Magnolia i znajomi...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 11, 2013 0:22 Re: Magnolia i znajomi...

Nie wiem, czemu ja jeszcze do Ciebie nie trafiłam!

Późno bo późno, ale zawsze ;)

I chociaż sama się jeszcze nie nawróciłam na barf, to w pełni popieram i na razie chłonę wiedzę jak gąbka, bo sądzę, że mi się to przyda w przyszłości.
Swoją drogą, w związku z tym, że nie barfuję, to staram się wybierać te karmy jak najlepsze jakościowo. No i jakiś czas temu, kiedy zabrakło mi Power of Nature mokrej, kupiłam saszetkę Animondy Rafine, kiedyś przez Luną uwielbianej - nie tknęła. Ba, ledwo powąchała i odskoczyła od miski jak oparzona. Coś w tym jest, że kotusie wiedzą, co jest dla nich lepsze ;)
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Pon lis 11, 2013 9:55 Re: Magnolia i znajomi...

Witaj, Bell i tutaj :D

Masz szczęście, że nie tknęła - Magnolia raz tknęła (po detoksie na lepszych mokrych - jeszcze nie barfie) i po godzinie wymiot straszny: więcej nie tknęła (i już żadnych innych fast foodów).

Dzieci, które od małego nie jadły słodyczy czy fast foodu nie mają do tego ciągot; ja kiedyś ciastka itp. jadłam - ze względów zdrowotnych musiałam odstawić ; teraz po kilku latach mdli mnie na sam zapach - nie ma mowy, żebym choć polizała. I tak samo jest z kotami - jeśli się im nie wyrobi niewłaściwych nawyków żywieniowych, to nie będą lubiły kiepskiego jedzenia.

Ludzie lubią poprawiać naturę (łącznie z tym, że pakują kotu zboża, bo są lepsze przecież niż to, co chciała natura) - tylko zwykle po czasie okazuje się, że ludzie jednak się mylili. To tak samo jak z weganami, którzy piszą, że bez mięsa można dostarczyć wszystkich składników i że człowiek go nie potrzebuje: jeśli nie, to po co nam pozostał wyrostek robaczkowy stanowiący przechowalnię bakterii potrzebnych do trawienia SUROWEGO mięsa? Chyba nie po to, żeby miało co boleć w razie czegoś, prawda? A jak słyszę pitolenie, że koty mieszkają z nami w domu i się przystosowały, to mnie trzepie... zresztą zachęcam do przeczytania tego oraz tego, bo głupoty, które piszą ludzie w wątku (chodzi o ten, co mi posłałaś na PW) po prostu porażają; widziałam, że niektórzy próbowali walczyć z ciemnotą, ale... to walka z wiatrakami w sytuacji, gdy ktoś nie chce wiedzieć jak jest naprawdę, bo to jest dla niego po prostu niewygodne o woli wierzyć w to, co mu pasuje, bo tak łatwiej.


--- EDIT ---
Magnolka zachowuje się jakby diabeł w nią wstąpił od kilku dni - dzisiaj obudziła się 1:47 - śniadanko i godzina biegania jak opętana po całym mieszkaniu i skakania, po czym się da; 4:50 - drugie śniadanko i biegi do 7:30, gdzie było 3 śniadanko; a później zabawy do 10:50 i przedobiadek i znowu dzikie harce. Teraz (11:50) poszła się zdrzemnąć. I niech mi powie ktoś, że kot 5-6 lat to senior, który leży na kanapie i nawet muchy ignoruje, to mu ją pożyczę na dobę (o ile wytrzyma) :twisted: kolejny raz się potwierdza, że zdrowy kot to kot z solidnym apetytem i kochający polowania - jeśli kot nie ma apetytu lub chęci na zabawę, to jest chory (na duszy lub ciele) labo co najmniej źle karmiony (jak musi trawić odpady zamiast jedzenia, to nie dziwota, że nic mu się nie chce).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto lis 12, 2013 9:45 Re: Magnolia i znajomi...

