Czarne Diabły Tasmańskie VII - wynędzniała Opieńka :(

W nocy było kilka uwag, ale ogólnie nieźle. Żadnych podejrzanych plam nie znalazłam :ok:

Brzuchy dośc płochliwa, ale to normalne, w nowym otoczeniu. Ciekawska też jest :lol:

to na dzień dobry :ok:

Brzuchy na razie nic nie zmalowała :ok:

.
Niestety, na razie wróciła Pipi, w nowym DT nie bardzo znalazła wspólny mianownik z innymi kotami. Zrobimy przerwę i może spróbujemy raz jeszcze :ok:

Zidane nie wie, czy jest bardziej zafascynowany nową Brzuchy czy Pipi :roll:

Dużo kciuków, dużo.... :ok:

To gratuluję przychówku - i życzę, aby z nowym rokiem także kasy, a nie tylko kotów przybywało w takim tempie. :twisted:

Alix, a pamiętasz o mojej puszeczce? (Najchętniej w odcieniach niebiesko-szarości). Co prawda na razie to żaden pośpiech - młody nie zrobił szczególnych postępów w człowiekolubności, więc jeszcze go nie wypycham, ale chętnie już wykonam moją ulubioną część adopcji, czyli kompletowanie kufra posagowego.

A, dziękuję, nawzajem. Przychówku to ja lubię, jak ubywa :twisted:

Hm, puszki będę negocjować :wink:

za młodego :ok:

Brzuchy nic nie narozrabiała, a dzień był długi :wink:

. Pipi trochę zjadła, marudzi pod drzwiami

. Ogon się wygrzał, to chce się na dwór??
CDT lekko zdegustowane tymi awanturami, chętnie polegują na wysokościach.

I niech tak zostanie :ok:

Marudzenie nie jest najgorsze, co Cię może spotkać :mrgreen:

Dropiata Pipi odzyskałam apetyt, a już kitekat jest w ogóle przebojem :twisted:

. Brzuchy bardzo grzeczna, choć rzeczywiście, w kuwecie widzę, że sika wysoko. Zidane oznajmił mi swoje niezadowolenie, zapewne związane z długą nieobecnością (impreza fundacyjna :oops: