Wczoraj przyjechała śliczna, buro-szylkretowa koteczka na DT. Ma na imię Komorebi. Na razie siedzi w łazience, ale dzisiaj rano miała sesję oswajania. Zjadłam śniadanie siedząc na podłodze w łazience z Komorebi na kolanach. Potem wsadziłam ją w połę szlafroka i tak utuloną obnosiłam po mieszkaniu, zapoznając przy okazji z daleka z Tamą i Mruczkiem. Teraz malutka z powrotem siedzi w łazience,przycupnięta za nogą umywalki (podścieliłam jej tam sweter, skoro gardzi posłankiem obok). Zdjęcie będzie jutro.
szybko się rozwijasz Brawa za tymczasowanie. Uważaj podobno to wciąga...
Tama pewnie szczęśliwa, że w końcu ma pierszeństwo w dostępie do człowieka, a nawet dwóch! A Mruczek w końcu może się wykazać swoją ukrytą mizialskością
Nie było mnie w pracy (a dzisiaj miałam sporo zajęć zaległych zczasu choroby). A tylko tu mam internet pozwalający na zamieszczanie zdjęć.
Postaram się coś wstawić jutro albo w piątek.
EDIT: a w ogóle to noc minęła Komorebi i Mruczkowi na fukaniu i powarkiwaniu. O ile się orientuję, to Komorebi się tak odzywała. Tama ignorowała wszystko z wysokości łóżka.
A w ogóle, "Komorebi" to takie poetyckie słówko określające światło przebijające przez listowie, taki początek jesieni, gdy liście zaczynają opadać i światło przedziera się przez nieprzeniknioną dotąd gęstwinę.
Mruczek jaki luzak podstolnik. Komorebi, jako imię bardzo mi się podoba, a jak znam już znaczenie, to tym bardziej. Pasuje jak ulał. A skąd się wzięła u Ciebie? O Tamie mogę tylko i aż powiedzieć, że uwielbiam takie koty
*Anika*, ono już jest na FB. Zaproś mnie do znajomości (nazwisko masz w PW), a będziesz miała bezpośredni dostęp do wszystkich wrzucanych przeze mnie zdjęć, bo ja je hostuję na FB (tak mi wygodnie).
Komorebi wzięła się u mnie stąd, że złożyłam w JoKocie zamówienie na tymczasa i dostałam ją właśnie.
Aha, to nie Komorebi warczy, to Mruczek na nią warczy i fuka! Dzisiaj znowu miałam noc z kocimi zamieszkami