OTW10.PILNIE DT/DS dla Grzesia s.99.Czas ma do poniedziałku!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob gru 07, 2013 0:25 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Nasz Żunieczek [*] :cry:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25048
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Sob gru 07, 2013 7:15 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Net szaleje .Znaczy się znika lub jest ale jest "niepełny". Fi-fi czy jak mu tam jest działa jak chce i zawiesza się.

Zimno. Zimno i śnieżno. Znów nerek nie dowieźli. To bezczelność totalna bo 3 dni już nie ma. 5 kg nie starcza na wet na 3 dni :( .Suchego i puszek dużo też idzie. Przychodzą obce koty. Głodne. Nie dać? Na dołożonych polarach widzę ślady łapinek. Więc koty śpią . Dobrze, zawsze to cieplej.
Pięknie dziś było rano .Piękna byłam ja ubrana w moc gatek i fatałaszków by nie zmarznąć. Przy takim obciążeniu skoki przez płoty wyglądają komicznie. Czy 5 lat temu myślałam, że taka akrobatka będę? Chyba mogłam się tego spodziewać, bo pierwsze tymczasy za płotem były i trzeba było dygać przez niego.
Znów miałam paskudne uczucie wewnętrznego osłabiena jak zobaczyłam na śniegu ślady łapek kocich. Jakiś futrzak sprawdzał czy już uzupełniono braki.

A teraz część oficjalna :piwa:

Chciałam serdecznie podziękować Jokotowi . :1luvu:
Dzięki pomocy dziewczyn nasze koty trafiły pod nóż Maćka Boliłapkowego. Jesteśmy, bagatela, po 6 kastracjach. Poszły pod nóż: Karolinka, Myszka, Mikusiek, Saszka, Tami i Dropsik. Tak, tak Dropsik też. Natura obdarzyła go gabarytami ale na pomponach oszczędziła. :mrgreen: Koty czują się dobrze. Szczególnie z dziewczynkowego ciachania się cieszę bo Maciek jest mistrzem w tej dziedzinie. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy :1luvu:

W ogóle kolejny raz muszę Wam wszystkim podziękować.
Kolejny raz muszę powiedzieć, że bez Waszej pomocy trudno by nam było ciągnąć ten kociniec.


Nad Tami TZ płakał jak nad własną córeńką. Wzięło faceta na miłość. :wink: Jak patrzył na uśpioną małą to prawie jej łapki całował i cięgiem przepraszał za jej ból i strach. Oczywiście wskazywał kotom tylko jednego winnego. Całe zło świata leży w moich rękach :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Sob gru 07, 2013 7:22 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Całowanie łapek nie jest niczym dziwnym, niech całuje na zdrowie.
Ekstremalne pogodowo wycieczki to rześkie otwarcie dnia, coś o tym wiem.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob gru 07, 2013 7:26 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Oboje Was kocham :1luvu: I Dankę - czarodziejkę kocią też :1luvu: I jestem wdzięczna Jokotowi, który załatwił sterylki i tym, którzy Wam pomagają karmą etc. Bo ja nie bardzo mogę :oops: . U mnie też ja jestem winna wszystkiemu co złe. Ale i ja płaczę i całuję łapinki i łepetynki i przepraszam za ból. Bo tak to u "samotnych matek" wygląda. :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob gru 07, 2013 18:55 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Alienor pisze:Oboje Was kocham :1luvu: I Dankę - czarodziejkę kocią też :1luvu: I jestem wdzięczna Jokotowi, który załatwił sterylki i tym, którzy Wam pomagają karmą etc. Bo ja nie bardzo mogę :oops: . U mnie też ja jestem winna wszystkiemu co złe. Ale i ja płaczę i całuję łapinki i łepetynki i przepraszam za ból. Bo tak to u "samotnych matek" wygląda. :wink:

Marzenko, nie pisz tak. O tym pomaganiu. Jesteście u nas codziennie, czytacie codziennie moje wypociny ,żale i podnosicie w załamce. Sama wiesz jakie to ważne.

Przybycie Dropsa i to nie kastrowanego na łeb postawiło sytuację w domu. Dziewczyny już dojrzewały z racji wieku i postanowiły zrobić to szybciej. Mikusiowi wedle Danki "motylki już ćwierkać zaczęły", więc blady strach na nas padł. Nasze koty tradycyjnie zaczęły lać na meble co jest oznaką ,ze w domu facio z jajami przebywa. Nie ważne, że rozmiar klejnotów wstyd wzbudza. Ważne, że je ma. Trzeba było ciąć "od ręki" całe puszące się towarzystwo. A sporo tego jest. Za dużo . Jakoś nam jeden rocznik się trafił ;( Akcja była szybka.

