OTW10.PILNIE DT/DS dla Grzesia s.99.Czas ma do poniedziałku!

[meg11]

Może nie starczy im pieniędzy, mam taką nadzieję.

Starczy. MOPS dobrze zaopatruje.

[Agneska]

Kobity, co Wy, zycia nie znacie? Kase i alkohol zawsze da sie zorganizowac.
Oby tylko fantazji zabraklo na debilne pomysly...

[Atusia77]

P. Asiu , trochę spóźnione, ale bardzo ciepłe i serdeczne życzenia spokoju i zdrowia dla Pani i najbliższych oraz dla kociaków. Oby powodów do zmartwień w Nowym Roku było jak najmniej,a uratowanych kocich stworzonek jak najwięcej.
Trzymam kciuki za Tami, oby dziewczynka się nie poddała.
Głaski dla Saszki.

[ASK@]

P. Asiu , trochę spóźnione, ale bardzo ciepłe i serdeczne życzenia spokoju i zdrowia dla Pani i najbliższych oraz dla kociaków. Oby powodów do zmartwień w Nowym Roku było jak najmniej,a uratowanych kocich stworzonek jak najwięcej.
Trzymam kciuki za Tami, oby dziewczynka się nie poddała.
Głaski dla Saszki.

Dziękujemy ślicznie
Od nas też wszystkiego najlepszego

Rano kotów nie było Potem cichcem przyszedł jeden tylko. Nie pomyślałam jakoś niespokojnie myśląc bardziej, że się nażarły ceguś lepsiejszego na śmietniskach. Ale sprawa się na kotłowni wyjaśniła. Psy. Psy biegające za sunią jakąś i kotłujące się na terenie kotłowni. One wypłoszyły koty, porujnowały miski i posłanka. Znalazłam wielką blachę i heroicznym, świątecznym wysiłkiem (popartym wspomnieniem wieczorowych drinków ) wejście zasłoniłam.
Polazłam do Mamuni. Nie pokazała się długo, mimo kiciania. Wreszcie przyszła, zeżarła nerwowo nerkę z antybiotykiem i patrzyła jak wykładam jedzenie. Ale oczy jak spodki miała. Czekam aż weźmie kawał i pójdzie ze śniadaniem. Czekam, bo może dzieci zawoła. A ona wyć dziwnie ,choć cicho zaczyna i gapi się gdzieś w przestrzeń nad moimi plecami. Jako oglądaczka horrorów włączyłam wyobraźnie i postawiłam włosy na karku. Oplątana rurami nie bardzo wiedziałam co mam zrobić. Gadam do gadziny, uspokajam, a ona stroszy się i oka z mroku nade mną nie spuszcza. Muszę napisać tylko, że by do niej wleźć ,muszę zleźć do dziury i pod plątaniną rur wyciągnąć się . Nad plecami miałam więc rurkę uciskającą grzbiet i zero możliwości nagłego wstania by przeciwnika zaskoczyć swą sprawnością we wrzasku choćby . Ta się gapi, syczy...ja czekam aż mi coś na kark skoczy modląc się by jakiś przystojniak lumpowy choćby był. NIC nie było. Stwierdziłam to wreszcie się wyprostowawszy i światłem ledwo cipiącym oświetlając przestrzeń. Nio...światło bystre akuratnie zaświecone w ew oczy powalą napastnika swym promieniem
Jednak gadzina wystraszyła mnie okrutnie .
Ona psów się chyba bała. Musiały się kręcić długo po kotłowni.

Od kliku tygodni nie widzę szkolnej tri i czarnego kota. I posesjowej. Tri chyba już nie przyjdzie. Są ferie a jej nie widać. Czarny podobno zadekował się na jakimś balkonie i pani mile na niego patrzy. Oby był bezpieczny.

A ja dzionek prawie cały przespałam po zrobieniu wcześniejszego obiadu. Janusz młóci Potop, Ogniem i mieczem i coś tam jeszcze...
Dzieciów nie widziałam.

