» Nie gru 15, 2013 14:35
Re: Księżniczka Ofelia i Małą Czarna Carmen III
Księżniczka Ofelia zwinnie wskoczyła na szafkę i z góry spojrzała na koleżankę:
- Ej, ty, Mała Ciorna! Słyszałam, jak Duża mówiała, że w sklepu jezd bażąt.
- A co to jezd żabąt? - zapytała zaciekawiona Carmen
- BAŻĄT! To jezd takie mniamuśne miąsko. Amciałam kiedyś puszeczku z bażątem - Ofelia zadarła nos do góry - Mogłybyśmy takie miąsko amciać na święta...
- To może pomiauczymu Duziej, to nam kupi żabąta - zaproponowała Carmen, podniecona myślą o mięsku.
- Bażąta! - poprawiła cierpliwie Ofelia - Duża jezd gupia i nam nie kupi, bo marudzi że to drogie miąso. A na święta się miauczy nie do Dużej, ino do Mikołaja.
- A co to Mikołaj? To też miąsko? - dopytywała się Mała Czarna.
- Żadne miąsko! Mikołaj to takie coś, czego nie widzisz, ale przynosi kotkom prezęta. Ja zawsze dostaję prezęta od Mikołaja.
- A ja dostanę? Powiec, Ofelku, dostanę prezęta? - Carmen aż kręciła się w kółko z podniecenia.
- Jak będziesz grzeczna, to chyba dostaniesz - mruknęła Ofelia, myjąc sobie łapkę.
- To ja poprosię Mikołaja, coby mię dał żabąta! - zawołała Carmen - A jak się go prosi? Powiec, Ofelku!
- Bażąta! - ponownie poprawiła Ofelia - Musisz tak bardzo, bardzo, okropecznie chcieć, to Mikołaj wyniucha i da ci prezęta.
- To ja pójdę popusiać i wew śnie będę mocno, okropecznie mocno chcieć - postanowiła Carmen. Potuptała szybciutko na kocyk, zwinęła się w kłębuszek i zapadła w sen. Co jej się śniło? Nie wiadomo... Ale we śnie z jej pysia wysunął się malinowy języczek.