Dziękuję za kciuki, niestety już się nie poukłada w kilku sprawach
Mimo to trzeba jakoś dalej żyć i borykać się z innymi problemami - tylko skąd brać na to siły?
Wpadam na forum bo właśnie przywrócili nam prąd i połączenie z netem, ale nie wiem na jak długo
Całą noc nie spałam, a jestem sama w domu. Przerażona słuchałam wycia orkanu i oglądałam zniszczenia jakie niesie ze sobą - istny armagedon: powaliło drzewa i płoty, wyrwało bramę i zwaliło wielkie wrota do stodoły a dachówki posypały się odsłaniając kawał strychu nad stajnią...
Dom trzeszczał i jęczał - bałam się że zawali się uszkodzony róg budynku którego nie zdążyliśmy jeszcze dodatkowo zabezpieczyć, na szczęście ściany nadal stoją.
Iskrzyło ze słupów wysokiego napięcia a prąd rwał się co chwilę i wyglądało w ciemnościach jak jakaś upiorna dyskoteka w szalonym tempie - do czasu aż linię całkiem gdzieś urwało. Latały w powietrzu różności porwane z podwórek sąsiadów bo oczywiście nie pozabezpieczali

Serce mi zamarło kiedy zobaczyłam przez okno kawał sąsiadowego dachu lecący prosto na nas - na szczęście nie rąbnął w nas tylko odleciał dalej na pole
Nadal duje

Nadal latają różne rzeczy w powietrzu... A podobno ma być jeszcze gorzej
W domu mam strasznie zimno bo nie dało się palić w piecu c.o. ani w kominkach czy pod kuchnią kaflową bo wiatr wciska dym z powrotem do komina i wybija sadzę. Elektryczny piec włączyłam dopiero przed chwilą jak prąd wrócili, ale temperatura już spadła do kilku stopni więc miną wieki zanim się nagrzeje, oczywiście pod warunkiem że prąd będzie.
Nasze zwierzaki jakoś przetrwały ale serce się kraje jak pomyślę o tych wszystkich dzikich i wolnożyjących
A jak u Was? żyjecie bez strat?
Podobno najgorzej jest na pomorzu, nawet nie wyobrażam sobie widząc jak jest u nas