Dzisiaj szaleństw c.d. - może to drugie kocięctwo (jak druga młodość u ludzi?); co trochę "mniam" i "pobaw się ze mną". Oczywiście baranki, traktorek i maślane oczy - i odmów tu takiej...

Już tylko mięsko je - to samo, które 3 dni temu było fuj. Puszeczki poszły w odstawkę (na szczęście).

Po nocach biega jak stado baranów (tak tupie biegnąc galopem). Zabawy to dwie godziny dziennie minimum, ale i tak patrzy, czy by się nie dało więcej (salta z wybiciem na wysokość metra i łapanie piór perliczki na wędce w locie to jej specjalność - potem je morduje: paca łapką i zagryza). Ewidentnie lepiej się czuje. Chwilowo uff... (nigdy nie chwal kota, bo zaraz coś wykombinuje).

Ojciec się śmieje, że po co ja jej mieszanki robię - wystarczy puścić żywego ptaka i sama sobie poradzi. Pewnie by poradziła - wystarczy spojrzeć na jej ataki z góry, ale jakoś nie mam przekonania do puszczania jej żywego celu (rozważam co najwyżej myszki z mrożonki, żeby czasami mogła sobie ucztę z prawdziwego zdarzenia z naturalną tauryną zrobić). Ćmy czy muchy albo pająki nie mają szans - pac łapką i mniam (jak Magnolka lata jak szalona po mieszkaniu to już wiem, że jakaś mucha albo ćma tu jest - kwestia czasu jak Magnolcia owada dorwie i nigdy nie odpuszcza).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lis 13, 2013 12:59 Re: Magnolia i znajomi...

To jest kotek z koszyczka:
Obrazek
tak mnie to moje diablę demoralizuje zamiast zachęcać do pracy... ale przy tej pogodzie nie dziwota, że tak śpi (szczególnie, że od 1 w nocy non stop biegała jak nakręcona z chwilami przerwy raczej krótkimi).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lis 13, 2013 13:15 Re: Magnolia i znajomi...

Jaki piękny ten koszyczek! Ja marzę o czymś takim, ale nie mam gdzie go wcisnąć, poza tym chyba dość drogie są takie koszyczki... Koci domek <3

Skoro Magnolka jeszcze nie będąc na barfie zwymiotowała po Rafine, to chyba też się cieszę, że Luna odeszła od miski ze wstrętem ;)
Ale sama też zauważyłam, ile u mnie się zmieniło. Co prawda słodycze nadal lubię, ale z umiarem, swego czasu potrafiłam opychać się nimi do granic możliwości, teraz jedno ciastko, paseczek czekolady czy kubek kakao jest w sam raz. Za to serdecznie znienawidziłam rzeczy bardzo tłuste, uważam, że ludziom tłuszcz też jest potrzebny, ale używam go dość oszczędnie. Po takim typowym "obiedzie u teściowej", ze schabowym wręcz gotowanym w oleju czy smalcu (serio, tłuszcz zakrywa te kotlety...), ziemniakach obficie okraszonych masłem i tak dalej, i tak dalej, zwijam się z bólu brzucha.
A nie miałam wcześniej żadnych problemów zdrowotnych, ot, uznałam, że ważę już trochę za dużo i przydałoby się jeść mniej i bardziej lekkostrawnie.

A co do ciemnoty... Tego się nie wyleczy. Wiesz, że mamy psa, teściowie go mają w zasadzie. Pies 12 lat swojego życia ciągnął na Chappi, kilka miesięcy temu przekonaliśmy ich chociaż do Brita (nie powala, ale ciężko jest przekonać ludzi, że karma bezzbożowa jest taka droga, bo jest po prostu dobra i psy mniej jej jedzą - że raz wydadzą te 200zł i worek starczy naprawdę na długo), pokazywaliśmy tabelki, zalecane dzienne porcje, porównanie kosztów, opinie ludzi, no kilkugodzinna edukacja. A nawet po Bricie widać efekty, sierść nie jest już taka sucha i matowa, z paszczy tak nie śmierdzi. Już nie wspominając o tym, że Chappi jadł prawie 20kg miesięcznie, a Brita 7kg przy stałym dostępie do karmy.
I co?
I po tych kilku miesiącach uznali, że wracają do Chappi, bo pies go więcej je, a Brita tak mało, to na pewno jest głodny, bo chodzi i żebrze przy stole.
Argument zwalił mnie z nóg.
Pies chodził i żebrał nawet przy Chappi, bo NIKT go nigdy nie nauczył, że tak robić nie wolno. Ale jasne, najlepiej wszystko zwalić na karmę. Wróćmy radośnie do karmienia psa śmieciowym zbożem, chrzanić te wszystkie tabelki i nasze wielokrotne akcje edukacyjne.
To może inna karma w podobnej cenie? Bosch, Bozita? E, nie, Chappi jest sprawdzone.

Wybacz, że się u Ciebie rozpisałam, ale Ty masz ogromną wiedzę na temat żywienia, ja wiem coraz więcej, i chyba rozumiesz moją frustrację :evil:
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Śro lis 13, 2013 13:42 Re: Magnolia i znajomi...

Drogie są jak kupujesz w sklepie "dla zwierząt"; w sklepie z wikliną był kilkukrotnie tańszy - zobacz, to wenge, a w naturalnym kolorze jest jeszcze tańszy (i wtedy w trzech rozmiarach).

Co do tłuszczu - jakbyś to mięso zjadła tylko z warzywami bez bogatych w skrobię ziemniaków, to było by znacznie lżej strawne ;) tak samo jak nie tłuszcz podnosi mocno cholesterol, a dopiero połączenie z cukrami jak np. w ciastku z kremem czy właśnie tłusty schabowy i ziemniaczki czy makaron (jajek jem mnóstwo i mam niski).


Odnośnie Twojej frustracji... rozumiem doskonale. U mnie na szczęście (poza bratem i jego kobietą) wszyscy uważają za oczywiste, że kot powinien jeść mięso ewentualnie karmę, która pachnie jak mięso (np. CFF tak ma), a nie "karmę, która śmierdzi, że szok" (to zapach marketówek czy wielu zbożówek - w tym RC); brat mi powiedział, że Magnolcia dostaje racje głodowe i "dałabyś się jej najeść jakimś whiskasem czy innym dobrym" - usłyszał takie kazanie, że tematu żywienia kota nawet nie dotyka i nawet nie próbuje mi oferować prezentu pt. "whiskas, bo u nas w UK jest tańszy". Niestety jego pojęcie o żywieniu kotów wynika z obserwacji kumpli (karmiących whiskasem), a nie lektury czegokolwiek - wybaczam, bo sam nie ma kota (i powiedziałam, że nie powinni mieć, bo to wymaga systematyczności itd., po czym dodałam, że jakby kota wychowywali tak "bezstresowo" jak dzieciaki, to by nogi /łapki/ wyciągnął w krótkim czasie od chorób). Wredna jestem :twisted:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lis 13, 2013 14:16 Re: Magnolia i znajomi...

Właśnie mam meble w kolorze wenge, i taki koszyk bym chciała. Faktycznie, kosztuje tyle, co moje najzwyklejsze legowisko... Ha, to już wiem, na co odkładać! :D

A kotleta teściowej zjadłam raz z samą surówką i niestety nic to nie zmieniło... "Naprawiłam" sobie już trochę żołądek, wolę mimo wszystko w miarę możliwości unikać takich tłustych rzeczy.

Jakby teściowie nie mieli psa, to pewnie też bym wybaczała - ale zmieniać lepszą karmę na gorszą, bo "mało je"... Tym bardziej, że pokazywaliśmy zalecane dawkowanie dla obu karm... A niby czym ten pies się ma najeść w Chappi? Pszenicą?
Ja już nie mam siły.
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Śro lis 13, 2013 15:11 Re: Magnolia i znajomi...

gpolomska ja też czytam tu w Twoim wątku i na innych co piszesz i podziwiam Twoją wiedzę :)

Co zauważyłam odnośnie żywienia zwierząt ...świadomość ludzi którzy trafią na forum znacznie wzrasta.
Niestety informacji często zaczynają szukać dopiero wtedy,gdy kot czy pies zaczyna chorować.
Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego że są karmy lepsze czy gorsze,często karmią tym co jest tańsze
czy po prostu dobrze reklamowane.
Czasem w markecie widzę jak ktoś sięga po puszkę najtańszej karmy ze słowami-kupimy teraz coś lepszego :|
I zastanawiam się co w takim razie jest tym codziennym jedzeniem dla zwierzaka?
Chyba resztki ze stołu :?

A Magnolcia ma ogromne szczęście i nic dziwnego,że zachowuje się jak kociak :)
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 13, 2013 16:13 Re: Magnolia i znajomi...

Dzięki, Annaa. Sporo wiem z BarfnegoŚwiata i z lektury materiałów (gł. USA, gdzie wiedza weterynaryjna pod wieloma względami jest lata świetlne do przodu - w tym odnośnie nie karmienia renalem itp., bo brak białka / białko roślinne i anemia zabijają szybciej niż fosfor). Na forum BŚ trafia wiele osób, które karmiły suchym w porywach do trochę mokrego, a jak kot zachorował, to zaczęli szukać... i jak zaczęli karmić BARFem, to przestali mieszkać z kotem w lecznicy (dlatego tak zachęcam do tego ludzi - wiem, ilu pomogło; Agula76 jest tego dowodem - szkoda, że nie ma jej na MAIU, bo pewnie sama by powiedziała jaka jest różnica; Mefista też została "tym" potraktowana :D ). Ja tam trafiłam, jak przyjechała Mokate[*] - chuda poszewka na kota (kości i futro) z biegunką o konsystencji jak woda (kolory od żółtego do brązowo-zielonego); w schronie już nie bardzo chciała jeść - pamiętam jak ledwo się trzymała na swoich chudych trzęsących się nóżkach... suche nie, mokre nie, ale mięsko to tak; instynktownie czułam, że samo mięsko to coś dalekiego od myszy i zaczęłam szukać - tak trafiłam na BŚ i udało mi się ją odkarmić (jakbym za namową &@#^Q&*$#Q($%Q#& niedouczonych wetek nie zaczepiła jej drogą super szczepionką "dla kotów wystawowych" z atenuowanymi wirusami tylko tanią z zabitymi jak zaleca WSAVA albo wcale, to pewnie by tu jeszcze biegała, bo cały czas było w miarę dobrze, a po szczepieniu się posypała... i tak zaczęłam zgłębiać wiedzę o kotach, bo wiedza wetów nieraz woła o pomstę do nieba - mnóstwo eksperymentów lub bezmyślnego stosowania procedur... choć ta od Magnolki niby dobra, ale ja już nikomu nie ufam /poza tym nikt nie jest nieomylny/).


A jak mowa o wiedzy - dwie przydatne rzeczy, które naprawdę warto poczytać:
1) Tutaj z wywiadu z dr Neską o "nerkowcach", kroplówkach itp.:
Jakkolwiek dożylna podziała szybciej, to nie każdy pacjent powinien ją dostawać.W przypadku kota z anemią dodatkowo rozcieńczymy krew i pogorszymy dotlenienie organizmu.