A teraz o ciągłej nauce w dawaniu ogłoszeń. Prawdę mówi zdanie, że całe życie uczymy się. :evil:
Zadzwonił pan z pytaniem o kota. Znaczy się o Tosię było i Saszkę i o coś tam jeszcze. W toku rozmowy wyszło, że on Saszą byłby i zainteresowany ale Sasza rzuca się na ręce?! Pytam gdzie to pisze. Odpowiada, że ja pisze ,że warczy jak lew o przy jedzeniu (pisałam ,że daje sobie radę w stadzie kotów a jedzenie uwielbia) a on ma córkę co lubi karmić koty i nie chce by Sasza rzuciła 8O się jej na rękę jak będzie miskę odciągać. Padłam. Poprosiłam o powtórzenie bo mi Chip dupskiem uszy zasłaniał migusiem przeglądając w myślach ogłoszenie .Gdzie ja cholera napisałam ,że na ręce się rzuca?
Pan wsio powtórzył dramatycznym głosem. Zajarzyłam dość szybko jak na mnie. :roll: Pytam czy Animal oglądał ,gdzie pies poddawany jest testowi "na rękę" z lalką imitującą dziecko. Jak sobie nie dał odebrać miski ,był usypiany. Zaznaczam, że pies takiemu durnemu testowi był poddawany jak dopiero co zaczynał najadać się do syta po wielotygodniowych głodówkach. Zapadła cisza w słuchawce świadcząca, że trafiłam w milion. Wyciągnę wnioski na przyszłość. W życiu do głowy by nie przyszło ,że tak zostanie to odebrane . Tym bardziej przez ludzi co już kota mają. Ot, wiedza telewizyjna w świat ruszyła bez cezury i pomyślunku oglądaczy.
Przypomina mi to jak pan rudego Piotrunia zaadoptować chciał. Tylko miał obiekcje, że Piotrusiek cięgiem na fotach w wyrku leży ,więc chorowity kotek z niego jest :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Sob gru 07, 2013 19:36 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Weszłam do kuchni ,zapaliłam światło...
Na blacie, penetrując garnki stoi zaskoczony... Dropsik. 8O Nakryłam go :lol:
Myszka go leje z upodobanie. Nie wiem dlaczego tak się uwzięła na niego. Sama lezie do niego i zaczyna jazgotać. Baba w okresie dojrzewania :mrgreen: On spokojnie podchodzi do tej babskiej bokserki.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Sob gru 07, 2013 19:41 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Bo Dropsik jest zaradnym dżentelmenem :D
Sam się nakarmi a kobiety nie tknie :D
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob gru 07, 2013 19:46 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Iwonami pisze:Bo Dropsik jest zaradnym dżentelmenem :D
Sam się nakarmi a kobiety nie tknie :D

I grzecznym (puk, puk bym nie zapeszyła). Tylko micha ma dla niego zanczenie wielkie ale nie kłuci się o nią.
Wypuszczamy go już do kotów by poznały się ,bo bardzo prosi o to. Może to powstrzyma obsikiwanie drzwi Danki przez nasze. On dulczył po jej stronie ,po naszej nasze. Na mokro dając do zrozumienia, że sytuację olewają. Jak ma dość wizytowania prosi o wpuszczenie go na powrót. Danka wzięła się za wydzielanie mu żarcia bo chłopak wsio zmiecie. Więc głód go w gary przywiał :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Sob gru 07, 2013 20:06 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Nie dziwię się tej dropsikowej miłości do michy. Kocina nadrabia zaległości, zachłystuje się normalnym jedzeniem. Bo umiem sobie wyobrazić co on na tych działkach jadał. Wiem co ludzie potrafią wynieść kotom :(
Oby potem nie stał się tak wybredny jak moje dwie stare dzikuski. Teraz wybrzydzaja, za to jak podałam zabłąkaną w zamrażalniku torebkę tego obrzydlistwa, które im podawała sąsiadka gdy żyły na ulicy (nerki wieprzowe, od ich zapachu mnie mdli) to tylko dmuchnęło jakby huragan przeszedł.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 08, 2013 6:51 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

