dziś bez leków.Temperatura w normie, energiczny i z apetytem.Tylko oko paskudne, za to katar widać, że zanika co raz bardziej.
Jak nic się nie zmien (OBY!) to za tydzień się odrobaczamy i odpchliwiamy.
Niestety na wizytę dołączył do nas apatyczny od wczoraj Maciuś z jak się okazało 40,5stopniową gorączką. Minouche - nadal 39,4. Nie zastanawialiśmy się -pożyczyłam kasę od mamy i oboje dostali Zylexis. Rozważam jeszcze podanie dawki Fifi zapobiegawczo - mama powiedziała, że mogę jej pożyczkę spłacać w ratach.
Wet nam powiedział, że generalnie procedura z Zylexisem jest taka, że jak jeden z kotów choruje to pozostałe powinny dostać dwie dawki w odstępie 48h żeby zapobiec zarażeniu. Załuję, że powiedział to dopiero teraz, gdy większosc zaraziła się tym swiństwem, bo może uniknęli byśmy miliona zastrzyków po 25zł. A tak mamy zastrzyki plus Zylexis.Mówił też, że niestety herpes jest ciezki do wyleczenia, a łatwy do przeniesienia. I, ze przynoszony do domu kot z herpesem, to taki koń trojański. Nawet zachowywanie maksymalnej ostrożności moze nie pomóc, bo on roznosi się powietrzem. Btw wet jest też zdziwiony, że J-C z tego wyszedł, bo raz, ze wyglądał jego zdaniem kiepsko, a dwa, ze nie miał doświadczeń ze spektakularnym działaniem Zylexisu.
Generalnie nie jest najgorzej. Pożyczke na rezydentów jakoś mamie spłacę, z wpłat jest 20zł,a z bazarku powinno wpłynąć ponad 30, więc w razie czego na tą 3 dawkę dla J-C będzie. Jeśli 3 dawka nie bedzie potrzebna, to wydamy na jego pchły, robale i/lub szczepienie. Jeśli wpłynie jeszcze jakaś wpłata/bazarek to oddam mamie tą częśc, którą pożyczyłam na J-C. Jutro wet wydrukuje mi podsumowanie dotychczasowego leczenia J-C to wrzucę skan. Generalnie, z J-C idzie ku lepszemu. Wet jets kochany i liczy nas mniej więc Zylexis był dzis po 45zł.
Martwią mnie jedynie moi chorzy rezydenci i to, że zachorował też Gacuś, który był u nas na czas delegacji jego opiekunki
