Chrapanie to może być coś, co pozostało po dawno przebytym kk, który lubi zdeformować wnętrze nosa (Magnolia przez to chrapie).
Jeśli nie jest pewne, że to grzyb /jeden chyba tylko gatunek świeci pod lampą Wooda, ale ten najbardziej pospolity/ i małe te zmiany, to beta glukan powinien wystarczyć w zupełności (Magnolii akurat najlepiej pomagało 50mg, czyli 1/4 kapsułki 200mg tego z laboratoriów natury); immunactiv balance też był OK - zawartość można mieszać z karmą.
Co do Calm Aid - ma benzoesan sodu i kilka innych rzeczy, których kocia wątroba mocno nie lubi. A jak na siłę, to będzie ze sporym prawdopodobieństwem skutek odwrotny do zamierzonego.
Głaskanie itd. może nie działa tak szybko, ale nie ma skutków ubocznych. Podobnie jak zabawy piórkami na wędce - to naprawdę potrafi zdziałać cuda w leczeniu stresu u kota: tylko wymaga więcej wysiłku niż podanie tabletki czy żelu. Swego czasu kupiłam Magnolce w Castoramie kocimiętkę w doniczce - nie szaleje po tym, ale się rozluźniła, bo kocimiętka na wiele kotów nie tyle działa pobudzająco, co jako antydepresant (zjada jej listki czasami). Możesz też spróbować aromaterapii - trochę rumianku i tymianku zalać wrzątkiem, a jak dobrze naciągnie (z 15 minut pod przykryciem), to możesz gazę namoczyć i dać w pobliżu miejsca, gdzie lubi siedzieć (Mokate to bardzo uspokajało, bo gdy była mocno chora pod koniec, to wszystko ją już stresowało).
Tutaj jest sporo o stresie (tylko kawałek o barfie) i jego rozładowywaniu w sposób skuteczny, a nie tylko poprzez zakrywanie objawów. Taki krótki cytacik:
I teraz staje się chyba jasne, że stres u kotów (u ludzi zresztą też) może zostać rozładowany w naturalny sposób jedynie poprzez duży wysiłek fizyczny, zastępujący walkę i ucieczkę. Nie jakieś cudowne pigułki chemiczne, mikstury, prądy, kropelki itp. To wszystko ma za zadanie jedynie bardziej ogłupić organizm i zamaskować objawy stresu, a nie pokonać go. Ja może jestem nienormalna, ale zawsze uważam, że konieczność użycia jakiejkolwiek chemii (farmaceutyku) jest moją porażką i szukam źródeł problemów w naturze organizmu, a sposobów ich rozwiązania w naturalnym środowisku i sposobie życia przed nastaniem cywilizacji.
Magnolia to z początku był mega strachulec (namiastkę całości zjawiska opisałam
tutaj); bez jakichkolwiek wspomagaczy (moja wet też jest ich przeciwnikiem o ile stres nie jest tak koszmarny, że zagraża życiu zwierzaka) teraz jest kotem, który "rządzi w domu". Zresztą wiesz po Fionie, ile robi czas i dobra opieka... chemia i "leczenie" objawowe to zawsze ostateczność, jak walka z przyczyną jest niemożliwa lub przyczyny nie da się zidentyfikować.
...