OTW10.PILNIE DT/DS dla Grzesia s.99.Czas ma do poniedziałku!

Dzielny TŻ na pewno da radę :ok:

**Adopcje: 9 >>**

Alienor pisze:Dzielny TŻ na pewno da radę

Da. ale ile sie nagada. Poza tym Janusz "nie fachowo" koty trzyma i wszelkie mierzenia temp czy zastrzyki są groźniejsze dla...kota. Jemu tak małych żal ,że schodzą sobie z igiełek. Tak są trymane luzakiem.

Wczoraj mieliśmy kolędowanie księży. Oczy bezcenne . Trudno było skupić się nan modlitwie jak krąg ócz siedziało i nie spuszczało wzroku z "tego czegoś" co do domu zawitało.
A jaką ma fajna sukienkę... a jakie chwościki przy szaliku ma... ty patrz jakie sznurówki kapitalne... zaraz w oczy mu zajrzę....o zabiera naszą zmiotkę (kropidło) ...eee nie ustąpię fotela... patrz co to na stole leży... mówią ,że to obrus....fajny, w pupinę blat nie mrozi... fajny, ślizga się... o usiadł i gada o nas... na kolana mu wlezę... ciekawe jaki żel ma we włosach... błe, łapą mu strącę...
Ksiądz wysłuchał co to DT.
Janusza, ciekawi sąsiedzi pytali potem co powiedział ksiądz na taką ilość kotów. Sensacja blokowa, cholera. Nic nie powiedział. Podziękował za datek każąc na koty przeznaczyć.

Ksiądz wysłuchał...... a dał parę groszy od siebie na DT :mrgreen:

Aha doczytałam :ryk:

**Adopcje: 9 >>**

welina pisze:Ksiądz wysłuchał...... a dał parę groszy od siebie na DT Aha doczytałam

No, prawie od siebie dał. :wink:

Bo naszego nie wziął :twisted:

Myślałam,że Janusza znokautuję kopem w goleń, jak się upierał do wzięcia, upierdliwiec jeden. :evil:

Szaleństwa nie było w tej lichej kopercie, ale kilka rossmanowskich pasztecików za to zakupię. Bo Chłopczyk teraz to tylko je, jak nerek nie ma. I Szyla. Reszty nadal nie ma. Sercem wołowym wzgardziły.

jestem pod wrażeniem księżej hojności!
Zrezygnować z daniny poddanych na rzecz tałatajstwa?
Czy on jakiś uświadomiony, czy postępowy, czy bał sie zarazy jakowejś?

Znaczy hmmm .... porządził się cudzym ,a do swojego piterka nie zajrzał - cwaniaczek :mrgreen:

**Adopcje: 9 >>**

Kilka lat z rzędu przyjmowałam kolędującego duchownego sama. Mamy kłopty i nie szykowałam nawet koperty. Trudno, jestem paskudna paskuda. Każdy grosz jest cenny choć nie dla nas przeznaczony tylko kotom. Każdemu tłumaczę co robimy i z czym to się wiąże. Każdemu trąbię o ludzkiej podłości i nie akceptowaniu kastracji. Wczoraj też ruszyłam spokojnie w tym kierunku.
Ale wczoraj był Janusz. On jak usłyszał, że bez koperty będzie, to wstydem się zalał. Stara szkoła. Wyboru dużego nie było. :oops:

Mogłam co prawda kartę z pinem włożyć.

Ten wczorajszy ksiądz to choć słuchał. Zresztą chyba nie miał wyboru bo stadko gapiło się w niego a Tami we włosach mu gmerała. W tamtym roku był ksiądz (wiejski stan umysłu) co uważał ,że koy go zjedzą i dom to nie ich miejsce. A mnie pouczał ,że nie gotuje się zupek z torebeczek (żurek był na prawdziwej kiełbasie z prawdziwej torebeczki) bo on by siostrę szykującą taki posiłek przepędził. :mrgreen:

I była z
abawa... i się zdziało. A po godzinie było maaaaaaało... było mało radośnie, było głośno... :wink:

Gapa ze mnie - codziennie Was odwiedzam i właśnie do mnie dotarło, że robię to ukradkiem :oops:

Za pomyślny efekt wizyty u weta i za wszystko i Wszystkich :ok:

**Adopcje: 9 >>**

kussad pisze:Gapa ze mnie - codziennie Was odwiedzam i właśnie do mnie dotarło, że robię to ukradkiem
Za pomyślny efekt wizyty u weta i za wszystko i Wszystkich

Gapa, nie gapa ale jesteś :kotek:

Widziałam wpis o Żuniu. Zawsze było pisane jaki on mądry i jaki cacy jest. Znaczy się jaki był.
Tylko było to rozproszone po wątku, w codziennych relacjach Żuniowych. Teraz esencja została napisana. Podsumowanie jego charakteru. Osobiście do dziś nie mogę nadziwić się mądrości Żunia. To był TYLKO kot. Łakomy , wesoły dzieciak. Gdzieś tam w środku jednak wiedział,że nie może jeść tego czy tamtego i nie jadł. Dlaczego nie jadł? Bo chciał żyć. Od momentu przybycia do nas buntował się na karmy aplikowane przez nas, podpowiadane przez wetów... A jeszcze nie wiedzieliśmy co znim tylko przeczucie było. A on chciał tylko rozdrobnione, przetarte, wysoko postawione. A mógł jeść. Ząbki miał sprawne. Tylko reszta kota nawalała.
Jadł jednak to wszystko (prócz chrupek których nigdy nie ruszał) tylko właśnie :mrgreen:

przetarte i romoczone, wysoko postawione, zalane parafinką czy olejkiem od Cioci Iwonki. :wink:

Pamiętam jak mówiłam to dr.Ani i ona na początku nie wierzyła.
Moje kochanie.

Nie tylko Twoje kochanie Asiu :!:

Nasz kochany Żuczek to był Nasz :!:

**Adopcje: 9 >>**

iwona66 pisze:Nie tylko Twoje kochanie Asiu
Nasz kochany Żuczek to był Nasz

Tak, Żuniek był kochany przez tak wiele osób.
Mnie jest trudno o nim myśleć bez bólu. Ale i bez uśmiechu również.
Do tej pory nie otworzyłam faktury .Ostatniej faktury.

Sasza dostała antybiotyk Unidox. Miała również gorączkę.
Chipuś też na antybiotyku. Na razie na betamoxie. I niech tak zostanie.
Suri ...a co tam chwalić się nie będę.

P.Asiu , jednak Saszka zachorowała. Pani ma niezłą intuicję. Szkoda, że ujawnia się w takich proroctwach :-(

Proszę wygłaskać mocno Saszkę i niech wraca dziewczyna szybko do zdrowia. Zresztą chłopakowi życzę tego samego. U mnie obydwa koty po szczepieniu. Nie obyło się bez horroru- Rudzia uciekła synowi na parkingu przed lecznicą, całe szczęście, że dała się złapać,bez chociaż bardziej interesowało ją obwachiwanie podwozia samochodów niż moje ręce. U Rudzi lekarz oglądał uszy, bo ma dużo wydzieliny - świerzbu jednak nie było widać. Może taki jej urok, że ma nadprodukcję. Na razie czyściłam uszy Oticlarem, kazał przyjechać na oględziny za tydzień. W książeczce widziałam, że była leczona Advocate 30 listopada. U mnie drapała się po uszach,po oczyszczeniu na razie spokój.
Życzę dużo zdrowia na Nowy Rok i Pani,niech najbliższym i kociakom.
Pozdrawiam bardzo ciepło.

ASK@ pisze:Zlokalizowałam wreszcie kto hafty rzucał od wczoraj. Niby wszystkie jadły, niby bawiły się ale ktoś znaczył ewidentnie gardłowo. Zerwałam się dziś po 3 rano słysząc znajome odgłosy. Sasza
A wychodząc do pracy zobaczyłam jak Chipuniek rzucił swoje trzy grosze w płynie przed moimi nogami. W żygowym poranku nie obyło się bez Karoliny. Obruszona opóźnieniem w śniadaniu nachapała się całych kawałków i siadwszy sobie potem na stołku zwróciła wszystko w całości i z wysokości.

No właśnie, nie chcialam poprzednio pisać, ale kociopaw kojarzył mi się dość jednoznacznie. Nie wywoływać wilka z lasu głupim powiedzeniem w złą godzinę. :mrgreen:

Chyba raz zaliczyłam kociego pawia ze sporej wysokości. I starczy.
Ogólnie współczuję.

**Adopcje: 9 >>**

Sasza jakby lepiej. Choć wczoraj rygoletto urządziła wieczorne.

Za to Chip jakby dziś gorzej. Nie je. Jest osowiały.Śpi tak dziwnie. Sierściucha Chipunia też wydaje mi się "dziwna". Tak mi się wsio wydaje. Ale tylko mi. :roll:

Bo ja to zawsze sobie problem znajdę. Martwię się.
Wetka niby nic nie dojrzała tragicznego ale jak się nie poprawi to robimy badania. Wczoraj powinny być pobrane ale TZ zanim się wybrał do weta to dzionek mocno minął. Ja nie wiem co te chłopy mają w sobie,że tak ogarnąć się nie mogą.

Do tego net nawala.

Do tego w klatce siedzi... Chłopczyk. :cry: