Wieczorem, koło 19, podjechałam na pół godzinki do castoramy. Jak wyszłam, samochód zaczynał się szronić
Wśród kociąt z dnia na dzień widać wyraźną zmianę relacji. Teraz cała trójka bryka radośnie, co rusz coś zrzucając. Nawet chyba zaryzykuję twierdzenie, że Czarny woli bawić się z Nowym niż z Szylkretką.
Debi przestała już zupełnie wywoływać jakiekolwiek emocje. Już żaden smark nie zwraca na nią uwagi, nawet gdy suka wylizuje któregoś malucha
Ciągle mam problem z logistyką obsługi siedmiu kotów. Dopiero teraz zaczynam trochę racjonalizować ich karmienie. Jest to utrudnione tym bardziej, że Szczypiorki nagle zaczęły strzelać fochem na kurczaka. Felut już właściwie w ogóle nie chce go jeść, Zośka od przypadku do przypadku. Nawet Burkowi zdarza się odejść od miski z cyckiem kurzym i dojść do saszetki albo do chrupków maluchów.
Nie ogarniam tej ilości. Z czasem pewnie doszłabym do wprawy, ale na razie jest katastrofa. Musiałam dostawić dwie kuwety, a sprzątam je nie raz dziennie (jak dotychczas), ale dwa razy i za każdym razem mam urobku jakby z dwóch dni sprzed tymczasów. Pewnie dokłada się do tego rc fibre.