Zwierząsia odstawione do lecznicy. Właściwe. Darły się tak, że dziewczyna przed nami słuchać nie mogła

A ja jak głaz, nic mnie te kocie jęki nie ruszały.
Ta pani przyjechała po koteczka, koniecznie chciała czarnego. Ale mnie jęzor świerzbił, żeby jej Bąbla wcisnąć, ale w sumie przyzwoitość zwyciężyła. Dziewczyny w szpitaliku mają trochę kotów do adopcji, nie będę im domków podbierać.
Ja zawsze mówiłam, że na przyzwoitości to człowiek daleko nie zajedzie

Już byłoby jednego tymczasa mniej, a może bym tę panią jeszcze na sterylkę naciągnęła

Byłaby mała oszczędność
Odbieram te harpagany po południu, koło 17. Tymczasem mam w domu błogi spokój. Tylko Femcia i Burek, oboje śpią snem sprawiedliwego.
Po nocy przy kuwecie był wodnisty paw z glistami. Znaczy, że jeszcze nie wytłuczone. W dodatku nie wiem, czy to ciągle Bąbel, czy ujawniły się w innym kocie.
Teraz piję kawkę, upajam się ciszą.