[koteczekanusi]

A ja myślałam, że tylko mnie TŻ do oglądania "Potopu" i "Ogniem i mieczem" zmusza... Całe szczęście, że chociaż "Kevin sam w domu" został mi oszczędzony...

[ASK@]

A ja myślałam, że tylko mnie TŻ do oglądania "Potopu" i "Ogniem i mieczem" zmusza... Całe szczęście, że chociaż "Kevin sam w domu" został mi oszczędzony...

Ja przeleciałam po kanale i TZ nie zauważył. Choć dziwił się,że nie ma.

Zaczął kichać i Chipuś.Leci z noska. Janusz w pracy to kotów na kontrolę nie zaciągnę.Wsio się osłabiło szczepieniami i kastracją. Suri ma spotkanie z Advocatem Wcześniej poprosiłam o sprowadzenie leku by na spokojnie jej dać a nie na wolne Sylwestrowe. Gdzie ja z nią pobiegnę w razie jakiegoś załamania. Znów mała zaczęła się dusić i wczoraj na fest mnie przestraszyła. Taka się fajna dziewunia z niej zrobiła. Miziata i całuśna.

Obchód był. Kotów mało. Dałam dziś Mamuśkowej rodzinie żołądeczki kurze. Zeżarła ze smakiem nawet dzieci za mocno nie wołając. Zeżarła na miejscu. nie fatygując się z transportem w głąb. Potem obwisłym tyłkiem dziurę zasłoniła i zagęgała. Nie wiem czy malce są w dziurze czy gdzieś je upchała w kotłowni. Dałam spokój z siedzeniem i poświecaniem sobie marną latareczką bo ludzie się dziś kręcą.Kto by pomyślał żem poranki świąteczne spędziłam gapiąc się w marnym świetle w czarną dziurę.
Pingwiny nowe były w komplecie.

W domu dzionek jak zwykle. Głód i poniewierka łóżkowa odbijają się rankiem na mojej osobie. Od pazurów mam zdewastowaną szyję łabędzią prawie. Miałam czelność podnieść swe walory cielesne kilkanaście minutek po 4 i już przebieżki sprawdzające mą senność nastały. Chip ratując się przed ześlizgiem łapeczkami przytrzymał się mojej skóry. Efekty są powalające.

Idę ogarnąć kuwety.
I pogadać z komórką co mi się zablokowała albo święta poczyniły takie spustoszenia. SMS-y dopiero do mnie docierają, MMS-y wcale. Moje wypociny nawet nie wyszły poza próg domu Albo sieć albo komóra.

[ASK@]

Znalazłam na jednym z wątków.
Idę sobie cokół wybierać. Mały i przaśny bom mała.

Piękny wiersz i smutny tak na prawdę.
Bo gdyby pomoc Braciom Mniejszym była "normalna" pisać takich wierszy nie trzeba by było.

Znalazlam wiersz Pana Franciszka Klimka - dla Was wszystkich
Kocie mamy

K o t y. Blisko człowieka, a przecież
jakże często ich los łzy wyciska.
Dobrze chociaż, że są na tym świecie
Wysłanniczki świętego Franciszka.

Strudzone własnym ciężkim życiem,
oszczędzające na jedzeniu,
wychodzą wieczór, aby skrycie
ulżyć kociętom w ich cierpieniu.

Od ust odjęte resztki jadła,
kupione za ostatnie grosze,
zaniosą kotce, by nie padła
– wzruszone małych kociąt losem.

Sercami otwierają bramy
człowieczych sumień – gdy zamknięte –
anonimowe Kocie Mamy,
niedocenione Kocie Święte.

Nie znajdą miejsca na pomnikach,
i c h na cokołach nie ujrzycie
w piwnicach, szopach i śmietnikach
ratują smutne kocie życie.

Z całego serca je pozdrawiam;
życzenia składam im najszczersze
i im to własny pomnik stawiam
moim serdecznym dla nich wierszem.

