asia2 pisze:ASK@ pisze:
Mogę ponownie napisać ,że głupich nie sieją![]()
Ile razy tak napiszę![]()
Wczoraj kot trafił do nas. Wyprawa po niego przypomniała mi wyprawę z Agneską do Radachówki po koty z tamtejszych działek. Oczywiście nie była to ta okolica, nie te działki, nie ta kapliczka przy której skręcić musieliśmy. Wkurzona na maksa długim bładzeniem, pytaniem ludzi, klnąc na maksa (wirzcie potrafię i mam szeroki asortyment zasobowy) zadzwoniłam wreszcie prosząc o by kota przywieziono nam. My błądzić bezcelowo całymi godzinami nie będziemy. Okazało się,że to nie Żanęcin tylko oddalony o kilka dobrych kilometrów Pęclin...Brak słów.
Czemu go zabraliśmy? Bo kot miał zerowe szanse na przeżycie. To ofiara ludzkiej tzw "miłości". Hołubiony i karmiony przez miłośników został bez skrupułów zostawiony na pewną śmierć. Wszyscy tzw miłośnicy go zostawili wyjeżdżając i nie myśląc co z nim będzie zimą. Nauczony ,że miska stawiana pod nosem jest ,raptem został sam na pustych działkach. Nawet Januszowi nie musiałam klarować co i jak.Wsiadł w autko i pojechał klnąc tylko na wskazówki kobiety z którą rozmawiał.
Kota nazwałam Drops. Rozwalony na wyrku rankiem ciemnym,wywala brzuch do głasków .Zapchlony. Uszy czyste. Dobrze odżywiony. Spał u Danki na plecach bo trafił do niej na kwarantannę.Uff, skorzystał z kuwety.
Uprasza się o nie słanie gromów ...
Asiu
mam dobry domek wychodzący dla chcacego wychodzic kota, z ogrodem,pod Kielcami. Domek dla rudaska a myślę, że ten mógłby się tak nazwać. jeżeli byłabyś zainteresowana , to prosze o zdjecie kotka a ja prześlę dalej.
Nie mam jeszcze fot. Takie byle jakie sa na wątku założonym przez Iwonami. Jak zdobędę prywatne to wyślę. Jutro będzie Danka cały dzionek więc zrobi coś mu gustownego.
Domek przesieje się ew, naturalnie.Ale nie wiem do końca co to za kot. Do ludzi ok. Tak się wydaje.Wiek jutro znać będę. Pan Wojtek zalicza jutro dzionek cały.
Aniu, rozumiem,że Paddego zostawiłaś. Boże, moje rude nieszczęście ma dom? Masz wieści?
Suri poddusza się. Nie wiem co jej jest. Osłuchowo niby ok. Tylko krtań szeleści i lekko gardło zaczerwienione. Ale jak kaszle... Te koty to mnie wpędzą kiedyś tam do ...
Byłam dziś w dawnym baraku Sekutnika. Chrupy wyjedzone na maksa. Nawet w miejscu gdzie mu schowałam paletę z polarami.A może choduję szczury giganty co zaatakują otwockich niszczycieli przyrody.