Annaa pisze:Jaka bida
Nie wiem nic o cukrzycy u kotów,ale podeślę wątek osobie mającej doświadczenie.
Na początek powiem że nie rozumiem decyzji tych ludzi dla mnie tacy ludzie to hipokryci którzy udają że kochają zwierzęta A kiedy przychodzi choroba to... Szkoda słów.
Odnośnie samej choroby:
Faktycznie wiem co nie co na temat cukrzycy. Mój kochany Jenny[*] zmagał się z nią przeszło 6 lat. Zachorował kiedy miał ok. 7 lat. Faktycznie na początku były zawirowania, ponieważ mieszkam w małej miejscowości i lekarze nie za wiele wiedzieli o leczeniu takiego kota. Dopiero w Gorzowie Wlkp. dostałam fachową pomoc.
W naszym przypadku Jenny brał insulinę ludzką która się nazywała Lantus. Insulina zwierzęca powodowała u niego skoki cukru, ponieważ jest krótko działająca. Natomiast insulina ludzka jest długo działająca, tzn.nie ma swojego szczytu działania, tylko działa równomiernie od momentu podania do 12 godz.
Iniekcje robiłam dwa razy dziennie, podskórnie, co 12 godz.o stałej porze, to tak jak branie antybiotyku. Ważne żeby nie zmieniać godzin. Można to robić stopniowo.
Raz w miesiącu robiłam badanie fruktozaminy, która mówiła czy wszystko jest w porządku.
Uwierzcie mi, że kot z cukrzycą to żaden problem, no może jedynie wtedy kiedy musimy wyjechać. Wtedy trzeba zadbać o to, by kot tą insulinę dostał. My wtedy "hotelowaliśmy" Jennego w lecznicy(otw.24h/dobę).
Same zastrzyki też się łatwo podaje. Robi się tzw.namiocik i wbija igłę. Insulinówki mają bardzo cienkie igiełki, więc kotka to nie boli aż tak bardzo. Myślę że lekarz wszystko wytłumaczy dla osoby która by się podjęła opieki nad tym kotkiem.
Aha, i jeszcze sprawa reemisji choroby. To prawda, że koty jako jedyne potrafią wycofać cukrzycę. Mojemu Jennemu się to nie udało. Weterynarz mówił że jako jedynemu kotu, bo wszystkie pozostałe koty które prowadził wyszły z tej choroby.
Dlatego
APELUJĘ: NIE BÓJCIE SIĘ CUKRZYCY, TO NIE WYROK!!! Jenny żył z cukrzycą 6 lat, dwa razy dziennie kłuty, pogodzony z tym, bo potem już sam się kładł żeby mu dobrze zrobić zastrzyk, bo miał pełno zrostów.
Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś pytania to chętnie pomogę, pytajcie.
Aha i jeszcze ważna jest dieta i specjalna karma. Jenny dostawał Royal Canin diabetic, karmę suchą i saszetki. Raz w tygodniu surowe bądź gotowane mięso. Ważne żeby nie karmić kociaka rzeczami typu gotowa szyneczka czy inne mięso przetworzone.