U nas nerek dalej nie ma. Jeszcze chyba tak nie było (prócz świąt) by tyle dni nie dowieźli badziewia. Wczoraj przespacerowałam się nerwowo do sklepu licząc na to,że czasu nie mają zadzwonić. NIC. Nabyłam wiec w pobliskim Rossmanie rossmanowskie delicje :roll: w puszkach starannie dobierając smaki. jadły to już ale zawsze z nerami wymieszane. Teraz na żywca :wink: miały być zaserwowane. Dziś z tymiż puszkami pomaszerowałam dziarsko choć posuwiście bo ślisko jest. Dodatkowo obciążając siebie kilogramami suchego co by mi grawitacja w tym marszu pomogła. Koty były a jakże. Nałożonym kawałkom wołowego w sosie własnym nawet wykazały zainteresowanie i coś tam zaczęły skubać. Podygałam tradycyjnie płotek zaliczyć zostawiając kociska sam na sam z daniem prawie nowym. Szybsza za płotem była mamunia co już na mnie czekać zamierzała. Wzgardziwszy wołowym ( prawie jak żywe było :mrgreen: ) a zobaczywszy ,że w kierunku jej "mieszkania" zmierzam rączo pogalopowała powitać mnie w progach. Dla niej miałam zakamuflowane głęboko resztki .Wszak ona dzieci karmi. Obrobiłam , wróciłam i popatrzyłam w oczy kocie co na mnie czekały z nadzieją na zmianę diety. Nie ma mocnych. Twarda jezdem. A one coś tam wyskubały, coś tam wymlaskały ale dużo na talerzach zostało. Co było robić. Dosypałam suche i zbieram jako ta pomoc kuchenna kocie statki . I zaczęło się. Słyszę odgłosy bardzo dziwne choć znajome. Dziwne, bo moje dziki nie wydawały ich odkąd je karmię. Wpierw raczyła była zrobić "to" burasia. Potem małe czarne. Potem duże czarne... Zwróciły naturze tradycyjnym rzygiem całego rossmanowskiego wołu. :cry: Trzepiąc nożynami z wielką odrazą , poszły dopchać się właśnie dosypanym suchym. To by było na tyle moich eksperymentów kulinarnych. Kuchennym koszmarom powiedziały NIE! :wink: Jedziemy dziś z Suri do weta to jakieś insze kupię.
No właśnie Suri. Zaliczyliśmy weta w piątek za całe 70 złotych :? To dziecko zje kotom wszystkie woły i kury w okolicy jeśli zamierza tak szastać pieniędzmi. :? Do tego jako specjalnej troski :roll: bachorek dostaje piersiątka kurzęce i indycze tajnie, w łazience . Wybrzydzając, że są dwudniowe . Już jej gotowane się znudziło dziewczynie. A my odetchnęliśmy bo pomidorowa to nam już wychodziła bokiem. Mała dobro drobiowe wśród bieli dostaje ,za zamkniętymi drzwiami. Ona wie, że "tam" dostaje jedzenie lepsiejsze i w czasie zbiorowego żywienia nie można zrobić kroku w kierunku łazienki by dzieciarnia nie zameldowała się już tam pierwsza.

A wracając do zdrowia kocinki. Jest jakby lepiej. Nie chcę głośno mówić o tym. Surinka je jakby więcej. Ale wiedząc ,że może się rozpuścić , robi to kręcąc nosem na dania różne pod nos podtykane. Jest bardziej zabawowa i obi się kotem przytulaśnym. Przychodzi mi na klatę i prosi o całuski i mruczanki. Jest też przebiegła. Wczoraj wspomnienie :wink: sosu meksykańskiego wyciumciała mi w około moich usteczek różanych. Ja, głupia cieszyłam się ,że taka miziata, a one przebiegła była. A tak na poważnie. Robi się kochane dziecko z niej. Otwarte do ludzi, przytulaśne i wesołe. Jeszcze łapią ją momenty braku oddechu, jeszcze ma szybki oddech (jakby mniej się spieszy z łapaniem powietrza) ale nosek zaczyna być bardziej różowy a oczka weselsze.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie gru 08, 2013 8:04 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Masz się z tymi dzikunami ... dobrze, że Suri ma lepszy apetyt 8)

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie gru 08, 2013 9:58 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

:ok: :ok: za Suri i resztę tałatajstwa :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie gru 08, 2013 10:06 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

to tak za Wszystkich, w niedzielę o poranku :ok: :ok: :ok:

Hania66

 
Posty: 4591
Od: Pt mar 10, 2006 17:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 08, 2013 18:54 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

Miałam ciężkawy weekend. Janusz pracusiuje weekendowo ,więc sama jestem. W sobotę odpuściłam sobie deczko w domowych pracach, bo mnie głowa odmówiła posłuszeństwa. Jako leń totalny wybrałam się jednak do apteki przy okazji zaliczając brak nerek :wink: i dosypanie chrup w baraku. Myślę, że piątkowy stres mi odpuścił i to nerwy łupniem w mózgu dały o sobie znać. To dziś już nie wiedziałam w co ręce włożyć. Najgorzej nie lubię prania kuwet. Zajęło mi to za dużo czasu bom mało ruchliwa była. I ogarnianie dywanów z chrup i żwiru. I mycie podłogi z obwąchaniem sprzętów na wysokości kociego kupra. I ogarnianie drapaków... I jakiś obiad skelciłam ,taki by choć jeszcze na jutro starczył. Z tym jutrem to musiałam z kotami negocjować. Jakoś udało mi się obronić kilka kotletów kurzęcych. Potem zasiadłam z zamiarem złapania oddechu i obejrzenia czegoś tam i dopadła mnie niespodziewana lekka drzemka na siedząco . Tylko tytuł i The End w filmie zobaczyła. Też dużo. Potem wet z Suri i mam wreszcie wolne. To napisałam ja Samochwała :mrgreen: Której weekend spierniczył w sposób niewiadomy.
Teraz czekam na Janusza. Przyniesie piwko :piwa: A potem spać. Bo padnę na nos. Brak snu psuje mi cerę różaną i zabiera blask oczom. Trzeba o siebie dbać. :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie gru 08, 2013 18:55 Re: OTW10:)...życie toczy się dalej...

alix76 pisze:Masz się z tymi dzikunami ... dobrze, że Suri ma lepszy apetyt 8)

Sama je rozpuściłam. Bo nerki zawsze były :cry:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56027
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka- i 19 gości