2) strona po angielsku jednego weta, który się zajmuje od lat FIPem - pisze o tym, jak to diagnozować itd. - dla wetów, ale może niejednemu trzeba pomóc w dotarciu do wiedzy :evil: (diagnostyka jest dużo trudniejsza niż rzucanie hasłem FIP przy braku pomysłów /płyn w brzuchu może być i z wątroby, i z serca, i z anemii jak mocno spada hematokryt - później pojawia się w płucach jak spadnie jeszcze bardziej i kot się dusi - tak kończy wiele nerkowych kotów z nieleczoną anemią; na forum pixie65 ma ogromną wiedzę o nerkowcach i walce z anemią - jakby co, to polecam kontakt/, a tylko 18% takich diagnoz to rzeczywisty FIP - reszta to coś, co można było leczyć, gdyby postawiono diagnozę za wczasu).



Jak już jesteśmy przy Adze i kotach - tyle, co doprowadziła do porządku Mefistę (właśnie jedzie do DS pod Warszawę), to znalazła Lakiego - tutaj jest jego wydarzenie na FB; tutaj są cegiełki na allegro jeśli ktoś chciałby pomóc. Generalnie masakra i skrajna bezduszność dotychczasowych "opiekunów" - łapka to ta sama, co u Mokate :-(
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lis 13, 2013 17:01 Re: Magnolia i znajomi...

Cieszę się że trafiłam na Twój wątek bo to prawdziwa kopalnia wiedzy,którą Ty chętnie się dzielisz :1luvu:
Ja też nie ufam wetom i niestety stwierdzam że często leczenie polega głównie na wyciąganiu kasy.
Sześć lat temu gdy miałam swoją pierwszą kotkę przyznaję,że miałam małą wiedzę ale gdy ona nagle przestała jeść
z pełnym zaufaniem słuchałam weta jak mówił,że jest zakłaczona i wystarczy podawać pastę.
Przez dwa tygodnie leczył ją pastą i nie wiem czym jeszcze.
Żadnych badań nie polecił a w tym czasie u niej pogarszał się stan nerek.
Gdy trafiłam do innej lecznicy wyniki były już tragiczne.A przecież chyba każdy wet,nawet niedouczony powinien
na podstawie tego co mówiłam rozpoznać że to chore nerki.
Wtedy było już za późno na leczenie.
A teraz zdarza mi się często nie zgadzać z opinią wetów,zwłaszcza jak słyszę jak wygadują bzdury nawet w prostych sprawach.
Dobrze mieć jakąś wiedzę jak ma się zwierzaki,dlatego chętnie czytam jak ktoś poleca ciekawe materiały.
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 13, 2013 17:12 Re: Magnolia i znajomi...

Niestety często najpierw idzie zestaw antybiotyk + steryd + niesterydowy przeciwzapalny, bo "może pomoże", a dopiero później badania (jak już nie wiadomo, które zakłócenie z choroby, a które z walących po narządach leków, bo każdy z zestawu daje kotu popalić i powinien być stosowany w ostateczności). Jak można leczyć i to skutecznie, jak się nie wie, gdzie dokładnie jest problem i widzi co najwyżej objawy bez ustalenia przyczyny?

Co do stawiania dobrej diagnozy... do tego potrzeba:
1) wiedzy i ciągłego doskonalenia jej (a nie "mam dyplom, to jedynie co handlowiec powie, to przyswoję"),
2) logicznego myślenia i umiejętności kojarzenia faktów (czyli dobra pamięć i super opanowany pkt. 1),
3) chęci i zacięcia do ratowania zwierzaków.

Zwykle największy problem robi pkt. 2, choć 1 i 3 też często pozostawiają wiele do życzenia. Jak w każdym zawodzie - są partacze-mechanicy (jak mój ojciec mechanik nazywa - wymieniacze części: wymienię to i to, to może pomoże), partacze-budowlańcy itd. - tylko że w ich przypadku zwykle przeciętny Kowalski prędzej zauważa, że to partacz a nie fachowiec i "wyjątkowo ciężki przypadek". Najgorsze, że za to partolenie płacą zdrowiem, a często życiem koty (o naszych stresach i drenażu portfela nie mówiąc).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lis 13, 2013 17:27 Re: Magnolia i znajomi...

