Dwie Dziewczyny, Pan Pers...Jamniś i jego Kumpel cz.4

No bo jego zabawki sa jego i koniec . Jak Duzi bedą grzeczni to może im sie pozwoli pobawić . :wink:

Pobawić jak pobawić, ale każe nam sobie je podawać :mrgreen:

Przeciez nie będzie co chwilę zeskakiwał z kanapy na podłogę, gdy mu spadnie, starzy mogą się trochę pogimnastykować :mrgreen:

To dla zdrowia . Moje też tak robią :mrgreen:

I nawet jak się schylam to mi nie strzele w kręgosłupie do takiej wprawy doszłam :wink:

Mnie też nie strzela

A powinno

Bo kiedyś strzelało, ale chyba ta gimnastyka jednak swoje robi :mrgreen:

Idę już lulu, dobrej nocki :ok:

No widzisz jak one o nas dbają :mrgreen:

Kolorowych snów :1luvu:

AnnAArczyK pisze:I muszę poskarżyć na Jamnisia...
Zrobił się bardzo odważny...
Wskakuje gdzie się tylko da, kanapy dla niego nie stanowią żadnego problemu, nasze łoże też nie...nawet włazi na poręcze od foteli...
Lubi sypiać w fotelu na kocu, ale wystarczy, że położy się na stoliku jego zabawki...
Od razu się podrywa by je pilnować:)

Jego zabawek nie wolno dotykać:)
Wychowaliśmy sobie łobuza:)

Żuczusiu kochany, podejrzałeś u koteczków, co?

Mizianka i buziaczki Skarbie :1luvu:

Cześć Zuziu

Aerobik musi byc. Przecież nie tylko zwierzaczki muszą ćwiczyc

Żuczek na tronie

Caragh pisze:
AnnAArczyK pisze:I muszę poskarżyć na Jamnisia...
Zrobił się bardzo odważny...
Wskakuje gdzie się tylko da, kanapy dla niego nie stanowią żadnego problemu, nasze łoże też nie...nawet włazi na poręcze od foteli...
Lubi sypiać w fotelu na kocu, ale wystarczy, że położy się na stoliku jego zabawki...
Od razu się podrywa by je pilnować:)

Jego zabawek nie wolno dotykać:)
Wychowaliśmy sobie łobuza:)

Żuczusiu kochany, podejrzałeś u koteczków, co?
Mizianka i buziaczki Skarbie

Niezmiennie zachwyca mnie obrusik....dużo przybyło?

Cześć Zuziu!
Miłego dzionka życzymy! :1luvu:

Dziękujemy, dziękujemy

Mam piękne słoneczko od rana:)
Dawno tak ładnie nie było, kociaki biegają po ogródku, piesio się cieszy nowa zabawką (oczywiście piszczącą) tylko ja się wściekam...
Kuchnia rozbabrana, małżowi brakuje czasu na wszystko...
Praca w domciu przegrywa z pracą zawodową :evil:

Jesteśmy w połowie...

Za to,jeszcze nie tracę chęci i zapału w robieniu obrusa...
Znowu troszkę przybyło...

Pan Persik się chowa po kątach...łazienki:)
Upodobał sobie chyba dlatego, że tam jest...najczyściej :mrgreen:

wszędzie indziej jest kurz...przez ten "niekończący się remont" ja już nawet nie chowam odkurzacza:)
Stoi sobie na samym środeczku chałupy...a co tam...

Do łazienki też się wprowadził Rambuś:)
Tylko, że on mieszka tak średnio ok.1-2 godziny, dłuzej nie wytrzymuje w domu...potem jest płacz i zgrzytanie zębami...muszę go natychmiast wypuścić...musi lecieć na dwór...za bramę...tam ma ciekawsze zajęcia...wolność jest silniejsza od domowego ciepełka...

Rambuś jest kotem półwolnościowym...a ja sobie wmawiam, że się z tym już pogodziłam...

Zuzko,
współczuję tego "wiecznego" remontu i to w dodatku kuchni :strach:

Obrusik dziergasz tak dla uspokojenia nerwów

To na Święta na pewno skończysz :ok:

Rambuś, zrobiłaś wszystko aby był kotem niewychodzącym, ale on widać nie rozumie tego słowa

Musimy być dobrej myśli, uparciuch postawił na swoim, a przygoda z ogonkiem niczego go nie nauczyła

Z drugiej strony to bardzo sprytny koteczek i mądry .... :ok:

No masz, rację Elu...Rambek uparciuch nad uparciuchy, ale ja oprócz miłości, jedzonka i opieki weta nic więcej dla niego nie mogę zrobić...dla niego to za mało...on chce wolności...jemu nie wystarcza nawet ogród...myśleliśmy o budowie woliery, ale to by go chyba zabiło...

Po drugiej stronie naszej uliczki są rowy...czyściutkie...automatycznie oczyszczane raz w tygodniu...woda jest przeżroczysta i pływają ryby...
Rambo jest rybakiem :ryk:

Odkryliśmy to niedawno:)
Teraz wiemy dlaczego często przychodzi z mokrymi łapami i czasem z mokrym brzuchem...
A podejrzewałam, że kocio grzebie tylko w naszym stawku, ale nie...
To dla niego zbyt mała atrakcja...
Rowy są na całej długości naszej ulicy...więc jest gdzie biegać, a i ryb jakby więcej :mrgreen:

Wystarczy wyjść przed dom i go zawołać:)
Wiemy, że zaraz wychyli się łepek, czarny i mocno zdziwiony, tylko nigdy nie wiemy w którym miejscu, może na przeciwko naszej furtki, a może na przeciwko furtki sąsiada...200 m dalej :ryk:

No i żeby nie było, że skarżę na małża, że ma za mało czasu na robótki ręczne w kuchni...
Mąż zdążył w międzyczasie zbudować willę dla trójki rodzeństwa:)
Dom solidny, duży, z grubej wodoodpornej płyty pomalowanej na modny kolor :mrgreen:

w środku ocieplony, z otwieranym dachem, obitym papą....
Przymiarki były...na ochotnika...Rambuś był pierwszy...
Potem Kropka, tylko najpierw trzeba było ją złapać...ale się mocno oburzyła:)
Nie udało mi się zrobić już fotki z histeryczką w środku:)