Wiesz... ja od razu Lunie kupiłam legowisko, czekało na nią jeszcze zanim do nas przyszła... Takie zwykłe, nie na kaloryfer, bo wtedy nie wiedziałam nawet o takich cudach.
Legowisko stało bite dwa lata, środek wyścieliłam miękkim kocykiem. Czyściłam je raz na jakiś czas, bo się kurzyło, szkoda mi było wyrzucać...
No i czekało na łaskę kocią.
W końcu Luna podeszła, obwąchała, z zadowoleniem umościła się na środku i od mniej więcej sierpnia tego roku to jej ulubione miejsce do spania.
Niezły ma refleks.

Sądzę, że Mila też się zainteresuje swoim... Oby nie zajęło to dwóch lat
