
Nie wiem ile razy prosze,wałkuje,strasze ,pierdziele głupoty co dla niektórych i ciagle co jakis czas czytam takie własnei historie...A czasami nie czytam,ale wysłuchuje płaczu do telefonu,bo sie boja napisac prawde na forum,bo może maja wsio zakazone,a koty wydaly do adopcji(chyba zarazone).Nieodpowiedzialni ludzie,zawsze "mądrzejsi"od starych doświadczonych osób ,jacy daja rady nie po to ,żeby byc najmądrzejsi,ale zeby ochronic przed wpakowaniem się w kłopoty...Nie wiem jak to nazwać....takie zachowanie...zawsze to okreslam bardzo dosadnie :sku..o :(
viewtopic.php?f=1&t=158989


Miałam się nie odzywać bo głównie podczytuję wątek, ale po przeczytaniu tego "sk..stwo" jednak się odezwę.
Kot był wydany z książeczką zdrowia?
Jeśli tak, to jeśli w momencie adopcji było wiadomo że jest FeLV+, to czy był w książeczce wpis o tym?
Jak był, należy jeździć po DS.
A jak nie było, to uważam że co najmniej nie tylko.
Nawet jak nie było formalnych testów tylko podejrzenie, to w analogicznej sytuacji uważałabym że jako nawet-tylko-trochę-świadomy DT mam obowiązek wpisać do książeczki ołówkiem albo jeszcze lepiej dać wściekłego koloru wlepkę "testy w dniu takim i takim ujemne, potem kot miał kontakt z białaczkowymi, podejrzenie bycia FeLV+". Nawet nie jako info dla DS, tylko DLA WETÓW. Bo DS może coś przekręcić (choćby na "miał kontakt ale miał ujemne testy"), albo nie wiedzieć że powinien w każdej sytuacji wspominać wetowi o tym że kot jest podejrzany. Żeby go nieświadomi faktu nie nafaszerowali sterydami, nie zaszczepili przeciw standardowym wirusówkom nieodpowiednią szczepionką, i nie wiem co jeszcze, bo jeszcze się do końca nie douczyłam.

Oraz uważałabym że mam DSowi dać na piśmie, że powinien:
- zrobić dla pewności test na FelV, a do czasu braku pewności "minusa":
- oszczędzać kotu stresu bo może uaktywnić chorobę
- nie udostępniać resztek jedzenia po kocie innym kotom i nie pozwalać na kontakt kota z innymi kotami żeby nie przenieść choroby
- zachowywać "środki ostrożności higienicznej" przy kontakcie z kotami bezdomnymi bo kot ma mniejszą odporność
i też nie wiem co jeszcze, bo też się jeszcze nie douczyłam.
Właśnie tak jak wyżej, z uzasadnieniem dlaczego, bo to pomoże DSowi podejmować rozsądne decyzje odnośnie innych sytuacji.

Bo ludzie nie muszą wiedzieć sami z siebie że np. jak mają takiego kota to niekoniecznie powinni np. iść na kociarnię schronu albo do stadka bezdomniaków i potem w tych samych rzeczach chodzić po domu mimo że ich kot jest (nawet) zaszczepiony. I paru innych rzeczy też nie muszą od razu wiedzieć. Nawet jak dostaną 1000 informacji ustnych. Bo pamięć ludzka jest zawodna, zwłaszcza jak nowicjusz dostaje tych informacji bardzo dużo i na różne tematy, bo także związane z codzienną opieką. I np zapamięta że ten jego kot ma być jedynakiem, ale jeśli np. zapamięta też że kot był tłuczony przez inne, to może uznać że dlatego a nie z powodu stwarzania zagrożenia - więc niekoniecznie wymyśli że nie powinien np. jechać z kotem na wakacje do zakoconej rodziny i dopiero na podstawie popatrzenia na relacje decydować czy jego kot ma być zamknięty w osobnym pokoju czy też może łazić po całym domu bo rezydent gospodarzy kocha wszystko co żyje.

To są dwie "wlepki" od bardziej doświadczonego dla "zielonego". Tylko tyle. I dopiero jak mimo zadbania o przez DT o wyraźną i "trwałą" informację taki DS działa - jak można wtedy zakładać - świadomie i celowo na szkodę kota, to można go wyzywać od sk..synów i czego tam jeszcze.
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1466
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Pon sty 06, 2014 23:32 Re: Nasze białaczkowce cz.4

Włoczka, kot nie był do adopcji. Został wyadoptowany po miesiącu molestowania , po miesiącu tłumaczenia czym jest białaczka przez osobę obeznaną z kotami. Książeczka leżała sobie w szufladzie, bo Pani nawet do niej nie zajrzała, bo twierdziła ze nie ma do mnie telefonu więc po co tam jakiekolwiek wpisy??? Skoro ktoś nie rozumie co się do niego mówi to nie rozumie tez do czego służy książeczka. Ja to mały pikuś, ta osoba OSZUKAŁA swoją przyjaciółkę, którą zna od wielu lat. Kogoś dla kogo dobro kota jest priorytetem.
W tym wszystkim jest jeszcze niepełnosprawne dziecko, dla którego ten kot miał być jakaś terapią. A został oddany...Rozumiem że można mieć w d... jakiegoś kota ale własne dziecko???


Ja już wiele ludzkiej głupoty i podłości widziałam ale to teraz przechodzi wszystko.
AnielkaG
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości