U Blusi nic nowego - nadal bez domu, ale domek styropianowy jest w przygotowaniu. Przyjeżdżamy co 3 dni sprawdzać, czy wszystko okej, dosypywać karmy suchej. Tak bym chciała, żeby ktoś ją pokochał...
Dokładnie tak - nikt jej nie chce Albo inaczej: osoby, które chciałyby ją zabrać, nie mogą, a te, które mogłyby, nie chcą... Jutro jedziemy dosypać suchej karmy i dać mięska. Ruszymy też ponownie z ogłoszeniami i fejsbookiem, zaglądajcie do Blusi. Dziś ma być zero stopni w nocy Dlaczego zimą temperatura nie może oscylować pomiędzy 8-12 stopniami, gdzie to ocieplenie klimatu
Nie mam nowych zdjęć Blusi, bo Blusi nie było ani w sobotę, ani w niedzielę. W sobotę pojechaliśmy dać mięsko, dosypać suchej karmy, postawić domek na zimę. Podrostki są, pojawiają się jak na zawołanie, czekają pod werandą na napełnienie misek, wychodzą, jak człowiek znika za węgłem. Wróciliśmy w niedzielę, nawoływaliśmy, chodziliśmy po okolicy, Blusia nie przyszła.
Joasiu nie martw się , myślę ze kotka najadła się i zaszyła w miejscu gdzie było jej cieplej. Wszystko będzie dobrze. Ja rownież martwię się o działkowe koty , szczególnie o maluchy ,na dworzu coraz zimniej. Jak pomyślę , ze moje domowe nie chcą nawet na chwile wyjść na balkon , a tamte dzień i noc na zimnie, to serce mi się kraja i jest mi bardzo smutno.
ankacom pisze:Czy nie możesz jej zabrać do siebie i dalej szukać domu?
Nie mogę. Nie mam żadnego pomieszczenia, gdzie mogłabym ulokować Blusię. Kuchnia nie ma drzwi, łazienka jest azylem rezydenta, który tam sypia w nocy. Po dokoceniu trzecim kotem straciliśmy możliwość wprowadzenia kolejnego zwierzaka do mieszkania. Dlatego po sterylizacji Blusia dochodziła do zdrowia w domku letniskowym, ale teraz dom jest zamknięty, niezamieszkały. Miejsce, gdzie przebywa Blusia (i podrostki) jest relatywnie bezpieczne: po sezonie ruch samochodowy prawie żaden, jest domek styropianowy, będziemy karmić. Jednak z powodu pro-ludzkiego charakteru kotki marzył mi się dla niej dom, niestety, akcja ogłoszeniowa nie przyniosła rezultatu. Blusia powinna mieć lepsze zdjęcia do ogłoszeń i taki był nasz plan na miniony weekend - sesja zdjęciowa, żeby ruszyć z kolejną turą ogłoszeń. Ale Blusia się nie pojawiła. Dzieciaki są a laleczki nie ma.
W środę byliśmy na działce po pracy, czyli już po zmroku, Blusia nie przyszła, młodzież pojawiła się w ilości sztuk 2, chyba mieszkają w blusinej budce styropianowej. Jedzonko było wyżarte do ostatniej chrupki, kociaki z apetytem jadły serca, ale nie były wygłodzone, co bardzo nas cieszy. Jutro jedziemy na działkę rano, mam w planach rekonesans okolicy i wypytanie tubylców.