


I za „persa”, żeby neon zauważył i właściwe wnioski wyciągnął...


Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Agneska pisze:Ty jesteś ranny ptaszek, a ja uporczywie, zawsze rano nie mogę się wyrobić. Dzisiaj też mi czas zleciał zbyt szybko na porannych obrządkach, spacer z psem był przymusowo skrócony.![]()
Masz rację w kwestii tych zapachów, u mnie w lesie bardzo czuć butwiejące liście, im więcej wilgoci w powietrzu, tym mocniej ten zapach się roznosi. To jest jeszcze ta pora, którą lubię, płakać mi się chce dopiero na myśl o nadchodzących mrozach i śniegu.
asia2 pisze:Agneska pisze:Ty jesteś ranny ptaszek, a ja uporczywie, zawsze rano nie mogę się wyrobić. Dzisiaj też mi czas zleciał zbyt szybko na porannych obrządkach, spacer z psem był przymusowo skrócony.![]()
Masz rację w kwestii tych zapachów, u mnie w lesie bardzo czuć butwiejące liście, im więcej wilgoci w powietrzu, tym mocniej ten zapach się roznosi. To jest jeszcze ta pora, którą lubię, płakać mi się chce dopiero na myśl o nadchodzących mrozach i śniegu.
Agnieszko popatrz inaczej na zimę. Ja ja uwielbiam własnie gdy jest śnieg. Mogę na spacer z psem wyjść po ciężkim zmierzchu a i tak jest jasno:)) Dnia przybywa dla tych co się nie wyrabiają:)) !
ASK@ pisze:asia2 pisze:Agneska pisze:Ty jesteś ranny ptaszek, a ja uporczywie, zawsze rano nie mogę się wyrobić. Dzisiaj też mi czas zleciał zbyt szybko na porannych obrządkach, spacer z psem był przymusowo skrócony.![]()
Masz rację w kwestii tych zapachów, u mnie w lesie bardzo czuć butwiejące liście, im więcej wilgoci w powietrzu, tym mocniej ten zapach się roznosi. To jest jeszcze ta pora, którą lubię, płakać mi się chce dopiero na myśl o nadchodzących mrozach i śniegu.
Agnieszko popatrz inaczej na zimę. Ja ja uwielbiam własnie gdy jest śnieg. Mogę na spacer z psem wyjść po ciężkim zmierzchu a i tak jest jasno:)) Dnia przybywa dla tych co się nie wyrabiają:)) !
A dla mnie śnieg, mróz od lat oznacza mokre stopy i koty brnące po brzuszek w nim. To brak miejsca na miski, odgarnianie śniegu by do budek wejść mogły i by gary postawić. To szybko stygnące żarcie i zamarzająca woda.To wcześniejsze wstawanie by ryż mocno podgrzać ,dodać do nerek i upakować w polarowe rękawy by choć ciepłe żarcie dotarło. Inaczej migusiem zamarza. To cholerne wdziewanie stert ubrań na siebie by nie zmarznąć. Co i tak się nie udaje. To patrzenie z lękiem na ślady kocich łapek w śniegu i próby wyśledzenia gdzie poszły. To złość na ludzi co zgarniając śnieg z aut za nic mają stojące za płotem kocie miski. To smród spalin unoszący się nad ziemią. Wielki smród bo trzeba je oskrobać. I szelest skrobaczek drażniący uszy i przecinający poranek zgrzytem przykrym dla uszu. Często wiatr i mróz tak mi policzki i palce mrozi, że długo nie mogę się rozgrzać. To marznące łzy żalu i bezradności gdy od nich wracam mając przed oczami dygające z zimna ciałka. Często idę jako jedna z pierwszych brnąc zasypanymi chodnikami lub w brei rozpuszczających się hałd . Nie lubię zimy i jej niewątpliwego uroku.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości