Od 13 miesięcy wraz z partnerem mamy nowego domownika - 6-letniego (chyba) kastrata Mańka, zdrowego, duuużego, bardzo miziastego, gadatliwego.
Wiemy o nim niewiele. Jako kilkumiesięczny kociak został adoptowany przez panią, która po pięciu latach zachorowała na SM i kota oddała z powrotem do DT, z którego został adoptowany. Kot jest kochany i przymilny, ma nieznaczne reakcje lękowe, wciąż wzdraga się po jakimś gwałtowniejszym ruchu, potrafi - zaskoczony - zasyczeć. Namolnie włazi na kolana, ale na rękach przebywać nie lubi. Ostatnio śpi na mojej poduszce przy głowie, przytulony, ale najczęściej mojemu partnerowi w nogach.
Wiemy, że całe życie spędził z innymi kotami, wiemy też, że wraz z innymi kotami sekował najsłabszego w grupie.
Wpadliśmy niedawno na pomysł, żeby zapewnić Mańkowi towarzystwo, głównie dlatego, że wiele godzin siedzi sam w domu, nudzi się i jest coraz bardziej ospały. Kiedy ten pomysł narodził się w naszych głowach, rozmawiałam z panią, od której wzięliśmy Mańka, radząc się, czy to dobry pomysł. Przyklasnęła, ale jakoś tak enigmatycznie powiedziała, że wydaje się jej, że poprzednia właścicielka Mańka jakoś skrzywdziła. Nie wiem - jak. Nie udało mi się tego wysondować.
Piszę to wszystko, bo pomysł wraca co jakiś czas. Boję się - szczególnie ja - że może to jednak nie ma sensu. Maniek jest jedynakiem, może się nudzi, ale jest szczęśliwy, ma nas dla siebie. A ja się boję, że po dokoceniu będzie cierpiał, z drugiej strony - nie chcę, żeby stetryczał...
Dlatego proszę, poradźcie.
- Najpierw o warunkach. Nie będą idealne. Mieszkamy w 30 m kawalerce, odizolowanie kotów możliwe jest tylko przez zamknięcie jednego w maleńkim przedpokoju z równie maleńką łazienką... Okna zasiatkowane, mieszkanie niewychodzące.
- Kot czy kotka? Przyznam, że lepiej dogaduję się z kotami, kotki zawsze były dla mnie zbyt kapryśne, ale w końcu to nie ja się mam dogadać, tylko Maniek. Mojemu partnerowi płeć obojętna.
- Młodziak czy dorosły? Wydawałoby się, że idealny byłby malec, żeby Maniek nie wywęszył w nim konkurencji. Nie mam pojęcia, czy ma jakieś instynkty opiekuńcze, nie wiem, jak zareaguje - nie wiem nic zupełnie. Ale jeśli malec - wolałabym faceta... Ale to już moje kryterium.
- Zdrowie. Przyznam szczerze, że adoptując Mańka kierowałam się dwiema zasadami: ma być zdrowy i nie rudy. 16 lat życia mojego poprzedniego kota to było 16 lat ciężkich chorób i setek wizyt u weterynarzy. W razie choroby oczywiście gwarantuję jak najlepszą opiekę i niezaniedbywanie sprawy. Zresztą po Dudku jestem przewrażliwiona na punkcie kociego zdrowia, więc raczej nie przegapię niebezpieczeństwa.
Liczę po pierwsze na porady, ale po drugie - może ktoś ma kandydata do adopcji, który po tym całym opisie wydaje się odpowiedni dla naszego Manfreda (tak, tak nasz Maniek ma oficjalnie na imię, no jak można...

Będę wdzięczna za rady, wskazówki, propozycje.
Pozdrawiam wszystkich.