kurczak rządzi. kolejne pół kilo wyparowało. zrobiłam dziś nalot na supermarket i omijając starannie główne kolejki - pognałam po Typowo Wigilijnego Kurczaka. 4 wielkie tacki

patrząc na tempo znikania - do piątku mają szansę to wchłonąć
reagują też bardzo pozytywnie na saszetki kitten instinctive, ale to zostawiam dla mamuśki i małych. nieźle znikają jakieś saszetki sheba.
779 na razie głównie na odżywianiu dożylnym, ale wlałam w nią dziś trochę medicare, zobaczymy czy się ponownie obsra... jest rozpaczliwie chuda i słaba, ale patrzy jakoś tak jakby przytomniej.
malutki kocurek ewidentnie najsłabszy. daje się karmić, ale to musi być moja inicjatywa. jego siostry same się rwą, zresztą ta z gaciami białymi je już samodzielnie bez problemu. kocurek mimo poduszki elektrycznej i matki nie trzyma temperatury, cały czas oscyluje koło 36 stopni.
staruszek 775 zjadł z apetytem kilka skrawków kurczaka, ale szybko zrezygnował. stanowczo za szybko, jeśli ma się regenerować. a cholernie ciężko go karmić na siłę, bo wyrywa się jak zdrowy, a rzęzi jak umierający

jakby odrobinę mniej ropy mu leci z nosa.
778 zaczął mi wskakiwać na plecy z rozpędu, niekoniecznie mnie to ucieszyło...