Witam wszystkie i wszystkich maniaków kotków. Ja i moja żona jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami dwójki pół rocznych siostrzyczek, Jing/Jang... Żyjemy w domu, kotki mają dowolny dostęp do domu/ wyjście na zewnątrz, dla Nas to pierwsze kotki ale już po krótki czasie się przywiązaliśmy. Obie zostały wysterylizowane przed 3 tygodniami.
Niestety, zdarzył się wypadek, trudno dywagować i szukać przyczyny/ winnych, przerabiamy ten temat i scenariusze "a gdyby" od czwartku, za wszelką cenę cofneli byśmy czas, tylko podajcie konto do wpłaty przelewu ale:
Brama garażowa przytrzasneła małą Jing, głowa w garażu.. tłów na zewnątrz. Walka kotki z sytuacją trwała kilka godzin, przez Nasza nie opatrzność. Kotka wydrapała sobie pazurki, ale do końca pozostała przytomna, nie udusiła się.. to cud że szczelina jaką pozwala uzyskać elastyczna uszczelka jej wystarczyła.
To było w czwartek, badania nie wykazały poważnych uszkodzeń, ani kręgosłupa ani niczego poza pazurkami które zostały na kostce brukowej, kilka ran rykoszetem. W czwartek kotka dostała: sterydyny, antybiotyk, komplet vit (b), przeciwzapalne/bólowe, kofeine, wszystko w formie zastrzyków, a nawet coś jeszcze.
Poruszała się bardzo chybotliwie i nerwowo, ciągle dreszcze, sikanie pod siebie. Druga dawka antybiotyku. Nie chciała nic jeść, kilka łyków wody od czwartku.
W sobotę, od rana bardzo mało aktywna, raczej leżąca, drgawki, sikanie pod siebie, kilka łyków wody, próbowaliśmy jej podać do jedzenia wszystko co tylko mogliśmy wymyśleć.. nic za nic w świecie nie chciała jeść a nawet sporadycznie pić. Dostała znowu antybiotyk, pierwszy raz obficie wymiotowała, na chwilę wydawało nam się że po kryzysie, nawet coś zjadła (nauczone są do świeżego mięsa, chrupek, wody).
W niedzielę stagnacja.. a nawet krok w stecz - zero picia, zero jedzenia, drgawki, delirka (dodam że odruchy, wszelki testy Weta w każdy dzień nie wskazywały żadnego urazu neurologicznego), w wieczorem zaczeliśmy już obryzgać paznokcie, znowu do weta, kotka została kroplówki x 2 podskórne, aminokwasy, vit. grupy b, sterydy, przeciwzapalne. Dawka leków postawiła ją na nogi, aż nad oczekwania.. wieczór upłyną spokojnie mimo że nie dotykneła ani wody, ani zblendowanego pokarmu.. podawanie przez strzykawkę czegokolwiek to również walka.
Poniedziałek.. dzisiaj.. od rana bardzo ciężko, kotka znowu bez energi i woli do życia, patrzy w punkt bez ruchu, problemy z temp. ciała (niedziela 38.3), nie chce pić, nie chce jeść, dreszcze/drgawki. Kilka razy oddała siku pod siebie, zmuszeni podajemy strzykawką mleko, dodajemy żółtko, niestety zwraca dawkę 20ml wymiotami. Później woda z drobinkami kurczaka.. znowu oddaje wymiotami po około pół godziny. Kotka powoli do obecnej chwili opada z sił, przestaje reagować.. znowu wet... diagnozuje się skrzep krwi? przy przedniej łapce -> prawdopodobna przyczyna ogólnego słabego nastroju kotki. Dostaje lek na wchłonięcie tego "Czegoś".
Pozatym.. dalej nie pije, dalej nie. Decyduje się radykalnie, ale już bez zupełnego pomysłu podać kotce wodę z: aminokwasami. Tak tak, suplement diety, proszkuję około 0.5g do 10ml wody. Kotka przyjmuję z strzykawki pierwszą dawkę około ~19, nie wymiotuje. Zaraz po oddaje mocz, wstaje sika. Później to samo jeszcze x2- zawsze to samo, kotka sika zaraz po podaniu, nie wymiotuje.
Do obecnej chwili wydaje się znowu nie obecna, z małymi przerwami reaguje na siostrzę która ją czyści/ oblizuje, czasem depta po niej..
Starałem się w krótkim czasie opisać przebieg wydarzeń i Naszych obserwacji, w nadziei że ktoś z Was, bardziej doświadczony i obeznany wskaże nam jakiś kierunek, jak karmić, do czego zmusić i w jaki sposób kotkę, żeby nie opadała zupełnie z sił, kiedy to nie potrzebne. Fizycznie wydaje się w tej chwili w pełni sprawna, jednak woli do życia i picia/pokarmu zupełnie brak..
dziękuję za każdą poradę, Wesołych Świąt,
Grzegorz & Dominika
Edit:
no i jak na złość 2 godziny po podaniu optymistycznych dawek właśnie wszystko spadło na podłogę.. wracamy do punktu wyjścia- mamy wygłodniałą i odwodnioną kotkę która nic od nas nie chce.