Witamy wszystkich świątecznie.
Mała Czarna się socjalizuje. Okres przedświąteczny spędziła w dużej części ukrywając się i drzemiąc w różnych zakamarkach, a zwiedzając mieszkanie rodziców nocą. Jadła też mniej niż zwykle, aż się zaczęłam lekko martwić. Od wigilii wróciła do trybu kota dziennego i apetyt jej wrócił. Pannice ganiają się po domu, na szczęście choinka nie jest obiektem zainteresowania i jeszcze stoi. Za to pokój mojej mamy jest ulubionym miejscem do drzemki i zabawy - ku niezadowoleniu Musi, która boi się, że panienki podrapią meble albo coś zrzucą.
No i Czarnidełko daje się głaskać rodzicom. Nie zawsze, ale jednak. Ale wystarczy jakiś gwałtowny ruch lub dźwięk, i Małe Czarne zwiewa w podskokach. Ofelia jak to Ofelia, mieszkanie rodziców traktuje jak drugi dom i prawie nic jej nie rusza.
Nie ma sikorek. Ze dwa razy przyleciały do kuli z ziarnami na balkonie i tyle. Ofelia jest zdegustowana, no bo jak to nie ma kociej telewizji! Musi się zadowolić polowaniem na Małą Czarną albo na sznurówkę z papierkiem (najlepsza obecnie zabawka!) lub masażem - najlepiej w wykonaniu mojego taty (tzw. "miątolenie" kotka).
A ja się staram nie obżerać, co jest nieco trudne, bo jedzenie pyszne. Właśnie piecze się kaczucha na obiad.
Mam nadzieję, że wam święta mijają spokojnie i smacznie
