ewar pisze:Tu nie chodzi o jednego kota, ale o problem bezdomnych zwierząt w ogóle.O wydawanie kotów tylko dlatego, że ktoś chce.Nie ma w tym żadnego sensu.Coś na ten temat wiem z własnego podwórka.Obie kotki zostały przywiezione, bo ktoś je chciał, a więc OK.Nie było pytań o nazwisko, żadnej umowy, o wizycie PA nie wspomnę.Mylę się? Jeśli tak, to przepraszam.A wiezienie dwóch dorosłych kotek w reklamówce

Tu się nie pomyliłam.
edit: pisałyśmy jednocześnie
Nie mylisz się, Ewa. Z tego, co wiem, umowy nie są podpisywane, o wizytach dziewczyny nie słyszały. Koty wydaje się przypadkowym osobom. Ty też doskonale znasz takie sytuacje, niestety

pchełeczka pisze:Tu niestety sie zgadzam że pod tym względem jeszcze wiele się musi zmienić i w Chełmie i w całej Polsce... Dużo ludzi traktuje zwierzęta jak rzeczy. Naprawdę jak byłam u kuzyna to nie widzieli nic złego w tym że kot wchodził na ramę uchylnego okna i sobie z niego wyglądał... Delikatnie uświadomiłam ich czym to grozi dla kota ale ludziom wychowywanym na wsi niektórych rzeczy nie przetłumaczysz. A jakie było zdziwienie jak powiedziałam że w końcu na wiosnę zabezpieczam balkon i już mam kogoś kto mi to estetycznie zrobi tak żeby się sąsiedzi nie pluli o elewację... Tam w wielu przypadkach jest podejście że jak przeżyje chorobę to będzie, jak nie to nie... Niedawno miałam przypadek gdzie pies zachorował i właściciele mieli właśnie takie podejście. Pies kilkuletni, podwórkowy pracujący. A ile tam jest kotów bezpańskich biegających po ulicach...
A co do wydania kota.... no cóż... mojego Tygryska wzięłam prawie podobnie, ale nim się interesowano przez pewien czas były telefony. Potem umilkły a ja po zmianie telefonu już nie umiałam ustalić numeru i się pochwalić kociem... Moj trafił chyba dobrze ale nie wszystkie tak mają...
Pewnie, że w całej Polsce. Wydziwiających na osiatkowane okna/balkony ludzi spotkamy wszędzie, niestety. Ja cieszę się, że w Chełmie w końcu coś zaczyna się dziać, jest to na razie raczkowanie, ale oby szło w dobrym kierunku.
Nie sądzę, żeby w Urzędzie ta pani, o której pisałaś, dostała talon, być może dla pojedynczych osób dają zniżki, kiedy zwierzę jest bezdomne, dowiadywałam się o sterylkę we wrześniu, kiedy zabierałam z Chełma Lori na tymczas, chciałam ją wyciąć w Chełmie, najbardziej znany wet z Ogrodowej sam zaproponował mi zniżkę, kiedy powiedziałam, że to piwniczna kotka. Mi jednak zależało też na przetrzymaniu. Ostatecznie wszystko załatwiłam w Lublinie. Kiedy pytałam osobę ze Straży o możliwość wysterylizowania Mai i Mili przed szukaniem domu, było tylko wzruszenie ramionami. Najważniejsze, żeby osoby, które mają chęci do działania, podchodziły do tego rozsądnie, żeby zrozumiały, że priorytetem jest zawsze sterylizacja, no i że domów nie szuka się jedynie poprzez "Udostępniajcie, Kochani :*" na fejsbuku.