




W nawiązaniu jeszcze do tego co Spillet napisała że nie płaka tylko na horrorach to ja wrypię, że owszem płakałam ostatnio na horrorze. A w zasadzie dwóch. Ze śmiechu:
1. Noc żywych trupów ( zombie przypominają mi ZAWSZE pacjentów/petentów szturmujących bramy mojego obozu pracy) - nie mogłam się powstrzymać , jak widzę te wyciągające ręce bezwładne sierotowate galarety to mam - jak to mój syn mówi- niezłą bekę

2. Silent Hill- scena z pielęgniarkami pląsającymi jak tancerki na scenie u Lady Gagi ( reżyser był na haju??)-to miało we mnie wzbudzić strach? E-e...

A Tosień przepiękna jak zawsze.....
