KubaTST pisze:Zazdroszczę Ci takiej kociej miłości. U mnie jak koty się w przelocie po pyszczkach poliżą to cieszę się, jak głupi sznurkiem.
Ja nie wiem w sumie od czego ta kocia miłość zależy, początkowo jak przywiozłam Pinka to dosłownie byłam pewna, że też żadna miłość między nimi nie powstaje. Zresztą teraz też Malaga często się nim męczy i zwiewa od niego, zwłaszcza, że niekastrowany Pinek lubi nad nim dominować i rozstawiać go po kątach - gryząc po karku, zwalając z legowisk itp.

Zwykle jak Malaga sam leży to Pinek się do niego wtranżala i tuli, rzadziej się zdarza, żeby to Malaga szukał z Młodym bliskości.
Monia, najważniejsze jest, że może u Ciebie nie ma między kotami takiej zażyłości, ale przynajmniej jest między nimi koegzystencja i akceptacja - niektórzy jak zupełnie źle dobiorą koty to mają w domu front wojenny, podział na pokoje itp.
Pinek to jest nawet jakieś 400g grubszy od Malagi.

Ogon ma dwa razy bardziej grubszy, Malaga ma przy nim taką sznurówkę doczepioną do kuperka.

Przy czym Rudego muszę pilnować z tym jedzeniem, żeby mi się nie zamienił kiedyś w taką kulkę jak ma dziewczyna z RudoMi (
klik)... A on nieprzypilnowany zje swój posiłek, Malagi i jeszcze włamie się do kuchni i tam poszuka szczęścia (tak go tam ciągnie, że się skurczybyk nauczył wchodzić po stole w przedpokoju i naciskać na klamkę).