[kicikicimiauhau]

Rzeczywiście piękny, ale niestety smutny i prawdziwy

[Alienor]

Asiu , przecież Wy macie pomnik za to co robicie dla tych wszystkich kotów, które są na zewnątrz i które przeszły przez Wasz Dom - tyle, że jak napisał o sobie Horacy "Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu/ strzelający nad ogrom królewskich piramid". Bo skoro uratowaliście świat dla tylu istnień, to czyż wasze czyny nie są też Waszym pomnikiem?

[alix76]

Pozdrowienia i życzenia Szczęśliwego Kociego Roku od Niusia .

[ASK@]

Pozdrowienia i życzenia Szczęśliwego Kociego Roku od Niusia .

Moment konsternacji przeżyłam. Cóż to za kocik. I raptem olśnienie. Mój niebieściuch posesjowy. Potomek carycy Jaki on duży i nie chudy
Dzięki za życzenia.

[iwona66]

Pozdrowienia i życzenia Szczęśliwego Kociego Roku od Niusia .

Moment konsternacji przeżyłam. Cóż to za kocik. I raptem olśnienie. Mój niebieściuch posesjowy. Potomek carycy Jaki on duży i nie chudy
Dzięki za życzenia.

oj nie chudy ,słowo

[ASK@]

Asiu , przecież Wy macie pomnik za to co robicie dla tych wszystkich kotów, które są na zewnątrz i które przeszły przez Wasz Dom - tyle, że jak napisał o sobie Horacy "Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu/ strzelający nad ogrom królewskich piramid". Bo skoro uratowaliście świat dla tylu istnień, to czyż wasze czyny nie są też Waszym pomnikiem?

Dzięki wielkie za miłe słowa.
Ale ja Marzenko chciałabym tak postać czy upał czy deszcz. W swym kocim rynsztunku. W swych paputkach kiedyś różowych. Z miseczkami pod nogami. Spokojnie sobie postać. Być obsrana przez gołębie, pokazywana palcami, wzbudzająca uśmiech lub politowanie... I nic by mnie nie ruszało
Ot, mam takie marzenie.

Suri odrobaczyłam i czas na umieranie ze strachu.

TZ przydyrdał z pracy kot ruszył do kuchni. Wizja śmietanki i szynki jest wszechobecna.

Tami lubi bawić się papierkami. Szczególnie po batonikach. W domu batoniki je Danka. Wysupłuje je nie naruszając prawie opakowania. Mistrzostwo świata. Tami takowy znalazła w jej pokoju ,do którego wleciała jak wiatr jaki srebrny. Ze znalezieniem papiórka raczej nie miała kłopotu. Z wlatywaniem tak, bo moment nieuwagi Danki jest potrzebny.Okolicxzności sprzyjały.
Tami jeszcze lubi wodą się bawić. Do każdej się dostanie. Więc wzięła ci Taminka batonikowy papierek, wyciepała w misce z wodą i pełna radochy wskoczyła z tym opierunkowanym papierkiem na Dankę. A, że papierek był cały to i wody sporo się wylało. Takiego Danka wrzasku narobiła, że blok do pionu podniosła.
Wczoraj dostała się do rozmrażających się w ciepłej wodzie nerek. Gar zastawiony, pokrywka umocowana. TZ nie słyszał walenia garów i pokryw. Za to ja wszedłwszy do domu ślizg na mokrej plamie zrobiłam i z różnych zakątków mieszkania nerki wyciągałam. A wszystko to w asyście wyrzutów ocznych rozbawionego towarzystwa. Jak oni skakali dookoła nerek. Jak warczeli na siebie. Jak pyszczyli. Krwawe ślady wskazywały na drogę umordowanych nerek. A długa była.
O ryżu ugotowanym, wyciepanym i rozsianym po całej chałupie nie wspomnę.

[Agneska]

Czyli moj garaz gospodarczy zalany woda do kostek to pokus. Na tluste slizgi sie nie zalapalam. A ile skarbow z woda wyplynelo spod szafek.
Nie ma to jak zycie kociary.

[ametyst55]

Wesoło masz Asiu w domu za wszystkie Twoje i tymczasowe kociaste