Mamy kolejną wizytę u weta za sobą i wróciłyśmy do domu w bojowych nastrojach.

Misia jest strasznie markotna i słabiutka, w ciągu dnia wymiotowała (o czym już pisałam), więc na początku wizyty lekarze mieli trochę panikę w oczach, że kota nie zdrowieje chociaż powinna i nie bardzo wiadomo co z nią zrobić. Podłączyli jej kroplówkę z duphalitem i poszli się naradzać. Ja w tym czasie siedziałam i wypłakiwałam oczy, bo chwilę wcześniej powiedzieli mi, że są prawie pewni, że winna jest motoryka układu pokarmowego i że jeśli się kocie nie poprawi, musimy jechać do Wrocka (z Poznania!) na endoskopię. I tak mi się kocizny żal zrobiło, że płakałam i płakałam.

Przyszła do nas później nasza wetka i powiedziała, że zmienimy trochę leczenie - zamiast metoclopramidu Micha dostanie atropinę na rozluźnienie odźwiernika (który najprawdopodobniej nie przepuszcza jedzenia do jelit i to jest źródłem problemów) i czopki na mdłości, a od jutra zaczniemy jej podawać psychotropy, żeby zobaczyć, czy skurcze odźwiernika nie są spowodowane nerwami. Dostała też antybiotyk i steryd na stan zapalny żołądka i przełyku, który na pewno już się rozwinął.
Poza tym zwracam honor kleikowi ryżowemu. Misię prowadzi w zasadzie troje weterynarzy - sporadycznie właściciel kliniki, a najczęściej dwie babeczki. No i to jedna z nich mówiła, że kleik z gerberkiem to nie bardzo, że to lepiej RC convalescence. Natomiast dzisiaj przyjęła nas ta druga, bardzo dużo z nami rozmawiała (faktem jest, że i my coraz więcej wiemy i wiemy czego nie wiemy i o co trzeba zapytać) i spytałam ją o teorię kleikową. I powiedziała, że jako źródło wartości odżywczych to nie za bardzo, ale jako środek osłaniający śluzówkę działa prawie tak dobrze jak ulgastran i jak najbardziej można go dla dobra koty dodawać do każdego posiłku.

Natomiast odradziła Convalescence, powiedziała, że to super środek dla zwierząt wycieńczonych, ale o sprawnych układach pokarmowych, ponieważ jest to koncentrat substancji odżywczych ciężki do strawienia. Także dziękuję, mziel52.

Poza tym dowiedziałyśmy się, że nawet jeśli mdłości i wymioty po podanej atropinie nie znikną (ze względu na podrażnienie układu pokarmowego), to i tak należy kota karmić regularnie co godzinę (o ile ma apetyt), bo mniej szkodzi wymiotowanie jedzeniem, niż żółcią (btw - żółć kocia jest zaskakująco kanarkowo żółta...)
Duphalacu mamy nie podawać, ale po powrocie od weta Misia strzeliła kupę, więc nie ma potrzeby, są za to powody do radości.

Na razie mija półtorej godziny od pierwszego od podania atropiny posiłku i jest spokój, oby tak do rana!