Ja to dziękuję niebiosom, że z Luną nigdy się nie działo coś poważnego... A dziękuję teraz tym bardziej, że wet, do którego poszłam z Mefistą, nie rozpoznał świerzbowca w jej uszkach. Uznał, że "to tylko brud"... Miałam co do tego wątpliwości, które się potwierdziły, kiedy Aga zabrała ją do swojej wetki - koszmarny świerzb.
Lubię tego weta, mieszka niemal tuż koło mnie, ale obiecałam sobie, że po nic innego jak szczepienie już tam nie pojadę.
Za niedługo czeka nad kontrolne badanie krwi, nawet tego tam nie zrobię. Jeszcze znowu coś przeoczy, pomyli albo oleje...

Zresztą, większość ludzkich lekarzy też pozostawia wiele do życzenia..."Boli gardło? No, to antybiotyk zapiszemy."
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Pt lis 15, 2013 15:21 Re: Magnolia i znajomi...

Jak się nic nie schrzani, to... od lutego zaczynam edukację - 2 lata, technik weterynarii (do dyplomu inż. będzie pasować idealnie). No muszę coś zrobić, żeby tego mojego strachulca maksymalnie sama ogarniać z błogosławieństwem wetki, bo inaczej to szybciej zejdzie ze strachu przy byle zastrzyku niż od choroby :P to tak w ramach hobby, aczkolwiek rozważam jak już będę "naumiana" może jakiś wolontariat w schronisku czy pomoc w jednej lecznicy, która ratuje dużo bezdomniaków i zapewne każde ręce do pomocy się przydadzą. Poza tym zawsze to jakiś dodatkowy zawód na wypadek jak mi serio oczy się zbuntują i odpadnie praca całymi dniami przy kompie, a to jedyne, co mi się obecnie podoba.

W planie nauki jest tyle samo teorii, co i praktyki. No i do tego 20h nauki jazdy ciągnikiem rolniczym :mrgreen:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt lis 15, 2013 15:24 Re: Magnolia i znajomi...

To zacznę Cię odwiedzać :twisted:

Świetny pomysł, zwłaszcza dla Ciebie, bo się tym bardzo interesujesz. Trzymam, żeby się nic nie schrzaniło!
Obrazek Obrazek
Obrazek

Bellemere

 
Posty: 5079
Od: Nie lip 21, 2013 13:10
Lokalizacja: Sosnowiec/Gliwice

Post » Pt lis 15, 2013 15:29 Re: Magnolia i znajomi...

gpolomska pisze:Jak się nic nie schrzani, to... od lutego zaczynam edukację - 2 lata, technik weterynarii (do dyplomu inż. będzie pasować idealnie). No muszę coś zrobić, żeby tego mojego strachulca maksymalnie sama ogarniać z błogosławieństwem wetki, bo inaczej to szybciej zejdzie ze strachu przy byle zastrzyku niż od choroby :P to tak w ramach hobby, aczkolwiek rozważam jak już będę "naumiana" może jakiś wolontariat w schronisku czy pomoc w jednej lecznicy, która ratuje dużo bezdomniaków i zapewne każde ręce do pomocy się przydadzą. Poza tym zawsze to jakiś dodatkowy zawód na wypadek jak mi serio oczy się zbuntują i odpadnie praca całymi dniami przy kompie, a to jedyne, co mi się obecnie podoba.

W planie nauki jest tyle samo teorii, co i praktyki. No i do tego 20h nauki jazdy ciągnikiem rolniczym :mrgreen:

Gratuluję! cudowny pomysł!!!!!!!!!!!!!!
Super,


a ja dzisiaj po nieudanej łapance mamy maluchów :( mam wyrzuty, że zestresowałam kicię :(
dwa razy ją miałam w rękach

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości